Kia Stinger przeszła lifting. Najbardziej zmienił się tył
Po 3 latach od rynkowego debiutu Kia zdecydowała się na facelifting Stingera. Zmiany nie są duże - dotyczą głównie multimediów, oświetlenia i zderzaków. Czy wystarczą, by podtrzymać zainteresowanie klientów?
W niedawnych czasach pojawiały się doniesienia, że Kia Stinger sprzedaje się poniżej oczekiwań producenta. Koreańczycy ciągle jednak walczą, prezentując odświeżone wydanie. Niestety zmiany są na tyle zachowawcze, że wątpliwe, by o Stingerze znów zrobiło się głośno.
Na pierwszy rzut oka różnice dostrzegą tylko najbardziej spostrzegawczy. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej zauważymy nowe tylne światła, które teraz za sprawą środkowego stopu łączą się w spójną całość. Są tu także przeprojektowane reflektory ze zmienionym układem diod, co ma sprawić, że będą one działać wydajniej.
Nowe są też oczywiście lakiery nadwozia i wzory felg dostępnych w rozmiarach 18 i 19 cali, a chętni mogą zamówić pakiet aerodynamiczny o nazwie Dark wyróżniający się ciemnymi wstawkami w zderzakach i czarnymi końcówkami wydechu. Same zderzaki także zostały delikatnie przeprojektowane.
A co z wnętrzem? Pojawiło się tu nowe, ambientowe oświetlenie i odświeżone multimedia z ekranem o przekątnej 10,25 cala. Nietrudno zauważyć również kontrastowe przeszycia deski rozdzielczej, foteli i boczków drzwi sprawiające, że kabina wygląda jeszcze lepiej niż dotychczas. Co jednak ciekawe, zegary, skądinąd bardzo ładne, pozostały w pełni analogowe.
Na razie nie wiadomo jak facelifting wpłynie na ceny i czy będzie wiązał się z przetasowaniami w gamie jednostek napędowych. Warto wspomnieć, że obecny Stinger oferowany jest z 245-konnym 2.0 T-GDI, 366-konnym 3.3 V6 T-GDI oraz 200-konnym dieslem 2.2 CRDi. Odświeżone wydanie powinno trafić do salonów jeszcze w tym roku.