Ekstrawagancki Sbarro Mercedes 500 Portes Papillon "Gullwing" to kwintesencja tuningu lat 80.
Dziś wiele osób określiłoby taki rodzaj przeróbek jako obciachowy i niszczący motoryzację. W latach 80. XX wieku była to kwintesencja stylu i pokazania, że ma się zasobny portfel. Choć nie jest to jedyna wersja Mercedesa C126 z podnoszonymi do góry drzwiami, to z pewnością jest najbardziej oryginalna.
20.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:30
Liczne grono fanów aut z gwiazdą na masce uważa Mercedesa Klasy S C126 za jedno z najpiękniejszych aut w historii motoryzacji. W sumie im się nie dziwię, słynny Bruno Sacco dał w tym modelu szczególny popis swoich umiejętności. Mimo dużych rozmiarów projektant zachował smukłą i lekką linię coupe pozbawioną środkowego słupka, co jeszcze bardziej podbijało poziom harmonii. Dla niektórych ten styl był jednak niewystarczający.
Co bardziej wybredni decydowali się na iście gangsterskie i bardziej "spasione" AMG. Za mało? Na początku lat 80. Styling Garage z Hamburga przedstawił swoją koncepcję SEC-a, wyposażając go w podnoszone drzwi, przypominające te z modelu 300 SL Gullwing. Projektant Franco Sbarro postanowił pójść jeszcze o krok dalej, prezentując swoje dzieło podczas targów genewskich w 1983 roku – Sbarro Mercedesa 500 Portes Papillon Gullwing.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że projekt drzwi jest taki sam jak w aucie od Styling Garage. Nic bardziej mylnego – tutaj cały system został jeszcze bardziej zbliżony do tego z 300 SL Gullwinga. Drzwi zostały skrócone, a ich krawędź nie sięgała do samej podłogi, przez co powstał próg utrudniający wsiadanie. Co więcej, sama część została wykonana z tworzyw sztucznych, dzięki czemu były znacznie lżejsze.
Najbardziej szokują jednak inne zmiany zewnętrze – przód zyskał nowy zderzak oraz tzw. żaluzje, które przykrywały reflektory (dziś by to raczej nie przeszło). Jednym przypomina ostrza maszynki jednorazowej, innym okulary shutter shades. Modyfikacji doczekał się także tył i osłony progów, a nadkola zostały poszerzone i mogły być wypełnione zabudowanymi felgami.
Nie omieszkano poddać modyfikacjom także wnętrza – aż kipiało od luksusowego wyposażenia, a pasażerowie wygodnie podróżowali na regulowanych fotelach kubełkowych Recaro. Jeśli takie było życzenie klienta, na desce rozdzielczą montowano m.in. niewielki telewizor. Sbarro oferował także zmiany pod maską – 5-litrowe V8 mogło zostać zastąpione większym V8 o pojemności 6,8 litra, pochodzącym z Mercedesa W116 450SEL 6.9.
W sumie powstało 14 sztuk zmodyfikowanego Mercedesa, a każdy z nich warty był fortunę. Podczas gdy zwykły SEC kosztował wtedy nieco ponad 70 tys. niemieckich marek, ten ekscentryczny mercedes oznaczał wydatek ok. 200 tys. marek. Nic więc dziwnego, że większość z nich powędrowała do szejków na Bliski Wschód.
Jednak jak donosi portal Road and Track, jedna sztuka zawitała pod koniec lat 80. do Kolumbii. Niedawno odnalazł ją Gaston Rossato, właściciel salonu The Barn Miami. Choć brakowało oficjalnych dokumentów do auta, można podejrzewać, do kogo należał ten egzemplarz. Podobno główny bohater serialu "Narcos" lubował się w mercedesach.
Samochód był w oryginalnym stanie, a po wymianie akumulatora, płynów eksploatacyjnych i uzupełnieniu baku, odpalił jak gdyby nigdy nic. Kupiec znalazł się błyskawicznie – klient z Arabii Saudyjskiej postanowił zabrać "zabłąkaną duszę" do krainy, gdzie trafiała większość przerobionych mercedesów. Według informacji portalu Road and Track, Sbarro "poszedł" za 90 tys. dolarów (ok. 373,5 tys. zł).