Więcej mandatów z zagranicy. Kierowcy wynoszą przykład z dróg krajowych
Ponad 2 miliony zapytań o dane kierowców łamiących przepisy napłynęło z zagranicy do polskich organów. To o 440 tys. próśb więcej niż w 2018 roku. Coraz bardziej negatywny obraz kierujący tworzą też w kraju, bo kluczowe dane wskazują na to, że jeździmy szybciej, pijemy więcej i częściej giniemy za kółkiem.
06.02.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:29
Najczęściej – co nie powinno dziwić – o łamiących przepisy kierowców pytali Niemcy (ponad milion wykroczeń!), Austriacy (218 tys.) i Francuzi (148 tys). Widać, że również na wakacjach zapominamy o ograniczeniach. Chorwaci szukali sprawców 13 659 wykroczeń, choć wcześniej takie działania podejmowali zaledwie 1 246 razy. Duże wzrosty zanotowały też Litwa (do 17 866 z zaledwie 6264 spraw rok wcześniej) i Słowacja (657 do 79).
Na zagraniczne drogi przenosimy przyzwyczajenia z rodzimych odcinków. Nowe przepisy temperujące zapędy kierowców wejdą w życie dopiero 1 lipca, co wydaje się i tak późnym terminem. Zwłaszcza że dane dostarczane przez Ministerstwo Cyfryzacji oraz Komendę Główną Policji sprawiają, że włos jeży się na głowie.
Funkcjonariusze wskazują na to, że jeździmy coraz szybciej, ignorując przepisy dotyczące odbierania praw jazdy w terenie zabudowanym. W 2019 roku wzrost odebranych uprawnień wyniósł aż 60 proc! Od 1 lipca mundurowi będą również egzekwować podobne kary na autostradach i drogach krajowych. Już teraz ministerstwo przewiduje, że w ciągu roku z dróg zniknie na 3 miesiące aż 40 tys. kierowców!
2019 rok był "pierwszy" jeszcze pod innym względem. Od 10 lat nie zarejestrowano wzrostu pijanych kierowców, tymczasem przez ostatnie 12 miesięcy policji udało się zatrzymać o 6 tys. osób więcej prowadzących na podwójnym gazie. Prawie tysiąc z nich miało we krwi ponad 0,5 promila alkoholu, co oznacza, że uruchamiali oni auto tuż po spożyciu. To traktowane jest jako przestępstwo, co oznacza od 3 do 15 lat bez prawa jazdy oraz kara pieniężna od 5 tys. zł w górę.
Jest tylko jeden współczynnik, który się zmniejszył – to liczba wypadków – lecz dalej utrzymuje się ona powyżej 30 tys. zdarzeń. Spadek nie idzie w parze z mniejszą liczbą zabitych i rannych, co oznacza, że jeśli już do wypadku dojdzie, to częściej jest on tragiczny w skutkach.
Nowe przepisy kończące ze sportowymi zapędami kierowców wejdą w życie dopiero 1 lipca. Wówczas prędkość maksymalna w nocy w terenie zabudowanym zostanie zmniejszona do 50 km/h, piesi będą mieli pierwszeństwo przy zbliżaniu się do przejścia, a prawo jazdy będzie odbierane za przekroczenie dozwolonej prędkości o 50 km/h, niezależnie od charakteru terenu. To oznacza, że na drogach krajowych i autostradach powinno być bezpieczniej. Oby.