Zimowe wyprzedaże 2017. Kto oferuje więcej?
Końcówka roku to nie tylko zamieszanie przy sklepowych półkach, lecz również niemałe poruszenie w salonach samochodowych. Dilerzy chcą pozbyć się pojazdów z kończącego się roku, przez co oferują spore rabaty. Przyjrzeliśmy się ofercie wiodących producentów.
12.12.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:33
Jeśli kupować nowe auto, to tylko teraz. Dilerzy chcą zamknąć rok z jak najlepszym wynikiem, a z kolei oficjalni importerzy mogą im jedynie sugerować finalną cenę. Wyprzedażowy szał jest efektem, o dziwo, prowadzenia dokumentacji w Polsce. Przeglądając kwity danego pojazdu znajdziemy tam rok produkcji, a nie dokładną datę opuszczenia fabryki! Dlatego też pojazd wyprodukowany pod koniec bieżącego roku będzie młodszy - przynajmniej w dokumentach - aż o 12 miesięcy w porównaniu do aut, które wyjadą z fabryki w styczniu 2018! To pozwala na spore manipulacje cenowe, oczywiście z korzyścią dla klienta.
Sylwestrowa noc postarza auta o rok, więc dilerzy wolą stracić nieco mniej i "wypchnąć" posiadane egzemplarze jeszcze przed 31 grudnia. Zniżki są więc spore, lecz trzeba pamiętać, że ograniczymy się do wyboru egzemplarzy już wyprodukowanych i czekających na klientów. Możliwości konfiguracji nie ma, lecz skoro oszczędzamy nawet kilkanaście tys. złotych, oferta wydaje się interesująca. Tym bardziej, że banki chętniej wspierają zakup pojazdów nowych niż używanych.
Gotowe egzemplarze znajdziemy już w ofercie Alfy Romeo. Na parkingach czekają na klientów np. topowe sedany Gulia, które przecenione są nawet o 37 tys. zł. Czarny egzemplarz z dwulitrowym silnikiem o mocy 200 KM i automatyczną skrzynią biegów kosztuje zaledwie 121 865 zł (wcześniej – 158 268 zł). Im większe, auto tym większe oszczędności. Przy zakupie mniejszej MiTo możemy zyskać ok. 12 tys. zł i wyjechać nim z salonu już za nieco ponad 40 tys. zł.
Z kolei Fiat ostro atakuje promocjami modelu Tipo, którego ceny zaczynały się od 47 100 zł, lecz teraz będzie on dostępny już od 43 900 zł. Kwoty dotyczą oczywiście wersji bazowych, lecz rabaty obowiązują też w przypadku najwyższych wersji wyposażenia Lounge, dzięki czemu takie godne polecenia egzemplarze kosztują około 55 tys. zł. Tak jak w przypadku Alfy Romeo, warto rozejrzeć się po ofercie kilku dilerów, choć trzeba pamiętać, że małe 500-tki dalej dzielnie trzymają cenę.
Przeceniają również Francuzi. Citroen zgodnie z przewidywaniami daje najmniejsze zniżki (1000 zł) na pachnącego nowością Citroena C3 Aircrossa, lecz bardzo chętnie będzie negocjować przy C4 Cactusie (zysk 7 tys. zł), który już doczekał się liftingu. Podobna sytuacja ma miejsce przy rodzinnym C4 Picasso - tu dilerzy są w stanie zejść z ceny nawet o 10 tys. zł. Jeśli jesteście wytrwali, niektórzy sprzedawcy mają jeszcze Citroeny C5, których produkcja już się zakończyła.
Peugeot z kolei jest w stanie zmniejszyć cenę nowego 308, który doczekał się kosmetycznego liftingu. Niezwykle ciekawie wygląda kwestia ceny podniesionego 2008, który wyceniony jest na 56 900 zł. Francuski (już) Opel nie eksperymentuje przy rabatach w przypadku najpopularniejszego auta dla klienta prywatnego – Astry. Tutaj możemy liczyć na zaledwie 3 tys. zł. rabatu. Warto jednak zauważyć, że Astra GTC (czyli coupe) to korzyść w wysokości 8500 zł. To świetnie wyglądający, lecz nieco starszy model.
Nie tylko grupa PSA hojnie podchodzi do zakończenia roku. Renault oferuje 6 tys. zł rabatu na miejskie Clio, 13 tys. zł na reprezentacyjnego Talismana, a nawet 20 tys. zł. na największego Espace'a.
Ford również nie zapomina o klientach szukających ofert pod koniec roku. Edge jest tańszy o 13 tys. zł, Focus o 10 tys. zł, podobnie zresztą jak Mondeo. Rodzinne S-Max i Galaxy również pozwalają zaoszczędzić podobne kwoty. Najniższy – lecz i tak spory na tle konkurencji – jest rabat na model C-max, który wynosi aż 8950 zł.
Ciekawie prezentuje się propozycja Hyundaia, który chętnie odkupi nasz stary samochód. Nawet jeśli nie pozbędziemy się swoich poprzednich czterech kółek, rabaty wynoszą od 3 tys. zł za miejskiego i10. Importer odważnie podchodzi do upustów oferowanych na nowego i30, który dopiero co wyjechał na ulice - sięgają one 10 tys. zł. Tradycyjnie czym większy model, tym lepsza oferta. Spory Tucson to zysk w postaci 9500 zł, jednak to nic w porównaniu do Santa Fe, gdzie dilerzy mogą nawet zejść z ceny o 24 tys. zł. Nie próżnuje też inny koreański producent, SsangYong, opuszczając nawet 10 tys. zł na modelu Tivoli.
W gronie producentów z Kraju Kwitnącej Wiśni w wyprzedażach króluje Toyota. Popularny Auris, w zależności od wersji, również jest tańszy o 10 tys. zł. Doceniona przez klientów RAV4 to zysk nawet 15 tys. zł. Podobne zniżki można zauważyć w salonach Mitsubishi na sprawdzonego ASX-a oraz Outlandera. Nie inaczej jest u Nissana, gdy zerkniemy w cennik X-Traila. W przypadku popularnego Qashqaia za darmo dostaniemy pakiety wyposażenia za ok. 4 tys. zł. O taką kwotę Suzuki zmniejszyło ceny Baleno czy też najmniejszego Celerio. Subaru raczy swoich klientów oponami zimowymi za 0 zł. Dodatki za złotówkę oferuje za to Mazda.
Co z kolei słychać w grupie Volkswagena? Wrażenie mogą robić przeceny Seata Leona o ponad 10 tys. zł, lecz warto zauważyć, że dealerzy są w stanie spuścić z ceny Alhambry w wersji FR-Line ponad trzykrotnie więcej! Bliźniaczy Volkswagen Sharan to "zaledwie" 18 tys. zł oszczędności, lecz warto zajrzeć do salonu by zakupić starszego (rocznikowo) Polo czy Golfa Sportsvana, które doczekały się już modernizacji. Na tym tle oferta na Skodę Octavię w wysokości 8 tys. zł. wydaje się dosyć skromna.
A co z markami premium? Te starają się unikać wyprzedaży na dużą skalę. Do takich rozwiązań z rezerwą podchodzą importerzy BMW, Mercedesa czy Audi, lecz nie oznacza to, że u dilera nie możemy podjąć negocjacji. Jaguar oferuje pakiety korzyści, które dla modelu F-Pace wynoszą aż 45 tys. zł, lecz dotyczy to zaledwie 41 egzemplarzy. Są oczywiście wyjątki - Infiniti obniża ceny najmniejszego Q30 o 30 tys. zł. To tyle, ile wynosi obniżka cen w Lexusie na model IS.