"Jedzie z nami Basia". Gratulacje, tylko co z tego?

Zazwyczaj są wielkie, często kolorowe, niektóre mocno personalizowane. Czasem są zabawne, a czasem żenujące. Mowa o naklejkach informujących, że na pokładzie samochodu przebywa dziecko. Dla wielu to zwyczajnie obiekt żartu, dla innych moda, ale mało kto wie, że te śmieszne nieraz naklejki odgrywają niezwykle istotną rolę.

"Jedzie z nami Basia". Gratulacje, tylko co z tego?
Źródło zdjęć: © fot. Michał Zieliński
Michał Zieliński

10.08.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:29

Nie ukrywam, że jeszcze do niedawna moja odpowiedź na każdą z tych naklejek była jednakowa: "dobrze, postaram się uderzyć w jakiś inny samochód". Jak się okazało, nie byłem oryginalny w tym toku rozumowania, podobnie myśleli moi znajomi. Na myśl mi nie przyszło, że od takiej naklejki mogło zależeć ludzkie życie.

W założeniu pomysł był prosty. W razie nieszczęśliwego zdarzenia, na przykład poważnego wypadku, ratownicy mieli szukać takiego znaku na wraku. Miała to być dla nich informacja, że warto dokładnie przeszukać pojazd i teren wokół. To szczególnie ważne, gdy wewnątrz są zakleszczeni pasażerowie. Dzieci, a w szczególności niemowlęta, mogą zwyczajnie zostać przeoczone.

W realiach plan się nie spisał. Naklejka, chociaż ciągle może pomóc, nie jest tym, czego szukają ratownicy. W rozmowie z przedstawicielami Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej m. st. Warszawy ustaliliśmy, że to fotelik lub zabawki prędzej zasugerują obecność dziecka na pokładzie.

Strażacy zwracają uwagę, że naklejki, które miały być wskazówką dla ratowników, nie są przez nich traktowane poważnie, ponieważ wielu kierowców nie zdrapuje ich, gdy kupią używany samochód lub gdy ich pociechy dorosną.

Dowiedzieliśmy się natomiast, że zdaniem osób ratujących życie, dobrym pomysłem byłyby naklejki z informacją o grupie krwi pasażerów, chorobach czy uczuleniach. Oczywiście pod warunkiem, że będą regularnie aktualizowane.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)