Najgorsze "silniki roku". Mechanik wymienia, których unikać
Wielu fanów motoryzacji zna konkurs o nazwie International Engine of the Year, czyli po polsku Międzynarodowy Silnik Roku. Niewielu wie natomiast, że plebiscyt ten przeszedł do historii kilka lat temu. Wyłonił wiele wspaniałych jednostek, ale też konstrukcyjnych wpadek, które dały popalić kierowcom, a warsztaty miały z nimi utrapienie. Ekspert jednej z sieci warsztatowych wymienia te "najlepsze".
16.04.2024 | aktual.: 16.04.2024 19:25
Najwięcej nagród zdobyła firma BMW, a jednym z najbardziej utytułowanych silników był fordowski 1.0 Ecoboost (dziesięć wyróżnień). Dziennikarze wyłaniający zwycięzców brali pod uwagę subiektywne wrażenia z jazdy nierzadko zupełnie nowymi konstrukcjami. Tymczasem po latach wiele z tych nagradzanych jednostek napędowych okazało się wadliwych lub przynajmniej niedopracowanych. Nierzadko trzeba jednak spojrzeć na plebiscyt oczami producenta, który dzięki jednemu silnikowi odniósł spory sukces rynkowy, pomimo pomniejszych wpadek. Ford to doskonały przykład.
– W latach 2012-2014 najlepszym silnikiem według jury konkursu był fordowski 1.0 EcoBoost – opowiada ekspert sieci ProfiAuto Serwis Adam Lehnort. – Dla Forda to ważna konstrukcja, która trafiła pod maskę niemal każdego modelu koncernu. Nie jest ona wyjątkowo awaryjna, jednak wielu użytkowników od początku borykało się z poważnymi problemami w zamontowanych w niej modelach, nierzadko kończąc z przegrzanymi silnikami. Ford wymienił w ramach gwarancji wiele takich jednostek. W warsztatach niezależnych niestety wciąż są częstymi gośćmi.
Zobacz także
Do dziś silnik ten sprawia kłopoty, choć niektóre zostały już wyeliminowane. Niewątpliwie jednak na miano najgorszych "silników roku" zasłużyły sobie konstrukcje francuskie.
– 1.6 THP, skonstruowany wspólnie przez PSA i BMW, był silnikiem roku w swojej kategorii pojemności od 2007 do 2014 r., pomimo iż bardzo wcześnie wykazywał poważne problemy z napędem rozrządu – opowiada Adam Lehnort. – Z każdym rokiem na jaw wychodziło coraz więcej wad i niedoskonałości. W 2014 roku, kiedy nagradzano go po raz ostatni, niemal każdy mechanik wiedział, że lepiej unikać go jak ognia. To pokazuje, że nagroda w tym prestiżowym konkursie często nijak ma się do rzeczywistości.
Od roku 2015 do 2018 pałeczkę po kiepskim THP, przejął silnik 1.2 PureTech, który okazał się jeszcze mniej udaną konstrukcją. Do tego stopnia, że w kilku krajach przygotowywane są pozwy wobec producenta, a w Polsce sprawą zgłaszanych problemów zajął się UOKiK. Stellantis po kilku akcjach serwisowych wydłużył użytkownikom gwarancję do 10 lat i 175 tys. km pod warunkiem, że silnik jest właściwie serwisowany.
Wiele nagród otrzymała firma BMW, choć nie zawsze były to wyróżnienia za udane jednostki. Przykładem może być wielce problematyczny silnik o pojemności 4,4 l i oznaczeniu N62. Nagrodzony rok wcześniej silnik S54 pochodzący z BMW M3 też nie był udany.
– W latach 2007-2008 dwukrotnie nagrodzono silnik N54, czyli 3-litrową rzędową szóstkę BMW – mówi ekspert sieci ProfiAuto Serwis – Niestety równie dobrze można by ją nagrodzić za liczbę problemów, jakie sprawiała. Od wycieków, nawet z wtryskiwaczy, po awarie układu paliwowego, na napędzie rozrządu kończąc. To niemal przeciwieństwo znakomitego M54, który nieco wcześniej też zdobył dwie nagrody, ale tylko w kategorii swojej pojemności.
Nowatorskie nie znaczy najlepsze
Wielokrotnie nagradzano silniki za nowatorskie rozwiązania, co niestety nie zawsze okazało się dobre na dłuższą metę. Jednym z najlepszych przykładów jest silnik Wankla Mazdy, który w 2003 r. dostał nagrodę główną. Okazał się tak "dobry", że po zakończeniu produkcji modelu RX-8, jedynego napędzanego tą jednostką, całkowicie wycofano wankla z motoryzacji. Dopiero teraz nastąpił powrót tego silnika do hybrydowej Mazdy MX-30 R-EV i już wiemy, że nie jest niczym przełomowym.
Kapitalne z punktu widzenia kierowcy silniki TSI okazały się nad wyraz problematyczne. Jedne brały olej na potęgę, inne rozpadały się podczas jazdy. Najbardziej nowatorski był sinik 1.4 TSI Twincharger, o którym dość chłodno wypowiedział się ekspert Profi Auto.
– Doskonałe osiągi i niskie zużycie paliwa mogły być ciepło przyjęte przez jury, jednak użytkownicy i mechanicy niemal od rozpoczęcia produkcji zmagali się z problemami z rozrządem, układem doładowania, a nawet pękającymi tłokami – mówi Adam Lehnort. – Do dziś zakup auta z tą jednostką, nagradzaną w latach 2009-2010, jest bardzo ryzykowny, choć najbardziej wadliwa jest rodzina z serii EA111.
O tym, jak podchodzono do wyboru silnika roku, niech świadczy niezwykle udana konstrukcja, jaką był układ hybrydowy Toyoty. Został nagrodzony tylko raz, w 2004 r., i to w trzech kategoriach jednocześnie. Do doskonały przykład na to, jak mocno subiektywnie podchodzono do oceny.
Hybryda Toyoty nie dla każdego okazała się przyjemna podczas jazdy, ale cechuje się ogromną trwałością, niemal całkowitą bezawaryjnością, dobrą dynamiką i ekonomią. Do dziś hybrydy Toyoty są oceniane jako jedne z najlepszych układów napędowych, żadna marka nie opracowała bardziej wydajnej, a w prestiżowym plebiscycie niewiele zwojowały.
Mimo wszystko Adam Lehnort twierdzi, że nawet kupując auto z niezbyt udaną jednostką, można być z niego zadowolonym. Należyty serwis i porządnie wykonywane naprawy, kiedy tylko stwierdzi się usterkę, są kluczem do bezproblemowej eksploatacji. Wielu użytkowników tych najgorszych jednostek, jak 1.6 THP czy nowsze 1.2 PureTech wciąż jeździ swoimi samochodami i cieszy się z dobrej dynamiki czy niskiego zużycia paliwa.