Koniec z bezkarnością za granicą. Unia szykuje bat na kierowców
Komisja Europejska przedstawiła plany dot. poprawy bezpieczeństwa na drogach Wspólnoty. Mandaty otrzymane za granicą Polski mają być jeszcze bardziej bolesne – i to nie tylko finansowo.
02.03.2023 | aktual.: 02.03.2023 11:44
Każdego zaboli tak samo
40 proc. wykroczeń drogowych dokonanych przez kierowców z innych krajów uchodzi we Wspólnocie płazem. Choć jeszcze w 2019 roku obywatele UE łamiący przepisy poza swoją ojczyzną zapłacili 8,2 mln mandatów (z czego aż 8 mln dobrowolnie!), tak kolejne 6 mln kar nie udało się wyegzekwować. Urzędnicy mówią dość.
Tak wysoki współczynnik jest nie do przyjęcia, tym bardziej, że uniknięcie kary za wykroczenia "krajowe" jest zdecydowanie trudniejsze i wynosi od 5 proc. (Holandia, Szwecja) do 20 proc. (Litwa, Irlandia, Hiszpania, Węgry).
Jedną z propozycji jest utworzenie jednego, uniwersalnego systemu dostępnego dla służb w każdym kraju. To niesie ze sobą szeroko idące konsekwencje. Obecnie kary poniesione w jednym kraju członkowskim (odebranie uprawnień np. za szybką jazdę czy pod wpływem alkoholu), nie mają żadnego znaczenia w kraju, w którym uprawnienia zostały wydane. Pirat drogowy z polskim prawem jazdy szalejący w Niemczech poniesie więc konsekwencje finansowe, ale dalej będzie mógł jeździć po Polsce. To ulegnie zmianie.
Urzędnicy wskazują, że 18 proc. wszystkich mandatów wystawionych za przekroczenie prędkości trafia na konto kierowców z innego kraju członkowskiego. Jednolity system sprawi, że wszyscy obywatele UE będą równi wobec prawa danego kraju, bez względu na pochodzenie.
Więcej przewinień pod lupą
Jednak nie tylko to znajdzie się pod lupą. Pomysł Komisji obejmuje również większą penalizację niebezpiecznych zachowań: poruszanie się przeładowanym pojazdem, nietworzenie korytarzy życia, jazdę pod prąd, najeżdżanie na linie, niebezpieczne wyprzedzanie, ale i parkowanie stwarzające zagrożenie czy tzw. siedzenie na zderzaku. Co istotne, na niemieckich autostradach są fotoradary skupiające się tylko na tym ostatnim wykroczeniu. Można będzie więc dostać karę nawet wówczas, gdy w pobliżu nie będzie policji.
Wypadkową tych zmian miałoby być stworzenie ważnej na terenie całej unii, elektronicznej wersji prawa jazdy. Byłoby to rozwiązanie podobne do tego, jakim w Polsce jest mObywatel. Tyle, że działałoby na terenie całej UE. Więcej o tym pomyśle przeczytasz w tekście poniżej.
O ile utworzenie jednej, ogólnodostępnej bazy to doskonały pomysł, w Polsce może on budzić zastrzeżenia. Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców boryka się z problemami technicznymi. Wystarczy powiedzieć, że na wprowadzenie szkoleń dla kierowców (po przekroczeniu 24 punktów karnych), potrzeba około dwóch lat prac od podpisania umowy. Udostępnienie danych w ramach ogólnoeuropejskiego systemu brzmi więc jak bardzo ambitny projekt.