Początek końca metody "na walizkę". Auta pierwszej popularnej marki mają być odporne
Czy kupując samochód, dopłacilibyście za rozwiązanie, które sprawi, że złodziej w ciągu kilkunastu sekund wsiądzie za kierownicę i odjedzie nawet bez wyłamywania zamków? Oczywiście, że nie. Tymczasem zrobiły tak miliony Europejczyków. Teraz ma się to zmienić.
16.04.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:17
Ford jest drugi, czyli pierwszy
Nadchodzą ważne dla zmotoryzowanych zmiany. Ford zapowiedział, że do modeli Focus oraz Fiesta wprowadzi system utrudniający kradzież samochodu tak zwaną metodą na walizkę. Mechanizm działania przestępców jest prosty. Wykorzystują oni bezprzewodową komunikację pomiędzy pojazdem a kluczykiem. Złodzieje wyposażeni w odpowiedni zestaw elektronicznych narzędzi, przypominających dwa niewielkie nesesery, przekazują sygnał kluczyków, sprawiając, że samochód staje przed nimi otworem, jak przed prawowitym właścicielem.
Ford zapowiedział jednak, że z tym koniec. Amerykańska marka chce do modeli Fiesta i Focus wprowadzić kluczyki, które będą wyposażone w dodatkowe zabezpieczenie. Chodzi o układ, który rejestruje ruch. Jeżeli kluczyk przez 40 sekund nie będzie się poruszał, na przykład leżąc na komodzie, nie będzie wysyłał sygnału, który po przedłużeniu umożliwiłby przestępcom łatwą kradzież auta. Co ważne, w takie kluczyki będą mogli wyposażyć się również te osoby, które już mają Forda Focusa lub Fiestę najnowszej generacji. W Wielkiej Brytanii ma to kosztować odpowiednio 72 oraz 65 funtów. Plus koszty robocizny.
Ford nie jest pierwszym producentem, który walczy z metodą "na walizkę". Wiosną 2018 r. podobne rozwiązanie wprowadził Jaguar Land Rover. Brytyjski koncern, będący teraz własnością indyjskiej Taty, posłużył się jednak nieco inną metodą. Przed odryglowaniem zamków samochodowy komputer pokładowy sprawdza czas komunikacji pomiędzy pojazdem i kluczykami. Jeśli jest on dłuższy, niż wynikałoby to z kilkumetrowej odległości pomiędzy nimi, uznaje, że ma miejsce próba kradzieży za pomocą przedłużenia sygnału i nie otwiera auta.
Wprowadzenie dodatkowego systemu zabezpieczającego przez Jaguara i Land Rovera było świetną informacją. Nie zmieniło jednak sytuacji dla przeciętnego kierowcy. Większości zmotoryzowanych nie stać przecież na pojazdy marek premium. Dopiero zapowiedź Forda może wywołać falę, bo teraz rywale Amerykanów będą musieli na ich ruch jakoś podpowiedzieć. Pytanie tylko, dlaczego tak późno?
Branżowa znieczulica
W 1998 r. na paryskich targach motoryzacyjnych zaprezentowano Mercedesa Klasy S W220. Niemiecka limuzyna była pierwszym na świecie samochodem, w którym zastosowano system bezkluczykowego dostępu do auta w takim rozumieniu, w jakim obecnie go pojmujemy. Nim system przebił się do segmentu popularnych modeli, minęły lata. Do dziś układ bezkluczykowego dostępu jest postrzegany jako nobilitujący samochód, a w wielu modelach producenci każą sobie za niego sporo dopłacić.
W przypadku modnego crossovera Kia Stonic producent dodaje bezkluczykowy dostęp w najbogatszym z trzech możliwych poziomów konfiguracji (XL). Jest ona o 12 tys. droższa od bazowej wersji M - choć oczywiście wraz z bezkluczykowym dostępem otrzymujemy sporo innego wyposażenia. W miejskim Citrenie C3 trzeba dopłacić 1920 zł. W Volkswagenie Golfie - poza pakietem - kosztuje on 1740 zł. W Passacie otrzymamy go za darmo. Bezkluczykowy dostęp do samochodu i możliwość jego uruchamiania bez wyciągania kluczyka z kieszeni to wygoda. Na początku 2016 r. wydawało się jednak, że w tej kwestii wiele się zmieni.
Niemiecki automobilklub ADAC opublikował wtedy wyniki swoich testów. Specjaliści wcielili się w nich w rolę złodziei wyposażonych we wspomniane wcześniej walizki. Żaden z modeli z bezkluczykowym dostępem nie oparł się tej próbie. Wydawałoby się, że taka informacja powinna spotkać się z natychmiastową reakcją producentów, którzy rzucą zastępy inżynierów do wytężonej pracy, by zlikwidować lukę. Nic podobnego jednak się nie stało.
Prace nad lepszym zabezpieczaniem samochodów wyposażonych w bezkluczykowy dostęp były szybkie, ale wśród firm oferujących dodatkowe wyposażenie aut. Na rynku pojawiły się ekranowane etui. Można było w nich przechowywać kluczyki, uniemożliwiając im wysyłanie sygnału do samochodu. Inną propozycją jest bateria z wbudowanym systemem wyłączającym zasilanie kluczyka po oddaleniu się od samochodu. Urządzenie kosztuje kilkaset złotych. Tak naprawdę opracowanie skutecznej metody na działania złodziei powinno być jednak moralnym obowiązkiem producentów samochodów. Ci niestety działają z kilkuletnim opóźnieniem.
Istnieją też domowe sposoby zabezpieczenia się przed metodą "na walizkę". Wystarczy zwykły garnek.
Skala bezbronności
Brytyjska policja szacuje, że ponad 40 proc. kradzionych w Londynie samochodów znika za sprawą metody "na walizkę". Skali tego zjawiska w Polsce nie sposób oszacować, gdyż policja nie zbiera tak szczegółowych danych na temat przestępstw w formie, umożliwiającej szybkie uzyskanie danych. Można jednak spodziewać się, że to niższy odsetek. Na zjawisko kradzieży aut wpływa bowiem zapotrzebowanie na używane części zamienne, a polscy zmotoryzowani potrzebują więcej podzespołów do starszych aut, kiedy jeszcze nie stosowano bezkluczykowego dostępu. Kiedy jednak policja informuje o kradzieży nowszych, więcej wartych pojazdów, przeważnie mamy do czynienia właśnie z metodą "na walizkę".
Okazuje się ona tak skuteczna, ponieważ auta wyposażone są w dodatkowe systemy bezpieczeństwa. Uniemożliwiają one unieruchomienie silnika w razie utraty kontaktu pomiędzy autem a kluczykami. Takie rozwiązanie wprowadzono, by wyeliminować zagrożenie nieprzewidzianym wyłączeniem się auta podczas jazdy w przypadku awarii kluczyków czy po prostu wyczerpania się w nich baterii. Korzystający z tego zabezpieczenia złodzieje mogą odjechać autem i kontynuować podróż aż do wyłączenia silnika. Potem system nie pozwoli na jego ponowne uruchomienie.
Wśród przebadanych przez ADAC do 2018 r. modeli samochodów, które udało się otworzyć i uruchomić metodą "na walizkę" znalazły się:
Alfa Romeo: Giulia, Stelvio
Audi: Q2, A3, A4, A5, A6, R8, SQ7, TTS, TT RS, O7-e-Tron
BMW: 225xe, 318i, 318d, 520d, 640d, 730d, 740, 740d, i3, X1, M240i Coupe, X2
Citroen: DS4 Crossback, C3, C4 Picasso, Spacetourer
Fiat: 124 Spider, 500X
Ford: Eco-Sport, Edge, Focus RS, Galaxy, Mustang, S-Max
Honda HR-V
Hyundai: i10, i30, ix35, i40, Santa Fe, Ioniq
Infiniti Q30
Jaguar F-Pace
Jeep Compass
Kia: Niro, Optima, Rio, Stinger, Stonic
Land Rover: Discovery (w roku 2016), Range Rover Evoque (w roku 2015)
Lexus RX450 h
Mazda: 3, CX-5, MX-5
Mercedes: E 220d, S 400d
Mini: Clubman, Coopel S Cabrio
Mitsubishi: Outlander, Space Star
Nissan: Leaf, Navara, Quashqai, Quashqai+2
Opel: Ampera, Astra, Crossland X, Grandland, Insignia
Peugeot: 508 SW, 3008, 308, 5008
Renault: Captur, Clio, Kadjar, Megane, Megane Grandtour, Scenic, Talisman, Traffic, ZOE
Seat: Ateca, Leon
Skoda: Kodiaq, Karoq, Octavia (dwa testy: 12.2015 i 02.2016), Rapid, Superb
SsangYong: Rexton, Tivoli Xdi
Subaru: Levorg, Forester
Suzuki: SX4 S-Cross, Baleno, Vitara
Tesla Model: S P85, Model X
Toyota: C-HR 1,8 Hybrid, Mirai, Prius, RAV4, Verso
Volvo: V40, S90, V90, XC90, XC60
Volkswagen: Golf, Passat, Tiguan, Touran, Arteon, eGolf
Wykonany przez Forda krok może zmienić tę rzeczywistość. Oby producenci nie żądali dodatkowej dopłaty za to, by opcjonalny system bezkluczykowego dostępu do auta był bezpieczny.