Najwyższa Izba Kontroli: szkolenie polskich kierowców wciąż na niskim poziomie

Polska wciąż nie może dogonić krajów europejskich w bezpieczeństwie na drogach, a szczególnie daleko nam do nich jeśli chodzi o liczbę wypadków spowodowanych przez młodych kierowców. Nie pomagają restrykcyjne egzaminy na prawo jazdy oraz niska zdawalność. Poznajcie też inne wnioski z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Najwyższa Izba Kontroli: szkolenie polskich kierowców wciąż na niskim poziomie
Źródło zdjęć: © fot. Paweł Kaczor
Marcin Łobodziński

30.11.2015 | aktual.: 20.10.2022 20:40

Polska wciąż znajduje się czołówce krajów Unii Europejskiej z najwyższym wskaźnikiem śmiertelności w wypadkach drogowych. Podczas gdy w UE w 2014 roku ginęło średnio 51 osób na milion mieszkańców, w Polsce były to aż 84 osoby na milion. Gorzej było tylko na Łotwie (105 osób), w Rumunii (91), w Bułgarii i na Litwie (po 90). Daleko nam do sąsiednich Niemiec (42), a o wynikach Wielkiej Brytanii (28) możemy pomarzyć. W ostatnich latach wprowadzono wiele zmian w sposobie egzaminowania kierowców.

Niestety wszystkie te zmiany nie przynoszą spodziewanych rezultatów. Z jednej strony liczba ofiar i wypadków na polskich drogach była w 2014 roku najniższa od roku 1989, ale wciąż bardzo wysoka. Wydawać by się mogło, że rygorystyczne egzaminy na prawo jazdy wpływają na podniesienie poziomu szkolenia kierowców, a niska zdawalność tylko to potwierdza. Wystarczy wspomnieć, że średnia zdawalność egzaminów praktycznych na prawo jazdy w Polsce w 2014 roku wynosiła 34,5 procenta. We wspomnianych Niemczech to aż 74 procent, natomiast w Wielkiej Brytanii 47 procent. Tymczasem młodzi kierowcy* są sprawcami co piątego wypadku drogowego w Polsce. NIK postanowił przyjrzeć się Wojewódzkim Ośrodkom Ruchu Drogowego, które egzaminują kandydatów na kierowców. Zauważono ciekawe rzeczy i wyciągnięto nie mniej interesujące wnioski.

Zacznijmy od tego, że WORD-y są finansowane głównie z egzaminów na prawo jazdy (88 procent dochodów), z czego aż 70 procent środków pochodzi z egzaminów poprawkowych. Ciekawe jest jednak to, że różnice w zdawalności w poszczególnych ośrodkach są niepokojąco wysokie. Na przykład w Łodzi jest to 23 procent, natomiast w Ostrołęce 53 procent. Mieszkańcy województwa Mazowieckiego chętnie jadą na egzamin do Łomży, który zdecydowanie łatwiej zdać niż w stolicy. Przyczyna jest prosta – w mniejszych miastach łatwiej zdać egzamin na prawo jazdy, ponieważ organizacja ruchu drogowego jest mniej skomplikowana. Poza tym, „turystyka egzaminacyjna” wynika również z problemów ze zdaniem egzaminu w ośrodku w pobliżu miejsca zamieszkania. Co dwudziesta osoba zmienia z tego powodu miejsce egzaminu praktycznego. NIK zwraca uwagę na to, że kierowca zdający egzamin w małym mieście nie jest przygotowany do jazdy po takich miastach jak Łódź, Poznań czy Warszawa. A mimo to wciąż powstają nowe WORD-y w małych miejscowościach, choć jest wyraźny trend spadkowy w liczbie kandydatów na prawo jazdy.

Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę na niski poziom przygotowania kursantów oraz wysoką liczbę przerwanych egzaminów z bardzo istotnych przyczyn. 60 procent przypadków przerwania egzaminu miało miejsce już w ruchu miejskim. Kursanci najczęściej oblewają egzamin z takich powodów jak nieustąpienie pierwszeństwa na skrzyżowaniu lub na przejściu dla pieszych, a także podczas zmiany pasa ruchu lub niezastosowanie się do znaków i sygnałów świetlnych. To ważne dla bezpieczeństwa ruchu drogowego powody. Drugą, najczęstszą przyczyną jest spowodowanie zagrożenia dla życia lub zdrowia innych uczestników ruchu.

Podczas badania WORD-ów okazało się, że niektóre osoby zdają egzamin kilkadziesiąt razy, co świadczy o tym, że nie powinny posiadać prawa jazdy z takimi umiejętnościami, jakie posiadają. Rekordziści dochodzili do 80 egzaminów poprawkowych. Są nawet tacy, którzy potrzebują kilkudziesięciu prób do egzaminu teoretycznego. Czy taka osoba po zdaniu egzaminu powinna się poruszać po drodze? To pytanie pozostawiamy Wam.

Choć WORD-y posiadają warunki do szkolenia i egzaminowania kierowców, to nie zawsze odpowiednio spełniają warunki stawiane im przez przepisy. NIK ma sporo zastrzeżeń do pracy egzaminatorów i instruktorów. Niestety pojazdy często nie są w pełni sprawne, egzaminatorzy nie posiadają uprawnień, a w dodatku wielu nie prowadzi karty kursanta. W wielu ośrodkach instruktorzy jazdy nie posiadają aktualnych badań lekarskich. Do tego podczas kursów teoretycznych nie przykłada się dużej staranności do szkolenia z udzielania pierwszej pomocy. Ponadto starostwa nie kontrolują szkół jazdy pod kątem sposobu przeprowadzania egzaminów wewnętrznych przed przystąpieniem do egzaminu państwowego. Niepokojące jest to, że niektóre szkoły mają stuprocentową zdawalność egzaminów wewnętrznych, a bardzo niską zdawalność egzaminów państwowych.

Starostwa mają jednak więcej na sumieniu. NIK wykazał, że nie wykorzystują możliwości bezpłatnego dostępu do informacji o kierujących, zgromadzonych w Centralnej Ewidencji, w celu weryfikacji składanych oświadczeń o zagubieniu prawa jazdy. I efekt jest taki, że w 2013 roku wydano 89 tys. wtórników praw jazdy przy 65 tys. zatrzymanych przez policję czy sądy. Sprzyja to bezkarności kierowców, którym zatrzymano uprawnienia na przykład za jazdę po alkoholu. Swoją drogą, wielu kierowców po utracie prawa jazdy nadal kontynuuje „karierę” za kierownicą.

NIK o pracy WORD-ów i szkoleniu młodych kierowców

W ocenie Najwyższej Izby Kontroli należy w pierwszej kolejności poprawić nadzór starostów nad ośrodkami szkolenia kierowców, a marszałków województw nad działalnością ośrodków egzaminujących. Szczególnym nadzorem należy objąć instruktorów nauki jazdy, by w prawidłowy sposób przeprowadzali egzaminy wewnętrzne i do egzaminu państwowego dopuszczali tylko kursantów posiadających wymaganą wiedzę i umiejętności.

młody kierowca - nie ukończył 24 roku życia i ma prawo jazdy nie dłużej niż 2 lata*

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)