Jechałem rajdówką "Ganczi". Jest gotowa na Karową
Choć grudzień jeszcze nie nadszedł, zimowa aura mocno daje się we znaki. Było chyba z minus 700 stopni, a ja miałem spędzić dwie godziny na Autodromie Słomczyn. Ale o gorącą atmosferę nie musiałem się obawiać.
30.11.2023 | aktual.: 30.11.2023 15:28
Na podwarszawskim obiekcie odbywały się treningi przed sobotnim Rajdem Barbórka, a ja zostałem zaproszony przez Anię Gańczarek na co-drive jej GR Yarisem. Widoczne z daleka fantastyczne barwy autorstwa Jagody Blank oraz liczne naklejki słusznie zwiastują, że będę miał do czynienia z autem dalekim od seryjnego. Nie od dziś przecież wiadomo, że takie "ozdoby" dodają mocy! Choć dla pewności ekipa K Rally postanowiła też podłubać przy trzycylindrowym silniku Toyoty.
W efekcie samochód dysponuje teraz mocą 320 KM i maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 490 Nm, czyli o 60 KM i 130 Nm więcej niż w fabrycznej specyfikacji. Występ przed publicznością wymagał także małej diety - z wnętrza samochodu zniknęło w zasadzie wszystko poza deską rozdzielczą. Wyleciały przednie fotele, kanapa, wszelkie możliwe plastiki i obicia, a w ich miejscu pojawiła się pełna klatka bezpieczeństwa oraz kubełki z pasami szelkowymi. W oczy rzuca się także długa "laga" od sekwencyjnej skrzyni biegów i niemała dźwignia hydraulicznego hamulca ręcznego.
Po krótkiej odprawie czekamy na swoją kolej do wyjazdu na tor. "Ganczi" przyznaje, że nową rajdówką zrobiła do tej pory tylko 50 km i wciąż się docierają. Na szczęście sama trasa nie powinna być zaskoczeniem. Dla tej zawodniczki będzie to trzeci raz na kultowych warszawskich odcinkach. W 2019 roku debiutowała w swojej Hondzie Civic Type R. Wymagało to sporo pracy, o czym opowiedziała Mateuszowi Żuchowskiemu:
Nadszedł czas na zajęcie miejsca, w moim przypadku tego należącego do pilota - Maksa Staniszewskiego. Oznacza to próbę wejścia do rajdówki z zachowaniem godności, co nie zawsze jest łatwym zadaniem. Choć sam parę lat brałem udział w amatorskich imprezach torowych starą mazdą MX-5, to nigdy nie miałem okazji zaliczyć przejazdu po szutrze. Ekscytacja rosła, skutecznie podsycana przez ogromny hałas. Rozmowę umożliwia dopiero podpięcie kabli do kasków z interkomem. Zielona flaga jeszcze nie zdążyła opaść, kiedy mały Yaris wyrwał do przodu napędzany przez wszystkie cztery koła.
Zmarznięte kruszywo obija się o spód auta, nawierzchnia wymaga aktywnej pracy rękami. Zbliżamy się do ciasnego prawego i wychodzimy na asfaltowy odcinek w delikatnym poślizgu. Pełny gaz, a przed nami nawrót w lewo. Hydrauliczny ręczny wchodzi do gry, więc w szczycie zakrętu ustawiamy się pod kątem niemal 90 stopni. Niewiarygodne, jak ten układ napędowy wyciąga auto. W oczach Ani jest pełne skupienie, ale niżej maluje się szeroki uśmiech. Mimo że kruszywo z opon jeszcze nie opadło, to w kolejnych sekwencjach rajdówka wydaje się nie mieć granicy przyczepności. Ależ to się klei!
Te kilka kółek mija w mgnieniu oka. Dla mnie to była przednia zabawa, a myśli o powrocie wizyt na torze w amatorskim wydaniu zaczęły kołatać w głowie. Dla "Ganczi" to był jednak ważny trening, którego efekty zobaczymy już w najbliższą sobotę. Kultowy odcinek na Karowej startuje po południu, pełny harmonogram Rajdu Barbórki i bilety znajdziecie tutaj.