Samochód bez kierowcy w rowie. Policjanci szybko wyczuli, o co chodzi
Świadkowie poinformowali garwolińską policję (woj. mazowieckie) o toyocie leżącej w rowie. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce i zajrzeli do środka, zauważyli, że nie ma tam kierowcy, za to jest mężczyzna na miejscu pasażera. Badanie śladów wokół auta szybko ujawniło prawdę.
10.12.2023 18:01
Sytuacja z jaką spotkali się policjanci z Garwolina oznaczała potrzebę śledztwa, aczkolwiek nie wymagało ono długiej pracy specjalistów o talencie Sherlocka Holmesa. Poszło zdecydowanie łatwiej. Funkcjonariuszy wezwali zaniepokojeni świadkowie, którzy zobaczyli samochód leżący w rowie.
Policjanci zauważyli, że w toyocie nie ma kierowcy, za to jest pasażer, który twierdził, że to nie on kierował. Przebadano go alkomatem, który pokazał aż 3 promile. 31-latek powiedział mundurowym, że kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, a on został w aucie.
Strażacy i policjanci sprawdzili pobliski teren, jednak nie zauważyli żadnych osób. Nie było też śladów na śniegu, które mogłyby świadczyć o tym, że ktoś uciekł z miejsca zdarzenia. Dochodzenie więc szybko się skończyło, a 31-latek został zatrzymany przez policję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grupa dochodzeniowo-śledcza wykonała oględziny pojazdu i zabezpieczyła ślady biologiczne oraz zapachowe. W końcu mężczyzna przyznał się, że to on prowadził samochód, który wylądował w rowie. Teraz czeka go rozprawa sądowa i grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.