Niektórzy producenci traktują rynek chiński jako bardziej wymagający od europejskiego i tylko tam oferują przedłużone wersje niektórych aut, ale Volkswagen się tym nie przejmuje. Producent z Wolfsburga podchodzi do Chin nieco bardziej praktycznie.
Niektórzy producenci traktują rynek chiński jako bardziej wymagający od europejskiego i tylko tam oferują przedłużone wersje niektórych aut, ale Volkswagen się tym nie przejmuje. Producent z Wolfsburga podchodzi do Chin nieco bardziej praktycznie.
W 1984 roku Volkswagen we współpracy z firmą Shanghai Automotive Industry Corporation otworzył spółkę typu joint venture. Od tamtego czasu Chiny są kolejnym krajem na świecie, w którym niemiecki producent ma przynajmniej jedną ze swoich fabryk.
W kraju podróbek oferowany był m.in. model Santana. Auto wyglądało odrobinę dziwnie jak na dzisiejsze standardy, jednak na rynku chińskim sprzedawało się całkiem nieźle. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że bazowało ono na Passacie B2 produkowanym w latach 1980-85.
Teraz niemiecki producent wprowadza na tamtejszy rynek nową Santanę. Tym razem jest to pojazd, który współdzieli mnóstwo elementów z VI generacją Jetty. Rozstaw osi wynoszący 2630 mm jest jednak o 50 mm krótszy od małego sedana VW. Mniejszy jest także bagażnik, którego pojemność wynosi nie 510, tylko 480 l.
W zakresie stylistyki auta są bardzo podobne, zwłaszcza we wnętrzu. Tam chińscy klienci odnajdą m.in. przednie oraz boczne poduszki powietrzne oraz w zależności od wersji klimatyzację, climatronic, elektrycznie sterowany szyberdach, skórzaną tapicerkę czy czujniki cofania.
Pod maską auta montowane będą dwa nieco leciwe, wolnossące i mało ekonomiczne czterocylindrowe silniki benzynowe. Słabszy 1,4 l ma produkować 90 KM, a mocniejszy 1,6 l 110 KM. W porównaniu z poprzednim modelem, przypomnijmy - bazującym na 30-letniej konstrukcji, udało się obniżyć spalanie oraz emisję dwutlenku węgla o 28%.
Źródło: WCF