Kapitalny występ Verstappena w GP Japonii. Kierowcy McLarena bez szans na wygraną
Max Verstappen wywalczył w Kraju Kwitnącej Wiśni pierwsze zwycięstwo w sezonie. Kluczowym elementem końcowego sukcesu było świetne okrążenie w kwalifikacjach, które dało Holendrowi pole position. W spokojnym i niezbyt emocjonującym wyścigu, kierowca Red Bulla kontrolował tempo i nie dał Norrisowi i Piastriemu okazji do ataku.
Pierwsze pole startowe Maxa Verstappena było sporą niespodzianką. Mogłoby się wydawać, że widok Holendra na pierwszej pozycji nie jest niczym niezwykłym, jednak w tym sezonie bolid Red Bulla rozczarowuje osiągami. Norris i Piastri dysponują lepszą maszyną, co pokazały wyścigi w Australii i Chinach. Suzuka jest jednak krętym i trudnym technicznie obiektem, a takie tory pozwalają nadrobić niedostatki samochodu umiejętnościami.
Verstappen po raz kolejny udowodnił, że pod względem czystego talentu, żaden kierowca nie jest w stanie mu dorównać. Wywalczone pole position było o tyle istotne, że na Suzuce prawie zawsze wygrywają kierowcy startujący z pierwszego rzędu. Wyprzedzanie jest bardzo trudne, a sprawy nie ułatwia tylko jedna strefa DRS, znajdująca się na prostej startowej. Najważniejszym zadaniem Verstappena było wykonanie dobrego startu i obronienie pozycji.
Prognozy sugerowały, że pogoda może namieszać w niedzielnej rywalizacji. Kilka godzin przed rozpoczęciem wyścigu na torze pojawił się deszcz, jednak opady ustały na tyle wcześnie, że nawierzchnia zdążyła wyschnąć, a na polach startowych, we wszystkich bolidach pojawiły się opony na suchą nawierzchnię. Z takiego obrotu spraw zadowolony był McLaren, zdający sobie sprawę z nadzwyczajnych umiejętności Maxa, który w deszczowych wyścigach zazwyczaj jest poza zasięgiem rywali. Start na suchym torze nie pozwolił Norrisowi objąć prowadzenia. Verstappen utrzymał pierwszą pozycję, a następnie wypracował kilkusekundową przewagę nad kierowcami McLarena i utrzymywał ją aż do momentu zmiany opon.
Pit-stop w wykonaniu ekipy Red Bulla nie był najlepszy i Norris stanął przed szansą zaatakowania Holendra. Lando, wyjeżdżając ze swojego stanowiska, zrównał się z Verstappenem i na wyjeździe z alei serwisowej próbował wyprzedzać. Zabrakło jednak miejsca, kierowca McLarena zjechał na trawę, a Max obronił pozycję. W ostatniej fazie wyścigu Norris znów zbliżył się do Holendra na odległość jednej sekundy, lecz nie był w stanie wykonać manewru wyprzedzania. Za pierwszą dwójką, świetnym tempem po zmianie opon dysponował Piastri, jednak, pomimo iż momentami był szybszy, charakterystyka toru nie dała mu szansy na zaatakowanie Norrisa i walkę z Verstappenem.
Po drugiej stronie garażu Red Bulla, pojawił się w ten weekend nowy kierowca. Wszystkie plotki podawane przez dziennikarzy po GP Chin zostały potwierdzone w poprzednim tygodniu. Liam Lawson zderzył się z brutalną rzeczywistością i po przejechaniu zaledwie dwóch, bardzo słabych wyścigów, stracił fotel w Red Bullu, a jego miejsce zajął Yuki Tsunoda. Japończyk stanął przed bardzo trudnym zadaniem, aby w swoim domowym wyścigu pokazać się z jak najlepszej strony. W treningach jego tempo było solidne, w Q1 uzyskał naprawdę dobry czas okrążenia, jednak w drugim segmencie sobotniej czasówki, kilka błędów na decydującym okrążeniu, przełożyło się na odległe 14. miejsce. Niedzielny wyścig Tsunoda zakończył na 12. pozycji.
Widać było że radzi sobie w bolidzie lepiej od Lawsona i w można się spodziewać, że w trakcie kolejnych weekendów jego tempo będzie coraz lepsze. Szefostwo zespołu zapewnia, że w tym roku do żadnych zmian już nie dojdzie a Yuki zasiądzie w bolidzie Red Bulla we wszystkich wyścigach do końca sezonu. Japończyk ma więc czas, aby udowodnić swoją wartość, a zespół liczy na to, że były kierowca ekipy Racing Bulls, dzięki swojemu doświadczeniu, pomoże uporać się z problematycznym i trudnym w prowadzeniu RB21.
Dla Ferrari był to słodko-gorzki weekend. Po bolesnej dyskwalifikacji z wyścigu o GP Chin, stajnia z Maranello może cieszyć się z czwartej pozycji Leclerca i siódmego miejsca Hamiltona. Na konto Scuderii trafiła w końcu większa liczba punktów i Ferrari poprawiło swoją pozycję w klasyfikacji generalnej. Z drugiej strony ekipa Freda Vasseura musi pogodzić się z faktem, że w tym momencie realnie mogą walczyć jedynie z Mercedesem, a kierowcy McLarena oraz Verstappen są poza ich zasięgiem.
Po trzech wyścigach sezonu, chyba nikt nie ma już złudzeń – Ferarri nie powalczy w tym roku o mistrzostwo. Z sytuacji nie może być zadowolony Hamilton, który podpisując kontrakt ze Scuderią liczył na ponowną możliwość włączenia się do walki o tytuł mistrza świata. Dla Brytyjczyka sezon 2025 jest jak na razie mocno nierówny. Po wygranym sprincie w Chinach, przyszła dyskwalifikacja z wyścigu głównego, a w Japonii 8. pole startowe udało się zamienić jedynie na siódmą pozycję na mecie.
Trudno powiedzieć coś interesującego o Mercedesie. Kierowcy w trakcie wyścigu nie stoczyli żadnej walki, a na metę wjechali na tych samych pozycjach, z których startowali. Warto jedynie odnotować fakt, że Antonelli był tym razem dużo bliżej Russella, wywalczył najszybsze okrążenie wyścigu, a przez kilka minut, dzięki wydłużeniu pierwszego stintu na oponach pośrednich, nawet był na prowadzeniu. Młody Włoch nabiera pewności siebie i wydaje się, że pierwsze zwycięstwa w bezpośredniej rywalizacji z Russellem są tylko kwestią czasu.
Zwycięstwo Verstappena pozwoliło mu odrobić straty i w klasyfikacji traci on jedynie jeden punkt do Norrisa. Brytyjczyk dysponuje lepszym bolidem, jednak talent Verstapena pozwala mu na dokonywanie cudów i osiąganie niewiarygodnych rezultatów. McLaren potrzebuje absolutnie dominującej maszyny, aby Lando mógł spokojnie wywalczyć mistrzostwo. Obecna przewaga ich bolidu jest bowiem niwelowana przez niebywały talent Maxa i w tej chwili wiele wskazuje na to, że Norrisa czeka w tym roku bardzo trudna, zacięta walka o tytuł i nie ma pewności, czy z walki tej wyjdzie on zwycięsko.
W kwietniu emocji związanych z Formułą 1 nie zabraknie. GP Japonii otworzyło pierwszy w tym sezonie "triple header". Już w przyszłą niedzielę kierowców czekają zmagania na torze w Bahrajnie, a tydzień później wyścig na szybkim, ulicznym obiekcie w Arabii Saudyjskiej.
Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Autorem jest Paweł Wasilewski. Możesz wspierać Autora bezpośrednio na jego profilu na Patronite https://patronite.pl/owyscigach