Tablice rejestracyjne jednak daną osobową. Tak twierdzi szef UODO
Wrzucenie do sieci zdjęcia czy filmu, na którym widoczne są tablice rejestracyjne pojazdów, może mieć nieprzyjemne konsekwencje. Tak będzie, jeśli za obowiązującą przyjmie się interpretację przepisów zaprezentowaną przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
11.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:56
Problem tablic
Przepisy o ochronie danych osobowych, zwane RODO, weszły w życie w 2018 r., ale do dziś ich interpretacja sprawia spore problemy. Jest tak m.in. z kwestią tablic rejestracyjnych. Po wprowadzeniu nowego prawa w Polsce rozgorzała dyskusja na temat tego, czy są one danymi osobowymi, czy też nie.
W 2019 r. wydawało się, że sprawa została rozstrzygnięta. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach rozstrzygnął wówczas skargę mieszkańca tego miasta, który nie zgadzał się z koniecznością wpisywania numerów rejestracyjnych podczas opłaty za postój w parkomacie. WSA orzekł wówczas, że tablice rejestracyjne nie są daną osobową. Teraz pojawił się głos sprzeczny z tą opinią. I to nie byle jaki.
Od maja 2019 r. Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad zmianami w Prawie o ruchu drogowym, znanymi jako pakiet deregulacyjny dla kierowców. Obecnie projekt nowelizacji jest w Komisji Prawniczej i właśnie na tym etapie o projektowanych zmianach wypowiedział się prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Jan Nowak. "Projektowana regulacja dotyczy tablic rejestracyjnych stanowiących danę osobową właściciela pojazdu. Jest to bowiem informacja, za pośrednictwem której możliwe jest zidentyfikowanie - w sposób pośredni - osoby fizycznej, będącej właścicielem pojazdu" - napisał Nowak.
O to, czy stwierdzenie prezesa UODO będzie miało wpływ na instytucje rejestrujące i przetwarzające dane z tablic rejestracyjnych, zapytałem rzecznika prasowego urzędu. Odpowiedź z pewnością przyniesie ciekawe spostrzeżenia. Na baczności powinniśmy mieć się jednak wszyscy, bo upublicznianie danych osobowych może mieć poważne następstwa.
Piętnowanie z ryzykiem
W mediach społecznościowych i i serwisach wideo często zobaczyć można materiały mające piętnować niewłaściwe zachowania kierujących. Zwykle chodzi o niewłaściwe parkowanie czy niebezpieczne manewry. Jeśli są na nich widoczne numery rejestracyjne pojazdu, którego kierowca został poddany krytyce, osoba umieszczająca w sieci materiał naraża się na konsekwencje. Zgodnie z przepisami RODO osoba, która uzna, że jej dane osobowe zostały wykorzystane niezgodnie z jej wolą, może wystąpić do administratora danych (w tym wypadku autora zdjęcia czy nagrania) o odszkodowanie lub zwrócić się bezpośrednio do sądu. Niezależnie od tego może też złożyć skargę do UODO.
Co więcej, jeśli tablica rejestracyjna jest daną osobową, właściciel pojazdu, którego zapis został upubliczniony, ma tym większe szanse na wygranie sprawy przed sądem. Jeśli osoba, która poprzez publikację materiału czuje się dotknięta, udowodni, że poniosła z tego tytułu szkodę, może doprowadzić do ukarania osoby, która umieściła film czy zdjęcie w internecie.
Podstawą może być art. 212 Kodeksu karnego, w którym czytamy:
*§ 1. Kto pomawia inną osobę (...) o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.*
To poważne konsekwencje, a sprawy tego typu bywają równie poważnie traktowane przez sądy. Boleśnie przekonał się o tym mieszkaniec Augustowa, który w 2017 r. umieścił w serwisie społecznościowym zdjęcie nieprawidłowo zaparkowanego samochodu wraz z komentarzem, że jego kierowca nie potrafi parkować. Właściciel auta o poście dowiedział się od znajomych. Ze względu na uszkodzony zderzak, jego pojazd był charakterystyczny, a zdjęcie wykonano w pobliżu miejsca zamieszkania właściciela auta. Szybko został on zidentyfikowany i – jak zeznał przed sądem – doświadczył obelg ze strony innych. Samochód musiał sprzedać po zaniżonej cenie. Mężczyzna postanowił dochodzić swoich praw. Pozwał autora fotografii oraz wpisu, a sąd uznał go winnym i skazał na pół roku prac społecznych po 20 godzin miesięcznie. Dodatkowo musiał wypłacić pokrzywdzonemu tysiąc złotych nawiązki i pokryć koszty sądowe, które wyniosły 1,9 tys. zł.
Opinia prezesa UODO uznająca tablice rejestracyjne za dane osobowe powinna być przestrogą dla wszystkich, którzy chcieliby publikować zdjęcia czy filmy, na których piętnuje się zachowania kierowców. W takiej sytuacji zawsze można przecież poinformować o zdarzeniu policję poprzez skrzynkę "Stop agresji drogowej" czy straż miejską, jeśli sprawa dotyczy parkowania. To bezpieczniejsze, a poza tym kara ma szansę skuteczniej powstrzymać taką osobę przed powtarzaniem błędu niż wystawienie jej pod pręgierz opinii publicznej.