Pakiet deregulacyjny dla kierowców. Wreszcie finał albo koniec marzeń

Pakiet deregulacyjny dla kierowców. Wreszcie finał albo koniec marzeń

Dziś za brak dokumentu prawa jazdy można otrzymać mandat w wysokości 50 zł. Jeśli zmiany wejdą w życie, taka kara zniknie
Dziś za brak dokumentu prawa jazdy można otrzymać mandat w wysokości 50 zł. Jeśli zmiany wejdą w życie, taka kara zniknie
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik
19.05.2020 10:23, aktualizacja: 22.03.2023 11:30

Likwidacja zbędnych czynności urzędowych i ułatwienia dla kupujących pojazdy - to główne punkty nowelizacji, która bywa nazywana pakietem deregulacyjnym dla kierowców. Przepisy mają niedługo ujrzeć światło dzienne. Tyle, że nie jest to takie pewne.

Koszyk korzyści

Połączenie technologii informatycznej z dobrą wolą państwowych urzędników ma przynieść kierowcom duże ułatwienia. Plany przewidują zniesienie obowiązku wymiany tablic rejestracyjnych po zakupie używanego samochodu zarejestrowanego w Polsce. Urząd ominą także ci, którym w dowodzie rejestracyjnym skończą się miejsca na pieczątki potwierdzające pozytywne przejście wymaganego przeglądu technicznego. Obowiązek wymiany dokumentu zostanie zniesiony.

Zyskają także kupujący nowe samochody. Po nowelizacji salon samochodowy będzie mógł zarejestrować auto w imieniu klienta, a ten po jego odebraniu prostu będzie mógł pojechać do domu.

To jednak wciąż nie wszystko. Projekt pakietu deregulacyjnego przewiduje zwolnienie z obowiązku wożenia ze sobą prawa jazdy na terenie Polski ( o ile zostało ono wydane w kraju). Zniknąć ma również obowiązek posiadania nalepki kontrolnej, która sprawia problemy podczas wymiany przedniej szyby. Zyskają również osoby, które nie mieszkają pod adresem stałego zameldowania. Jeśli trwa to dłużej niż 6 miesięcy, możliwe będzie zarejestrowanie pojazdu w urzędzie właściwym dla adresu zamieszkania. Już dziś można tak załatwić sprawę w wielu starostwach, ale wszystko zależy tylko od dobrej woli urzędnika.

Brakuje miejsc na pieczątkę? Czekają cię dwie wizyty w urzędzie i wydatek 54,5 zł
Brakuje miejsc na pieczątkę? Czekają cię dwie wizyty w urzędzie i wydatek 54,5 zł© WP.PL

Pakiet jak bumerang

Jak dowiedział się Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, w poniedziałek 18 maja 2020 r. minął ostatni dzień konsultacji projektu nowelizacji przepisów. W następnym etapie propozycja nowych uregulowań ma trafić do Rady Ministrów, a dalej pod obrady Sejmu. Czy wobec tego kierowcy mogą już zacierać ręce? Niekoniecznie.

O pakiecie zmian, nazywanym deregulacyjnym, po raz pierwszy usłyszeliśmy 18 października 2018 r., kiedy został on przedstawiony podczas konferencji prasowej ministra infrastruktury i szefa resortu cyfryzacji. Było to na trzy dni przed wyborami samorządowymi. Zapowiedziano wówczas, że pierwsze zmiany przewidziane w pakiecie wejdą w życie w 2019 r. Projekt nowelizacji opublikowano w Rządowym Centrum Legislacji 21 maja 2019 r. Temat szybko podjęli dziennikarze, a 26 maja 2019 r. odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego. 18 września 2019 r. minister cyfryzacji zadeklarował, że pakiet deregulacyjny może zostać przyjęty przez rząd przed końcem miesiąca, a e-prawo jazdy ma szansę zostać wprowadzone jeszcze przed 2020 r. Miesiąc później odbyły się wybory parlamentarne.

Oczywiście zbieżność tych dat może być przypadkowa, jednak wiele wskazuje na to, że pakiet deregulacyjny traktowany jest jako przynęta dla kierowców. To potężna, licząca ponad 21 mln dorosłych osób grupa potencjalnych wyborców.

Co dalej z nowelizacją?

Kierowcy bez dwóch zdań czekają na zmiany, które zostały ujęte w pakiecie deregulacyjnym. Kiedy znów o nim usłyszymy? W lutym 2020 r. minister cyfryzacji deklarował, że pierwszy element pakietu - zniesienie obowiązku posiadania przy sobie prawa jazdy - może wejść w życie w połowie roku. Ze względu na epidemię koronawirusa może to być czas zbliżony do terminu wyborów prezydenckich – tego jeszcze nie poznaliśmy. Może się jednak okazać, że część regulacji przewidzianych w pakiecie w ogóle nie zostanie wprowadzona w życie. Na drodze politykom stanąć mogą przepisy RODO.

Na etapie Komisji Prawniczej projekt zmiany przepisów mógł zostać zaopiniowany przez państwowe instytucje. Z takiej możliwości skorzystał prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który skrytykował sposób procedowania pakietu. "Projekt, pomimo obowiązku jego przedłożenia przez projektodawcę, nie został przedstawiony do zaopiniowania organowi nadzorczemu (UODO – przyp. red.) na wcześniejszych etapach prac. (…) Dla prawidłowej oceny tego typu aktów prawnych konieczna jest analiza oceny skutków dla ochrony danych projektu aktu prawnego, której projektodawca nie przeprowadził" - czytamy w oficjalnej odpowiedzi prezesa UODO na zaproszenie do udziału w pracach Komisji Prawniczej.

Jak zauważa prezes UODO, już na etapie oceny skutków wprowadzenia nowych przepisów, powinna zostać wykonana analiza w odniesieniu do przepisów o danych osobowych. Obszary, które w szczególny sposób dotyczą tych zagadnień, to zezwolenie na prowadzenie pojazdów bez posiadania przy sobie prawa jazdy czy zezwolenie na rejestrację nowych samochodów przez pracowników salonu w imieniu nabywcy. Chodzi więc o te najbardziej pożądane ułatwienia.

Czy pakiet deregulacyjny dla kierowców jednak wejdzie w życie? Praca nad aktem trwa od końca 2018 r., więc wątpliwe jest, aby inicjatywa została w całości anulowana. Wydaje się, że najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie osobne wprowadzanie poszczególnych regulacji. Wiele wskazuje więc na to, że czeka nas "pełzająca rewolucja" w przepisach.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)