Test: Logitech G PRO Racing Wheel to kierownica w cenie używanego samochodu. Ale ten nie zapewni takich doznań
Na co dzień mam okazję jeździć różnej maści autami. Gdy dostałem propozycję przetestowania ich w wirtualnej rzeczywistości, nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności. Tym bardziej że narzędziem roboczym miał być najnowszy produkt Logitecha — G Pro. I już na pierwszy rzut oka widać, że to nie są przelewki.
Może nie należę do wytrawnych simracingowców, ale zaliczyłbym się do grona entuzjastów. Nie bez powodu kilka lat temu sprawiłem sobie Logitecha G29. Ale dzisiaj nie o nim będzie. No, może częściowo. Bo propozycja przetestowania nowego produktu Logitecha — G Pro Racing Wheel zbiegła się akurat z naszym redakcyjnym spotkaniem. Kadra do sprawdzenia była więc solidna.
Jak w bolidzie
Zacznę od budowy całego zestawu, bo pamiętając rozmiary pojedynczego pudełka G29, byłem nieco zdezorientowany, gdy do firmy przyjechały dwa duże (i przede wszystkim ciężkie) pudła. Kolejne zaskoczenie przyszło po wyjęciu body — masywnego, solidnego i ważącego aż 7 kg. Odczepiana kierownica to kolejne 1,5 kg, a o jej jakości wykonania nie mogę powiedzieć nic złego. Skóra sprawia dobre wrażenie i nawet po kilku godzinach gry nie ślizga się w rękach.
Najważniejszą kwestią kierownicy jest jednak jej napęd — nie ma tu bowiem zębatek czy pasków. Mowa o systemie Direct Drive, co oznacza, że trzpień znajduje się w silniku, dzięki czemu mamy bezpośrednie przełożenie ruchów, bez żadnych opóźnień, luzów czy strat na przełożeniu. Drugą kwestią jest generowana "moc", która może wynosić nawet 11 Nm.
Osoby, które nigdy nie miały do czynienia z kierownicami do simracingu, mogą pomyśleć, że to przecież nieduża wartość. Tymczasem G29 ma nieco ponad 2 Nm, a poważniejsze sprzęty od 5 do 7 Nm. Kolejnym zmieniającym postrzeganie aspektem jest zastosowanie technologii Trueforce, która nie tylko wyostrza wyczucie auta, ale przenosi na kierownicę także zmienne warunki pogodowe, nawierzchnię czy pracę silnika. Wirtualny pojazd możemy więc dosłownie poczuć na palcach.
Na uwagę zasługuje także zestaw pedałów. Po pierwsze, możemy je nie tylko dowolnie ustawiać w płaszczyźnie poziomej, ale mamy także pełen dostęp do regulacji siły nacisku hamulca. Logitech przewidział wymianę nie tylko sprężyn, ale także gumowych segmentów. Sam hamulec został zresztą wyposażony w czujnik tensometryczny (taki, jak np. w wagach).
Żeby więc sprawdzić możliwości kierownicy, a jednocześnie zobaczyć, jak bardzo odstaje od G29, postanowiłem i tę drugą zabrać na testy. I muszę przyznać, że różnica jest kolosalna.
Koniec zabawy, czas na trening
Ponieważ nie dysponowaliśmy profesjonalnym stelażem do gry, musieliśmy ograniczyć się do przymocowania zestawu na stole. I tu pojawił się pierwszy i podaj jedyny konieczny do wspomnienia problem. Bowiem jeśli nie mocujecie uchwytu śrubami na stojaku, body przykręcane jest do stołu pojedynczym, centralnym uchwytem.
Co prawda z przodu są dodatkowe ograniczniki i gumowe podkładki, które zapobiegają ruszaniu się kierownicy, ale już przy dokręcaniu widać było, jak plastikowe ramię się wychyla. A przecież musi utrzymać ciężki sprzęt. System na dwóch ramionach sprawdziłby się tu lepiej.
Ta niedogodność poszła jednak w niepamięć, gdy nałożyłem odczepianą kierownice na trzpień. Zamontowanie zostało potwierdzone niezwykle przyjemnym kliknięciem niczym w bolidzie. Samo koło kierownicy jest przyjemniejsze niż w G29. Jest nieco większe i ma 300 mm średnicy.
Testowanie rozpoczęliśmy na grze Gran Turismo Sport, które, co ważne, obsługiwało technologię Trueforce. Pierwszy przejazd zrobiłem na swojej G29, by od razu przesiąść się na G Pro. Różnica jest taka, jakby przesiąść się z miejskiego wozidła do superauta. Doznania i przełożenie w bezpośrednim silniku całkowicie zmieniają zasady gry.
Wyczucie samochodu oraz jego granic przychodziło szybciej i miało znacznie bardziej naturalny charakter. Łatwo można też poznać, kiedy tracimy przyczepność i tył zaczyna nam wesoło uciekać na bok. Nie chodzi tu zresztą o samo kierowanie, bo sprzęt doskonale oddaje również wszystkie inne aspekty związane z pokonywaniem toru — od przejechania przez tarkę, przez zmienne warunki pogodowe, pracę silnika aż po nierówności łączenia betonowych płyt na tzw. karuzeli na Nürburgringu. Przy każdym bodźcu informacje zwrotne miały indywidualny, ale współmierny do sytuacji charakter.
Sama jazda wymagała także większego wysiłku i, nie ukrywam, była nieco męcząca. Z kierownicą trzeba było momentami dosłownie walczyć, by nie wyrwała nam się z rąk. Mimo to, jak się potem okazało, domyślne ustawienia zakładały dopiero połowę dostępnego momentu obrotowego.
Przydatnym atrybutem są nie tylko kolorowe diody, które wskazują na moment zmiany biegu, ale także wyświetlacz na body, który wskazuje m.in. poziom otwarcia "przepustnicy" czy siłę hamowania. Na tym samym wyświetlaczu możemy także bezpośrednio zmieniać szereg ustawień czy tworzyć indywidualne profile jazdy.
Fenomenalna i podkręcająca atmosferę jest także manualna zmiana biegów. Mamy tu bowiem do czynienia z magnetycznymi łopatkami, które wykorzystują bezdotykowe czujniki Halla. Całość brzmi dosyć cyfrowo, ale kliknięcia są twarde, mechaniczne i niezwykle satysfakcjonujące. Aż chce się jak najczęściej zmieniać biegi. Ale ponieważ nie tylko ja testowałem sprzęt, poprosiłem także kolegów z redakcji, by podzielili się swoimi wrażeniami:
Jak słusznie zauważył Mateusz Żuchowicz, Logitecha G Pro nie należy rozpatrywać w kategorii zabawki. To profesjonalny sprzęt dla graczy, którzy przed monitorem usiądą częściej, niż raz w tygodniu. Podejrzewam zresztą, że ci ostatni nie wybiorą tego zestawu m.in. ze względu na cenę.
Bowiem samo body z kierownicą kosztuje niebagatelne 5100 zł, co przy 1,2 tys. zł za cały zestaw G29 wydaje się ogromną kwotą. A przecież warto by było dokupić do tego zestaw pedałów, które wyceniono na 1799 zł. Za blisko 7 tys. zł kupimy już używany samochód, choć raczej nie dostarczy nam on tyle emocji, co kierownica.
Jeśli chcecie wykorzystać jej pełen potencjał, to warto by było do tego dobrać solidny stelaż, a ten również tani nie będzie. Tak, nie jest to mała kwota, ale dostajemy tutaj doznania, których próżno szukać w niższych modelach.