Intensywne opady śniegu i marznąca mżawka. 5 błędów kierowców
Zima nie odpuszcza, a ten weekend będzie dla kierowców jednym z najtrudniejszych w sezonie. Pogoda przygotowała zmotoryzowanym pułapki, w które łatwo wpaść.
Przygotowanie samochodu
Kierowcy to z pewnością jedna z grup, która z zainteresowaniem powinna śledzić prognozy pogody. Dzięki temu można uniknąć niepotrzebnych frustracji i zagrożenia. Wbrew temu, co można byłoby sądzić, najgorszy dla kierowców czas to wcale nie okresy ciągłych mrozów. Znacznie gorzej jest wtedy, gdy temperatura waha się w okolicach zera, a zjawisku temu towarzyszą opady. W takich warunkach problemem może okazać się nawet dostanie się do auta. Topniejący za dnia śnieg albo mżawka powoduje, że woda wdziera się w każdą szparę auta.
W efekcie rano można mieć poważne trudności z otworzeniem drzwi. Co wówczas zrobić? Można z wyczuciem próbować je otworzyć, ale należy zachować ostrożność, by nie urwać klamki czy nie oderwać uszczelek. Dobre efekty daje czasem działanie odwrotne - dociśnięcie drzwi. Tu można użyć większej siły, a to często wystarcza, aby cieniutka warstwa lodu spajająca gumę i metal puściła. Najlepiej jednak zapobiegać. Wiesz, że w nocy będzie przymrozek? Po zaparkowaniu auta osusz uszczelkę papierowym ręcznikiem czy nawet chusteczką higieniczną. Kup sztyft lub spray do samochodowych uszczelek i nanieś preparat na gumę. Proste, a może zaoszczędzić stresu.
Odśnieżanie
Według meteorologów na dużym obszarze kraju czekają nas intensywne opady śniegu i marznącej mżawki. Nie ma się co oszukiwać – nie są to warunki wymarzone przez zmotoryzowanych. Dlaczego? Problem może pojawić się już na etapie wyruszenia w trasę. Zgodnie z przepisami kierowca musi zapewnić sobie odpowiednią widoczność. Oznacza to, że "wypracowanie" dziury w śniegu czy zamarzniętym deszczu zalegającym na przedniej i bocznej szybie to za mało. Przed jazdą trzeba dokładnie oczyścić wszystkie okna. Nie zdawaj się na wycieraczki. Jeśli okaże się, że pod warstwą śniegu jest chropowaty lód, uszkodzeniu mogą ulec pióra wycieraczek. To jeszcze nie wszystko.
Odśnieżyć trzeba także reflektory, tylne światła i kierunkowskazy. Tu nie polecam skrobania. To mogłoby się skończyć porysowaniem klosza lampy i w konsekwencji koniecznością zakupu nowej części. Lepiej użyć odmrażacza. Zaskoczyła cię pogoda i nie masz go pod ręką? Można posiłkować się nawet płynem do dezynfekcji z atomizerem. Odśnież też dach, żeby śnieg nie spadał podczas jazdy na inne pojazdy. Co istotne, zaniedbania w tej materii mogą być kosztowne. Policjant może nałożyć na takiego kierującego mandat od 100 do 400 zł.
Przed wyruszeniem w drogę sprawdź, czy wycieraczki nie przymarzły do szyby. Przy marznącej mżawce może się to zdarzyć, a wówczas nie dość, że podczas jazdy wycieraczki nie oczyszczą szyby w potrzebie, to jeszcze może zepsuć się ich mechanizm.
Jazda "na pewniaka"
W okresie, w którym temperatury wahają się w okolicy zera, bardzo łatwo wpaść w poślizg. Problemem są zmienne parametry nawierzchni. W niektórych miejscach jezdnia może być tylko mokra lub pokryta niewielką warstwą świeżego śniegu. To daje dość dobrą przyczepność. W efekcie kierowca może błędnie założyć, że dokładnie takie same warunki napotka podczas dalszej jazdy. Pomyłka może oznaczać wjechanie ze zbyt dużą prędkością na odcinek pokryty warstewką lodu. Sądzisz, że skoro masz zimowe opony, to bez kłopotu poradzisz sobie w takiej sytuacji? Błąd.
Skalę problemu pokazał ciekawy eksperyment przeprowadzony przez niemieckie ADAC. Nasi zachodni sąsiedzi porównali skuteczność letnich i zimowych opon podczas hamowania od prędkości 50 km/h. Na torze pokrytym śniegiem auto z zimowymi oponami zatrzymało się po 30 metrach. Samochód z letnimi oponami potrzebował 60 metrów. Inaczej było jednak na lodzie. Tu kierowca jadący na letnich oponach zatrzymał się po 193 metrach. Auto z "zimówkami" stanęło po 160 m. Różnica wyniosła zaledwie 20 proc. Nie masz pewności, że na asfalcie nie ma lodu? Lepiej zwolnij - nawet jeśli masz dobre zimowe opony.
Błąd w poślizgu
A co jeśli zbyt optymistycznie ocenimy przyczepność na zakręcie? W takiej sytuacji samochód najprawdopodobniej wpadnie w poślizg podsterowny. Oznacza to, że przód auta nie będzie chciał zgodnie z intencją kierowcy wpisać się w zakręt i zacznie wyjeżdżać na zewnątrz łuku. Wielu kierowców, widząc, że samochód skręca "za słabo", jeszcze mocniej skręca koła. To nie przynosi jednak żadnego skutku. Dokładnie odwrotne działanie.
Poślizg podsterowny związany jest z tym, że przyczepność przednich kół w zakręcie jest za mała, by przezwyciężyć siłę bezwładności samochodu i zmusić go do podążenia założonym przez kierowcę torem. Sytuację może poprawić zmniejszenie skrętu kierownicy. Zwiększając promień łuku, zyskujemy szansę na powrót przyczepności. Nie pojedziemy dokładnie tym torem, który założyliśmy, ale też nie wypadniemy z drogi. Jednocześnie warto puścić pedał przyspieszenia lub wcisnąć hamulec – w zależności od prędkości i samochodu, którym jedziemy. Jeśli jest on wyposażony w systemy ABS i ESP, elektronika postara się wybawić nas z kłopotu i w zdecydowanej większości przypadków zrobi to o wiele sprawniej niż człowiek.
Kłopot na autostradzie
Zimowe warunki nie odstraszają każdego zmotoryzowanego. Jak podczas jazdy autostradą czy drogą ekspresową zachować się, gdy "złapią nas" intensywne opady śniegu lub marznącego deszczu? Takie warunki w oczywisty sposób zmniejszają bezpieczeństwo. Dramatycznie spada widoczność, a sytuację dodatkowo utrudnić może nieefektywna walka wycieraczek z odkładającym się na przedniej szybie brudem zmieszanym z solą drogową. Należy też pamiętać, że podczas opadów śniegu - podobnie jak w deszczu - należy przełączyć światła do jazdy dziennej na światła mijania. Przy tych pierwszych nie działają tylne lampy, więc jadący za nami kierowcy mogą zauważyć nas w ostatniej chwili.
Oczywiste jest, że podczas opadów śniegu należy dostosować prędkość do pogorszonych warunków. I tu nie należy jednak przesadzać. Zdarza się, że w takiej sytuacji kierowcy zatrzymują samochody na pasie awaryjnym. Bywa nawet, że nie włączają wówczas świateł awaryjnych. To niebezpieczne rozwiązanie. Lepszym jest znaczne zmniejszenie prędkości jazdy, poruszanie się prawym pasem i zwiększenie dystansu od poprzedzającego pojazdu. Jeśli opady są tak silne, że nie czujemy się na siłach, by kontynuować jazdę, najlepiej zjechać z autostrady czy drogi ekspresowej w najbliższym miejscu, zaparkować i przeczekać złe warunki.