Jazda dieslem będzie droższa. Ceny AdBlue wzrosną nawet o 170 proc.

Współczesne silniki Diesla potrzebują specjalnego płynu AdBlue. Tymczasem specjaliści przewidują, że jego cena wzrośnie nawet o 170 proc. Decyzje Rosji mogą sprawić, że w ogóle go zabraknie, a bez niego samochód po prostu nie zapali.

Mały, niebieski wlew może niebawem okazać się równie dokuczliwy co ten duży na paliwo
Mały, niebieski wlew może niebawem okazać się równie dokuczliwy co ten duży na paliwo
Źródło zdjęć: © Tomasz Budzik
Tomasz Budzik

Cena rosyjskiej wojny

Płyn AdBlue to roztwór mocznika i wody zdemineralizowanej. Tego pierwszego jest w gotowym produkcie 32,5 proc. W nowoczesnych pojazdach z silnikiem Diesla spełniających normę Euro 6 fabrycznie montuje się instalację AdBlue, dawkującą płyn do układu wydechowego, by w ten sposób ograniczyć emisję szkodliwych dla człowieka tlenków azotu. Bez płynu silniki nie są w stanie spełnić wyśrubowanych norm. Dlatego też auta posiadają zabezpieczenie, nie pozwalające na uruchomienie pojazdu, jeśli w zbiorniku AdBlue jest sucho.

W samochodach osobowych płyn uzupełnia się co kilka tysięcy kilometrów. Problem w tym, że niedługo kierowcy zapłacą za AdBlue znacznie więcej albo też będą mieć kłopoty z jego zakupem. Już dziś w Niemczech cena za litr AdBlue sięga 1,5 euro. A to jeszcze nie koniec. Ceny AdBlue mogą w najbliższej przyszłości wzrosnąć o 170 proc., przewiduje BWVL – Niemieckie Federalne Stowarzyszenie Ekonomii, Transportu i Logistyki.

Skąd te zmiany? Potrzebny do produkcji mocznik otrzymuje się z amoniaku. Z kolei 90 proc. światowej produkcji amoniaku przeprowadza się metodą Herberta i Boscha, w której wykorzystuje się wodór. Ten w przemyśle pozyskuje się z gazu ziemnego, a jego ceny ostatnio mocno wzrosły za sprawą wojny rozpętanej przez Rosję w Ukrainie. W efekcie rosnąć będzie cena płynu AdBlue. Co więcej, w związku z planowanym przez europejskie państwa odcięciu się od rosyjskich źródeł, problemem może stać się dostępność gazu dla przemysłu, a więc i produkcja AdBlue.

Fabryki obniżają loty

Norweska firma Yara to jeden z największych w Europie producentów AdBlue. W obliczu aktualnej sytuacji koncern ograniczył produkcję tej substancji w zakładach we włoskiej Ferrarze oraz francuskim Havrze. "Europejska produkcja amoniaku i mocznika będzie wynosić około 45 proc.", oświadczyła cytowana przez branżowy serwis TransInfo firma. To nie tylko efekt rosnących cen gazu, ale też polityki firmy, która odcięła się od rosyjskich dostawców.

Podobnie jest u innych producentów. W połowie marca 2022 r. Duslo Šaľa dyrektor słowackich zakładów chemicznych Duslo w wywiadzie dla "Pravdy" powiedział, że w związku ze wzrostem cen gazu ziemnego produkcja AdBlue staje się nieopłacalna. "Stopniowo zaczynamy zmniejszać przerób, tak że wkrótce zbliżymy się do minimum technicznego", powiedział wówczas Duslo Šaľa.

Inny potężny producent amoniaku, niemiecki SKW Piesteritz, już pod koniec 2021 r. obniżył wolumen produkcji.

Najpierw będą ostrzeżenia. Kiedy płynu w zbiorniku zabraknie, samochód nie zapali
Najpierw będą ostrzeżenia. Kiedy płynu w zbiorniku zabraknie, samochód nie zapali© Tomasz Budzik

Co będzie dalej?

Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, sprawa AdBlue nie jest jedynie problemem posiadaczy samochodów wysokoprężnych. Wykorzystujący ten płyn system oczyszczania spalin SCR jest obowiązkowy we wszystkich nowoczesnych pojazdach ciężarowych. Branża transportowa od lat zachęcana jest do zakupu takich pojazdów w sposób ekonomiczny. Jak? Po prostu opłaty za korzystanie ciężarówkami z dróg są niższe, jeśli pojazd spełnia wyższą normę emisji Euro. Jest tak również w polskim systemie e-TOLL.

Wzrost cen AdBlue oznacza również wyższe koszty przejazdów. Układ SCR zużywa mniej więcej tyle płynu, ile stanowi od 3 do 8 proc. spalanego paliwa. Jeśli założymy, że konsumpcja AdBlue wyniesie 6 proc., to samochód osobowy palący średnio 6 l ON na 100 km potrzebuje 0,36 l AdBlue. W przypadku pojazdu ciężarowego spalającego, załóżmy, 30 l/100 km, jest to już 1,8 l AdBlue na 100 km.

Spójrzmy na sprawę lokalnie. Obecnie na jednej ze stacji paliw w Tarnowie płyn można kupić w opakowaniu o pojemności 18 l za 150 zł, w opakowaniu o pojemności 10 l za 90 zł lub w pięciolitrowym opakowaniu za 60 zł. Jeśli spełnią się czarne prognozy, koszt płynu AdBlue potrzebnego do przejechania 100 km dla ciężarówki (duży pojemnik) wzrośnie z 15 zł do ok. 41 zł. Właściciel samochodu osobowego (małe opakowanie), dla którego dziś koszt AdBlue na 100 km to 4,3 zł, będzie musiał pogodzić się ze wzrostem wydatków do 11,7 zł.

Wyższe koszty ponoszone przez firmy transportowe przełożą się na wzrost ceny wszystkich towarów. W efekcie więcej będziemy płacić w sklepach. Jest jeszcze najczarniejsza wizja – braki w zaopatrzeniu w AdBlue. Te musiałyby wystąpić, gdyby Rosja zdecydowała się na radykalne ograniczenie przesyłu gazu do Europy. W takim przypadku doszłoby do unieruchomienia nowoczesnych pojazdów wysokoprężnych.

Systemu nie da się obejść w legalny sposób. Od czasu do czasu Inspekcja Transportu Drogowego zatrzymuje ciężarówkę z emulatorem AdBlue, czyli elektronicznym systemem oszukującym komputer pokładowy tak, że ten "myśli", iż płyn jest używany, choć w rzeczywistości pojemnik jest suchy. Zgodnie z przepisami używanie takich urządzeń kończy się jednak zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego.

Źródło artykułu:WP Autokult
dieselpaliwoadblue
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)