Godzina na umowie sprzedaży lub najmu. Ważniejsza niż myślisz
Rzadko dbamy o to, by wpisać godzinę zawarcia umowy sprzedaży samochodu, a wbrew pozorom jest to bardzo ważne. Dotyczy to także wypożyczenia pojazdu.
18.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:22
Umowa sprzedaży i najmu – brak godziny może słono kosztować
Na typowych wzorach tzw. umów kupna-sprzedaży pojazdu rzadko widnieje rubryka czy pole do wpisania godziny. Jest data i tylko to interesuje urzędy.
Nieco inaczej sytuacja wygląda, gdy kierowca kupionego samochodu popełni wykroczenie lub, co gorsza, przestępstwo. Nie jest niczym szczególnym, że mandat przychodzi do poprzedniego właściciela pojazdu, bo nowy go nie przerejestrował. Nawet gdyby zrobił to tego samego dnia, w którym dokonał zakupu, może pojawić się problem. Wystarczy, że fotoradar zrobił zdjęcie podczas jazdy do wydziału komunikacji i już pojawia się kwestia sporna. A jeśli auto zostanie użyte do popełnienia przestępstwa? Godzina na umowie może uchronić przed poważnymi konsekwencjami.
Wpisanie godziny może służyć zarówno sprzedawcy, jak i kupującemu. Nigdy nie wiadomo, co działo się z pojazdem tego dnia przed zawarciem umowy. Dlatego zabezpieczyć się powinny obie strony. Nie radzę podpisywać takiej umowy bez wpisania godziny jej zawarcia.
Dokładnie to samo dotyczy wynajmu auta z wypożyczalni. Tu trzeba jednak zadbać zarówno o wpisanie godziny rozpoczęcia, jak i zakończenia najmu. Warto też mieć kopię protokołu zdania pojazdu, na którym widnieje data i godzina zwrotu.
– Zadzwonił do mnie pracownik wypożyczalni, że auto zostało sfotografowane przez fotoradar w dniu, kiedy je oddawałem. Zdjęcie było wykonane w pobliżu wypożyczalni. Powiedziałem mu, że zdałem auto przed południem, a to były godziny popołudniowe – opowiada pan Krzysztof, który miał kłopoty z jedną z wypożyczalni.
– Niestety na protokole zdania nie było wpisanej godziny, jedynie data. Jestem pewien, że to pracownik wypożyczalni przekroczył dopuszczalną prędkość, bo ja nawet nie jechałem tą drogą. Musiałem udać się na miejsce, wyjaśniać sprawę i ostatecznie zakończyło się ugodowo. Wypożyczalnia wzięła to na siebie. Niestety straciłem przez to sporo czasu – podsumowuje pan Krzysztof.