Kradli auta w Holandii i przywozili do Polski. Policja złapała ich na gorącym uczynku
Mężczyźni w wieku 23, 24 i 42 lat zostali zatrzymani przez stołeczną policję w związku z kradzieżami na terenie Europy. Wpadli na gorącym uczynku już w Polsce, gdy wszyscy trzej tego samego dnia wjechali kradzionymi autami do kraju.
24.06.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:50
Funkcjonariusze z wydziału samochodowego Komendy Stołecznej Policji w toku działań operacyjnych namierzyli warszawską grupę trudniącą się kradzieżami samochodów na terenie Unii Europejskiej. Jak udało się ustalić, trzej mężczyźni w ostatnim czasie działali głównie w Holandii, gdzie kradli pojazdy, a następnie przewozili je do polski. Robili to w wyjątkowo perfidny sposób - zazwyczaj na kołach i z oryginalnymi tablicami rejestracyjnymi.
Ich zuchwałość w końcu musiała przykuć uwagę. W pierwszej kolejności funkcjonariusze namierzyli 24-latka, który miał być "mózgiem" grupy i odpowiadać za wyszukiwanie oraz typowanie pojazdów do kradzieży. Pod obserwację wzięto również dwóch innych mężczyzn w wieku 23 i 42 lat. Potem nie pozostało nic innego, jak cierpliwie czekać.
Kilka dni później złodzieje wzięli udział w kolejnej akcji. Funkcjonariusze czekali w gotowości, aż podejrzani wjadą do Polski. Zostali zatrzymani na autostradzie A2 w okolicy węzła Brwinów. Jako pierwszy wpadł 23-latek. Okazało się, że nie posiada uprawnień do kierowania, a toyota, którą prowadził figurowała jako skradziona na terenie Holandii.
Chwilę później, w tym samym miejscu zatrzymano 24-latka jadącego oplem vivaro - również kradzionym. Mężczyzna także nie posiadał uprawnień. Co więcej, był objęty zakazem opuszczania kraju i policyjnym dozorem. Tego samego dnia, lecz na autostradzie A4 niedaleko Legnicy, zatrzymano trzeciego członka szajki - 42-latka jadącego toyotą. Miał obowiązujący zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i był poszukiwany przez policję.
Na tym nie koniec. Podczas przeszukania mieszkań podejrzanych policjanci natrafili na marihuanę, haszysz i kokainę. Wszyscy trafili do aresztu na trzy miesiące, gdzie poczekają na wyrok sądu.