GDDKiA chce wprowadzić zakaz wyprzedzania dla ciężarówek – czy to dobry pomysł?
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wychodzi z pomysłem wprowadzenia zakazu wyprzedzania dla samochodów ciężarowych na niektórych odcinkach dróg szybkiego ruchu. Postanowiliśmy podpytać czy to na pewno dobry pomysł.
25.07.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:44
Niemal każdy kierowca miał okazję obserwować widok długo wyprzedzających się ciężarówek, które blokują swobodny przejazd autostradą czy drogą ekspresową. Niestety to norma na polskich autostradach, gdzie zwykle mamy tylko dwa pasy ruchu w jednym kierunku. Jest to nie tylko zjawisko zaburzające płynność ruchu na autostradach, ale również powodujące pewne zagrożenie bezpieczeństwa.
GDDKiA chce wprowadzić zakazy wyprzedzania na wybranych odcinkach autostrad i dróg ekspresowych oraz na obwodnicach miast, czyli tam, gdzie jest większe natężenie ruchu samochodów osobowych. Na pewno takie zakazy pojawią się w ramach Krajowego Systemu Zarządzania Ruchem. GDDKiA wspólnie z policją ma ustalić szczegółowy plan wprowadzenia ograniczeń i to w zasadzie tylko patrole w nieoznakowanych radiowozach mogą egzekwować przepisy na autostradach. Jednak czy rzeczywiście takie zakazy powinny obowiązywać?
By zrozumieć problem należy postawić siebie po drugiej stronie, czyli za kołem kierownicy ciężarówki. Zawodowi kierowcy mają ograniczony czas pracy, czyli czas jazdy do nakazanej przerwy, a ich zadania są często wyliczone z bardzo dużą dokładnością, zwłaszcza, gdy ciężarówka ma jechać autostradą. Ograniczenie dla samochodów ciężarowych na autostradach wynosi 80 km/h, a elektroniczne ograniczniki w samochodach ustawione są na 80-90 km/h, w zależności od modelu samochodu i życzeń klienta. A zatem jest możliwość wyprzedzenia drugiego samochodu pod warunkiem, że jedzie on z dozwoloną prędkością i pod warunkiem, że kierowca wyprzedzający nagnie (czyt. złamie) przepisy. Dlaczego więc wyprzedzanie trwa tak długo? Ponieważ kierowcy bardzo rzadko jeżdżą z dozwoloną przepisami prędkością, zwykle jadą z maksymalną możliwą, czyli taką, na jaką pozwala ogranicznik. Kierowca samochodu wyprzedzającego musiałby więc mieć odblokowany ogranicznik prędkości by w miarę szybko i bezpiecznie wyprzedzić drugiego, a za to grożą wysokie grzywny. Pojawia się więc zjawisko wyprzedzania dwóch TIR-ów jadących z prędkością niemal taką samą, dlatego trwa to tak długo.
O opinię na ten temat postanowiliśmy zapytać zawodowego kierowcę ciężarówki, który opowiada nam o przyczynach takiego stanu rzeczy oraz o tym, co myśli o zakazach wyprzedzania. Na początku dowiadujemy się, że czas pracy kierowcy jest bardzo ograniczony przepisami i nierzadko zdarza się, że kierowca, który nie zdąży dojechać do celu musi czekać kilka- czy kilkanaście kilometrów przed bazą lub miejscem docelowym, co jest kompletnie bez sensu z ekonomicznego i logicznego punktu widzenia. Niestety takie mamy przepisy. Druga sprawa to określony czas dostawy/odbioru towaru. Czasami godzinne spóźnienie może negatywnie wpływać na relacje pomiędzy klientem a wykonawcą, czyli firmą transportową. Obie te rzeczy są ze sobą ściśle powiązane, a kierowca zawsze musi się liczyć z tym, że po drodze może napotkać korek, wypadek czy kontrolę drogową. Dlatego „…nie ma kierowców TIR-ów, którzy się nie spieszą” - mówi nasz rozmówca. „Każda minuta jest cenna. Czasami odrobienie 15 minut, czy kilka minut spóźnienia może całkowicie odmienić dzień pracy. Dlatego każdy jedzie tak szybko jak pozwala mu na to ogranicznik, bo podczas kontroli drogowej przekroczenie prędkości o 10 km/h nie ma znaczenia.”
Kolejna sprawa to wspomniane ograniczniki. Tu jest o tyle problematycznie, że jeden samochód może mieć ustawiony na 90 km/h, inny na 85 km/h, a są podobno takie, które mają 80 km/h. Dlaczego bywa tak różnie? „Jednej firmie bardziej zależy na czasie, innej na zużyciu paliwa. Przy 85 km/h samochód pali mniej niż przy 90 km/h, a przy przebiegu kilkaset tysięcy kilometrów widać różnicę”. Jednak okazuje się, że nawet dwa identyczne samochody mogą jechać różnie: „Ja mam teraz nowe opony to jazdę szybciej niż ktoś, kto jedzie z tą samą prędkością licznikową, a ma zużyte opony. Niech będzie to jeden czy dwa kilometry na godzinę, ale na autostradzie nikt nie będzie zwalniał żeby jechać wolniej, wręcz przeciwnie, wszystkim zależy na tym, by jechać najszybciej jak się da.”
Nasz rozmówca zapytany o zakaz wyprzedzania mówi bez namysłu, że to bardzo złe rozwiązanie. „Kierowcy nie będą tego przestrzegać, a do tego będą tracić czas. Firmy transportowe na tym stracą. Stracą na tym również nasi klienci. Oczywiście ja rozumiem kierowców osobówek, którzy jadą czasami 2 minuty za mną, ale też prywatnie jestem kierowcą samochodu osobowego i wiem, że taką stratę można odrobić w ciągu 5 minut, a kierowca TIR-a nie ma takich możliwości.”
Sami postanowiliśmy zrobić proste wyliczenie, ile kierowca ciężarówki jest w stanie odrobić jadąc 5 km/h szybciej niż pozwalają na to przepisy. Na pokonanie dystansu 500 km, kierowca jadący przepisowo potrzebuje około 6 godzin i 15 minut. Jeżeli jechałby 85 km/h wystarczy mu 5 godzin i 53 minuty. Różnica to 22 minuty. To czasami wystarczy, by przejść rutynową kontrolę drogową i nie spóźnić się na miejsce. Sami też doświadczyliśmy skutków ograniczonego czasu pracy kierowcy. Nie tak dawno mieliśmy do odebrania auto testowe, które dopiero jechało na lawecie. Niestety po drodze kierowca został zatrzymany przez GITD na rutynową kontrolę. Trwała ona dość długo i kierowcy powoli kończył się czas pracy. Zostało mu ok. 15-20 minut drogi do celu, ale musiał się zatrzymać. My samochód musieliśmy odebrać na drugi dzień. Dla nas nie była to duża strata, ale czasami transport na czas materiałów dla dużego przedsiębiorstwa produkcyjnego może być kluczowy.
Czekamy na Wasze opinie w tej sprawie w komentarzach. Czy wkurzają Was tzw. „wyścigi słoni” i czy bardzo denerwujecie się podczas jazdy za ciężarówką lewym pasem? A może z cierpliwością i wyrozumiałością czekacie, bo wiecie, że kierowca ciężarówki jest w pracy, podczas gdy Wy jedziecie na długo oczekiwany urlop?