Logitech G Pro Racing Wheel© Autokult | Filip Buliński

Test: Logitech G PRO Racing Wheel to kierownica w cenie używanego samochodu. Ale ten nie zapewni takich doznań

Filip Buliński
30 grudnia 2022

Na co dzień mam okazję jeździć różnej maści autami. Gdy dostałem propozycję przetestowania ich w wirtualnej rzeczywistości, nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności. Tym bardziej że narzędziem roboczym miał być najnowszy produkt Logitecha — G Pro. I już na pierwszy rzut oka widać, że to nie są przelewki.

Może nie należę do wytrawnych simracingowców, ale zaliczyłbym się do grona entuzjastów. Nie bez powodu kilka lat temu sprawiłem sobie Logitecha G29. Ale dzisiaj nie o nim będzie. No, może częściowo. Bo propozycja przetestowania nowego produktu Logitecha — G Pro Racing Wheel zbiegła się akurat z naszym redakcyjnym spotkaniem. Kadra do sprawdzenia była więc solidna.

Jak w bolidzie

Zacznę od budowy całego zestawu, bo pamiętając rozmiary pojedynczego pudełka G29, byłem nieco zdezorientowany, gdy do firmy przyjechały dwa duże (i przede wszystkim ciężkie) pudła. Kolejne zaskoczenie przyszło po wyjęciu body — masywnego, solidnego i ważącego aż 7 kg. Odczepiana kierownica to kolejne 1,5 kg, a o jej jakości wykonania nie mogę powiedzieć nic złego. Skóra sprawia dobre wrażenie i nawet po kilku godzinach gry nie ślizga się w rękach.

Logitech G Pro Racing Wheel
Logitech G Pro Racing Wheel© Autokult | Filip Buliński

Najważniejszą kwestią kierownicy jest jednak jej napęd — nie ma tu bowiem zębatek czy pasków. Mowa o systemie Direct Drive, co oznacza, że trzpień znajduje się w silniku, dzięki czemu mamy bezpośrednie przełożenie ruchów, bez żadnych opóźnień, luzów czy strat na przełożeniu. Drugą kwestią jest generowana "moc", która może wynosić nawet 11 Nm.

Osoby, które nigdy nie miały do czynienia z kierownicami do simracingu, mogą pomyśleć, że to przecież nieduża wartość. Tymczasem G29 ma nieco ponad 2 Nm, a poważniejsze sprzęty od 5 do 7 Nm. Kolejnym zmieniającym postrzeganie aspektem jest zastosowanie technologii Trueforce, która nie tylko wyostrza wyczucie auta, ale przenosi na kierownicę także zmienne warunki pogodowe, nawierzchnię czy pracę silnika. Wirtualny pojazd możemy więc dosłownie poczuć na palcach.

Logitech G Pro Racing Wheel
Logitech G Pro Racing Wheel© Autokult | Filip Buliński

Na uwagę zasługuje także zestaw pedałów. Po pierwsze, możemy je nie tylko dowolnie ustawiać w płaszczyźnie poziomej, ale mamy także pełen dostęp do regulacji siły nacisku hamulca. Logitech przewidział wymianę nie tylko sprężyn, ale także gumowych segmentów. Sam hamulec został zresztą wyposażony w czujnik tensometryczny (taki, jak np. w wagach).

Żeby więc sprawdzić możliwości kierownicy, a jednocześnie zobaczyć, jak bardzo odstaje od G29, postanowiłem i tę drugą zabrać na testy. I muszę przyznać, że różnica jest kolosalna.

Logitech G Pro Racing WheelLogitech G Pro Racing Wheel
Logitech G Pro Racing WheelLogitech G Pro Racing Wheel;
Źródło zdjęć: © Autokult | Filip Buliński

Koniec zabawy, czas na trening

Ponieważ nie dysponowaliśmy profesjonalnym stelażem do gry, musieliśmy ograniczyć się do przymocowania zestawu na stole. I tu pojawił się pierwszy i podaj jedyny konieczny do wspomnienia problem. Bowiem jeśli nie mocujecie uchwytu śrubami na stojaku, body przykręcane jest do stołu pojedynczym, centralnym uchwytem.

Co prawda z przodu są dodatkowe ograniczniki i gumowe podkładki, które zapobiegają ruszaniu się kierownicy, ale już przy dokręcaniu widać było, jak plastikowe ramię się wychyla. A przecież musi utrzymać ciężki sprzęt. System na dwóch ramionach sprawdziłby się tu lepiej.

Logitech G Pro Racing Wheel
Logitech G Pro Racing Wheel© Autokult | Filip Buliński

Ta niedogodność poszła jednak w niepamięć, gdy nałożyłem odczepianą kierownice na trzpień. Zamontowanie zostało potwierdzone niezwykle przyjemnym kliknięciem niczym w bolidzie. Samo koło kierownicy jest przyjemniejsze niż w G29. Jest nieco większe i ma 300 mm średnicy.

Testowanie rozpoczęliśmy na grze Gran Turismo Sport, które, co ważne, obsługiwało technologię Trueforce. Pierwszy przejazd zrobiłem na swojej G29, by od razu przesiąść się na G Pro. Różnica jest taka, jakby przesiąść się z miejskiego wozidła do superauta. Doznania i przełożenie w bezpośrednim silniku całkowicie zmieniają zasady gry.

Logitech G Pro Racing Wheel
Logitech G Pro Racing Wheel© Autokult | Filip Buliński

Wyczucie samochodu oraz jego granic przychodziło szybciej i miało znacznie bardziej naturalny charakter. Łatwo można też poznać, kiedy tracimy przyczepność i tył zaczyna nam wesoło uciekać na bok. Nie chodzi tu zresztą o samo kierowanie, bo sprzęt doskonale oddaje również wszystkie inne aspekty związane z pokonywaniem toru — od przejechania przez tarkę, przez zmienne warunki pogodowe, pracę silnika aż po nierówności łączenia betonowych płyt na tzw. karuzeli na Nürburgringu. Przy każdym bodźcu informacje zwrotne miały indywidualny, ale współmierny do sytuacji charakter.

Sama jazda wymagała także większego wysiłku i, nie ukrywam, była nieco męcząca. Z kierownicą trzeba było momentami dosłownie walczyć, by nie wyrwała nam się z rąk. Mimo to, jak się potem okazało, domyślne ustawienia zakładały dopiero połowę dostępnego momentu obrotowego.

Logitech G Pro Racing Wheel
Logitech G Pro Racing Wheel© Autokult | Filip Buliński

Przydatnym atrybutem są nie tylko kolorowe diody, które wskazują na moment zmiany biegu, ale także wyświetlacz na body, który wskazuje m.in. poziom otwarcia "przepustnicy" czy siłę hamowania. Na tym samym wyświetlaczu możemy także bezpośrednio zmieniać szereg ustawień czy tworzyć indywidualne profile jazdy.

Fenomenalna i podkręcająca atmosferę jest także manualna zmiana biegów. Mamy tu bowiem do czynienia z magnetycznymi łopatkami, które wykorzystują bezdotykowe czujniki Halla. Całość brzmi dosyć cyfrowo, ale kliknięcia są twarde, mechaniczne i niezwykle satysfakcjonujące. Aż chce się jak najczęściej zmieniać biegi. Ale ponieważ nie tylko ja testowałem sprzęt, poprosiłem także kolegów z redakcji, by podzielili się swoimi wrażeniami:

Nie mam dużego doświadczenia z grami komputerowymi, tym bardziej w połączeniu z zaawansowanymi kontrolerami. Kiedy usiadłem za kierownicą Logitecha, od razu doceniłem jak dobrze leży w dłoni oraz w jak dużym zakresie można realizować jej obrót. Spodobała mi się liczba bodźców, która dociera do gracza. Czuć, kiedy zjedziemy poza tor albo kiedy wpadniemy w poślizg. Kierownica wyrywa się z rąk jak w prawdziwym samochodzie. Jedyne czego nie doświadczyłem to zmiana oporu stawianego przez kontroler podczas jazdy po nawierzchni o zmiennej przyczepności. Jedno jest pewne, kiedy spędzimy kilka godzin z tym sprzętem i będziemy walczyć o wysokie miejsce na podium w grze, to "dzień rąk" będzie można uznać za zaliczony.

Maciej GomułkaMaciej Gomułka

Gry samochodowe wręcz wymagają kierownicy. Nawet najgorsza wzmacnia doświadczenia z zabawy, a do tego pozwala osiągać lepsze wyniki. Jednak Logitech G Pro wnosi wirtualne ściganie na zupełnie nowy poziom. Miałem kiedyś okazję sprawdzić się w symulatorze wykorzystywanym przez kierowców LMP2, przygotowujących się do 24-godzinnego wyścigu w Le Mans, a teraz taki sam poziom odczuć podczas jazdy można mieć w domu właśnie dzięki G Pro. To już coś więcej niż zabawa, to prawdziwy trening.

Szymon JasinaSzymon Jasina

“Ile? Tyle kasy za Logitecha?” - tak wyglądała moja reakcja, gdy usłyszałem cenę, ale gdy wyjęliśmy sprzęt z kartonu, zacząłem rozumieć, że to może mieć sens. Zestaw PRO Racing już na pierwszy rzut oka robi wrażenie wykonaniem, a później jest tylko lepiej. Same przyciski i przede wszystkim łopatki działają bardzo mechanicznie – jak w prawdziwych supersamochodach, a prowadzenie jest wyjątkowo realistyczne, z oporami i odbiciem włącznie. Ogromna siła sprzężenia zwrotnego sprawia, że po kilku kółkach w Gran Turismo można nabawić się zakwasów. Równie realistyczne wrażenia zapewniają pedały, które dodatkowo oczarowują możliwością regulacji pozycji i twardości. Bezpośrednie zestawienie z modelem G29 będącym bodaj najpopularniejszą kierownicą gamingową w Polsce, jeszcze bardziej uwypukliło zalety PRO Racing. To drogi sprzęt, ale jeśli lubicie wirtualne wyścigi, nie będziecie żałować żadnej wydanej złotówki.

Aleksander RucińskiAleksander Ruciński

Ustalmy to od razu: trzeba być zdrowo porąbanym, żeby na kierownicę do grania w gry wydać tyle pieniędzy. Zwykła kierownica za okolice tysiąca złotych, od której zacząłem test, zapewniła oczywiście znacznie większą precyzję i lepsze „czucie auta” niż pad, przy okazji dająć sporo frajdy. Dlatego na Logitecha G Pro przesiadam się raczej sceptycznie nastawiony. Przecież to niemożliwe, żeby różnica była aż ta… O MÓJ BOŻE! Nagle okazało się, że prowadząc Porsche 911 RSR na Nordschleife naprawdę muszę się skupić, bo jeden zły ruch może skończyć się wyrwaniem kciuka. Kierownica oddaje każdy ruch i nierówność z precyzją godną szwajcarskiego zegarka, a na prostych lepiej jej nie puszczać. Pedał hamulca naprawdę wymaga wciśnięcia, jeśli chcemy zahamować z odpowiednią siłą, a gazu lepiej nie wciskać w podłogę w trybie zero-jedynkowym. Po zrobieniu kilku kółek moje przedramiona były spięte równie mocno, co po sesji na prawdziwym torze. Jeśli chcecie się zrelaksować wieczorem przy piwku i trochę pościgać – to nie jest ten sprzęt. Ale jeśli zależy Wam na jak największym realizmie, ćwiczeniu torowych umiejętności i większych przedramionach to lepiej zacznijcie wrzucać do skarbonki nieco większe kwoty.

Maciej SkrzyńskiMaciej Skrzyński

Dla mnie kierownica Logitech G PRO należy do rzeczy, których nie da się opisać, to po prostu trzeba przeżyć. Ktoś może powiedzieć, że nie ma pojęcia, ile to jest 11 Nm momentu, który oferuje ta kierownica. A co jeśli powiem wam, że Fiat 126p z silnikiem o pojemności 650 ccm miał 42 Nm momentu obrotowego, który był odpowiedzialny za samochód o masie 600kg. Tutaj mamy do czynienia z 1/4 tego momentu w sprzęcie, który waży niecałe 9kg. To teraz wyobraźcie sobie, jak wielkie siły działają na wasze ręce, kiedy chcecie skręcić kierownicę przy pełnej prędkości. Tak więc, jeśli ktoś uważa, że Logitech G PRO to idealna zabawka pod choinkę, to od razu wyprowadzę z błędu. Logitech G PRO to nie jest zabawka. Miałem to szczęście potestować ją nieco dłużej niż wszyscy i jeszcze żaden tego typu sprzęt nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia. Osobiście mocno interesuję się simracingiem i staram się w domu jak najwięcej trenować na swoim G29. Do tego momentu byłem dumny z tego, co posiadam, ale teraz jest mi nieco wstyd, bo G29 przy G PRO jest jak dziecko z przedszkola przy zawodowcu.

Mateusz ŻuchowiczMateusz Żuchowicz


Zasadniczo uważam, że nie ma czegoś, co jest za drogie. Wszystko sprowadza się do tego, co dostajemy za konkretną sumę pieniędzy. Tak m.in. postrzegam samochody. Za droga może się wydawać każdemu np. Toyota GR Yaris czy nowa Honda Civic Type R, ale zwykle tak jest tylko do momentu, aż ma się z danym produktem kontakt. Oczywiście tak też wstępnie oceniłem testowanego logitecha, tym bardziej, że w samochodówki gram bardzo mało, a na kierownicy prawie wcale, bo takowej nie posiadam. Kiedy jednak usiadłem za tą kierownicą, to przestałem grać – zacząłem jechać samochodem! Nie spodziewałem się, że Gran Turismo zmieni się w najlepszy symulator jazdy, z jakim miałem do czynienia. Serio - to nie ma nic wspólnego z grą. Można by tego używać do nauki techniki jazdy. Cytując Filipa: „Za blisko 7 tys. zł kupimy już używany samochód”. Tak, ale nie taki, że pojedziemy nim na Nordschleife i przejedziemy pętlę w mniej niż 8 minut. Liczę na to, że nigdy coś takiego nie trafi do mojego domu, bo się zatracę.

Marcin Łobodziński - dziennikarz Autokult.plMarcin Łobodziński

Jak słusznie zauważył Mateusz Żuchowicz, Logitecha G Pro nie należy rozpatrywać w kategorii zabawki. To profesjonalny sprzęt dla graczy, którzy przed monitorem usiądą częściej, niż raz w tygodniu. Podejrzewam zresztą, że ci ostatni nie wybiorą tego zestawu m.in. ze względu na cenę.

Bowiem samo body z kierownicą kosztuje niebagatelne 5100 zł, co przy 1,2 tys. zł za cały zestaw G29 wydaje się ogromną kwotą. A przecież warto by było dokupić do tego zestaw pedałów, które wyceniono na 1799 zł. Za blisko 7 tys. zł kupimy już używany samochód, choć raczej nie dostarczy nam on tyle emocji, co kierownica.

Logitech G Pro Racing Wheel
Logitech G Pro Racing Wheel© Autokult | Filip Buliński

Jeśli chcecie wykorzystać jej pełen potencjał, to warto by było do tego dobrać solidny stelaż, a ten również tani nie będzie. Tak, nie jest to mała kwota, ale dostajemy tutaj doznania, których próżno szukać w niższych modelach.

  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
  • Logitech G Pro Racing Wheel
[1/15] Logitech G Pro Racing WheelŹródło zdjęć: © Autokult | Filip Buliński