Podwyżki dla kierowców od początku 2019 roku. Za co zapłacimy więcej?
Prezes Kaczyński wstrzymał wprowadzenie ustawy podnoszącej koszt przeglądów o 3,5 zł w formie opłaty jakościowej, ale kierowcy nie mają powodów do radości. Od przyszłego roku zapłacimy więcej – nie tylko za paliwo, ale i brak ubezpieczenia.
17.12.2018 | aktual.: 28.03.2023 12:22
Nowelizacja ustawy o ruchu drogowym została zdjęta z porządku dziennego obrad Sejmu 14 grudnia na wniosek posła Kaczyńskiego. Miała ona przenieść kontrolę nad stacjami kontroli pojazdów w ręce Transportowego Dozoru Technicznego, wymusić wyższe opłaty za przegląd pojazdów po wyznaczonym terminie oraz dodatkowo nałożyć obowiązek zapłacenia tzw. opłaty jakościowej, która ma wynosić 3,5 zł. Na razie ustawa, która, jak powiedział Kaczyński, "budzi rzeczywiście wiele wątpliwości" trafiła do zamrażarki sejmowej, tak więc jej uchwalenie nie jest jeszcze wykluczone.
O ile dodatkowe 3,5 zł na razie "wisi w powietrzu", tak wiadomo, że kierowcy będą musieli liczyć się z podwyżkami. Od 1 stycznia 2019 roku na pewno zapłacimy więcej za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC. Warto przypomnieć, że każde zarejestrowane auto – niezależnie czy stoi nieużywane w garażu, czy jest normalnie użytkowane – musi mieć wykupioną polisę OC. Za jej brak grożą kary, które wyznaczane są na podstawie płacy minimalnej. Ta w 2019 wzrośnie do 2250 zł, przez co z automatu wzrosną mandaty za brak OC, które trafią do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. O jego działalności pisałem więcej tutaj.
Oznacza to, że posiadacze samochodu osobowego, którzy o zapłacie OC zapomną na 3 dni, będą ukarani kwotą 900 zł. W przypadku spóźnienia do 14 dni, wzrasta ona do 2250 zł. Jeśli nie zapłacimy OC przez dłuższy czas, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny zwróci się do nas z kwitkiem na 4500 zł.
Proponowane kary Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego w 2019 roku
Opłata | Samochody osobowe | Samochody ciężarowe, ciągniki oraz autobusy | Pozostałe pojazdy (np. motocykle) |
---|---|---|---|
20 proc. (do 3 dni spóźnienia) | 888 zł | 1332 zł | 148 zł |
50 proc. (4-14 dni spóźnienia) | 2220 zł | 3330 zł | 370 zł |
100 proc. (powyżej 14 dni) | 4440 zł | 6660 zł | 740 zł |
Ale to nie koniec. Od 1 stycznia 2019 roku wliczana do cen paliwa będzie opłata emisyjna w wysokości 8 gr za litr. Dzięki nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych do życia został powołany Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. Trafi do niego 15 proc. środków pozyskanych z podatku. Pozostałe 85 proc. trafi do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ministerstwo Energii upiera się, że spółki paliwowe nadzorowane przez Skarb Państwa zadeklarowały o nieprzenoszeniu opłaty na cenę sprzedawanych paliw. Trudno w to uwierzyć.
Po co doliczono kolejną opłatę? Cóż, dzięki nowelizacji będzie można tworzyć strefy czystego transportu, czyli zamknięte enklawy w centrach miast, gdzie wjadą za darmo tylko hybrydy plug-in (na wtyczkę) oraz samochody elektryczne i wodorowe. Pozostali muszą zapłacić 2,5 zł za godzinę.
W 2019 roku być może doczekamy się startu systemu CEPiK 2.0, co pozwoli na wprowadzenie znaczących zmian w zakresie zdobywania uprawnień. Wówczas świeżo upieczeni kierowcy będą zobowiązani do przejścia dodatkowych kursów teoretycznych i praktycznych po zdobyciu dokumentu. Zajęcia mają być oczywiście płatne. Po starcie flagowego projektu nie będzie można zredukować punktów karnych. Za takie udogodnienie możemy (jeszcze) zapłacić 600 zł, lecz tylko raz na pół roku. Z rezerwą jednak obserwujemy działania ministerstwa - uruchomienie nowego systemu CEPiK jest przesuwane od kilku lat.