Polskie więzienia pełne kierowców. Najczęściej trafiają za kraty za alkohol
W polskich więzieniach za przestępstwa drogowe kary odbywa - procentowo - niemal dwukrotnie więcej osób, niż wynosi europejska średnia. Taki rezultat daje do myślenia i każe zastanowić się, czy prawo jest na pewno właściwie skonstruowane.
13.04.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:51
Znacznie powyżej średniej
Rada Europy w kwietniu 2021 r. opublikowała raport na temat więziennictwa w państwach UE. Opiera się on na danych z 31 stycznia 2020 r. (w przypadku Polski dane pochodzą z 31 grudnia 2019 r.). Ciekawym aspektem opracowania jest spojrzenie na kwestię osadzonych w związku z przestępstwami popełnionymi w ruchu drogowym. Z danych RE wynika, że w polskich zakładach karnych odsiaduje 65 079 osób z orzeczonymi wyrokami. Wśród nich 5391 stanowią skazani za przestępstwa związane z ruchem drogowym. Wśród wyróżnionych grup przestępstw (zabójstwa i ich usiłowanie, napady i pobicia, gwałty, inne przestępstwa natury seksualnej, kradzieże, napady, przestępstwa finansowe, przestępstwa narkotykowe, terroryzm) to druga najliczniejsza grupa osadzonych.
Według raportu Rady Europy średnio 4,7 proc. osadzonych w więzieniach Starego Kontynentu stanowią osoby, które trafiły za kraty ze względu za przestępstwo w ruchu drogowym. W Polsce wskaźnik ten wynosi 8,3 proc. Co prawda są kraje, gdzie jest to jeszcze wyższy odsetek, jak np. Łotwa - 11,3 proc., Islandia - 14,0 proc. czy Bułgaria - 16,9 proc., ale w wielu państwach, gdzie poziom bezpieczeństwa drogowego jest wyższy niż w Polsce, wskaźnik ten jest znacznie niższy.
W Niemczech 3,8 proc. więźniów przebywa w odosobnieniu z powodu przestępstw związanych z ruchem drogowym. W Irlandii odsetek ten wynosi 2,6 proc., w Holandii 3,2 proc., w Norwegii 2,9 proc., w Szwajcarii 2,3 proc., w Szwecji 1,8 proc., a w Wielkiej Brytanii i Walii jedynie 0,5 proc.
Różnica względem sytuacji w Polsce jest duża. Jak jednak wynika ze statystyk polskiej policji, liczba kierowców odsiadujących kary więzienia jest u nas o wiele niższa od liczby popełnianych w tej materii przestępstw.
Za co za kratki?
Według danych Komendy Głównej Policji w Polsce w 2020 r. doszło do 66 507 przestępstw drogowych. To mniej niż w 2019 r. (71 266), ale nieco więcej niż w 2018 r. - 65 972. Ogólne dane pokazują, w jakim stopniu od kształtu prawa zależą wyniki i jak nadgorliwość tworzących prawo może prowadzić do wypaczeń.
W 2001 r. nowelizacja prawa sprawiła, że przestępstwem stało się korzystanie z pojazdów innych niż mechaniczne (np. roweru) w stanie nietrzeźwości. Liczba przestępstw natychmiast skoczyła z 19,9 tys. w 2000 r. do 138,8 tys. w r. 2001. Gdy w 2014 r. wycofano się z tego zapisu, liczba przestępstw spadła ze 140,9 tys. w 2013 r. do 86,7 tys. w 2014 r.
Najczęściej notowane przestępstwo drogowe to prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 prom.) lub po użyciu środków odurzających. Zgodnie z polskim prawem za taki czyn grozi grzywna oraz do 2 lat pozbawienia wolności. Kierujący, którzy już wcześniej byli skazani za takie przestępstwo, przy "powtórce" mogą trafić za kratki nawet na 5 lat. W 2019 r. policja stwierdziła aż 56 358 przypadków prowadzenia w stanie nietrzeźwości. Dla porównania w 2009 r. było to 151,8 tys. przypadków.
Za kraty można trafić również za spowodowanie wypadku. Do 3 lat więzienia grozi jego sprawcy, który naruszył (choćby nieumyślnie) zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Jeśli w wyniku zdarzenia ktoś poniesie śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, kara pozbawienia wolności wyniesie od 6 miesięcy do 8 lat. W 2019 r. policja stwierdziła 12 090 takich przestępstw. Tu również wystąpił spadek – choć mniejszy. W 2009 r. policja odnotowała 15,8 tys. podobnych zdarzeń.
Znacznie mniej jest przypadków spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. W 2019 r. było 50 takich przestępstw. Pozostają one od lat na podobnym poziomie - dla porównania w 2009 były 53 takie przypadki. Kara jest sroga - od roku do 10 lat więzienia, a jeśli następstwem katastrofy jest śmierć czy ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, za kratami można spędzić od 2 do 12 lat. Już nawet sprowadzenie niebezpieczeństwa powstania katastrofy jest surowo karane - do 8 lat więzienia. W 2019 r. policja wykryła 100 takich przypadków (173 w r. 2009).
Dziwne prawo
To zaskakujące, że Polska, kraj, w którym rządzący - z obawy o utratę popularności - od 24 lat nie podnoszą kwot mandatów, należy jednocześnie do tych państw UE, w których najwięcej kierowców trafia do więzień. Po części wynika to z niższego niż w większości europejskich państw dopuszczalnego limitu zwartości alkoholu we krwi kierowcy. Liczby pokazują również, że mamy spory problem z liczbą powodowanych przez kierowców wypadków. Jedną z ich głównych przyczyn jest nadmierna prędkość, a kierowcy nie boją się łamać limitów z powodu skromnych kwot mandatów. Koło się zamyka.
Wygląda na to, że sposób egzekwowania prawa względem zmotoryzowanych wymaga gruntownej rewizji. Może w przypadkach, gdy w wyniku zdarzenia prawa nikt nie ucierpiał, zamiast straszyć odsiadką, lepiej używać dotkliwych kar finansowych i egzekwować je? Rząd od 2019 r. zapowiada rewolucję drogową, która ma przynieść poprawę bezpieczeństwa. Raport Rady Europy pokazuje, że aspekt karania kierowców również należy zmienić.