Tanio już było. Jeśli chcesz kupić samochód, zrób to jak najszybciej

Można powiedzieć: tanio już było. Podwyżki cen samochodów na nowy rok są standardem rynkowym, jednak teraz kwoty, jakie przyjdzie nam zapłacić za nowy pojazd, osiągnęły astronomiczny poziom. Oto analiza przeprowadzona na kilku najpopularniejszych modelach.

Rynek premium ma się u nas świetnie. Zobaczymy, jak poradzi sobie z Polskim Ładem
Rynek premium ma się u nas świetnie. Zobaczymy, jak poradzi sobie z Polskim Ładem
Źródło zdjęć: © Bartek Sadowski/Bloomberg via Getty Images
Mateusz Lubczański

16.01.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:41

91 tys. zł – tyle przyjdzie nam zapłacić za najtańszą škodę octavię. Samochód z trzycylindrowym silnikiem o mocy 110 KM przyjedzie do nas bez świateł przeciwmgłowych, bez bocznych poduszek z tyłu, wycieraczki czy podłokietnika. Jeszcze w listopadzie 2021 roku importer życzył sobie 86 100 zł za takie samo auto. Jeszcze dwa, trzy lata temu taka cena za samochód kompaktowy była nie do pomyślenia. Teraz to smutna rzeczywistość.

Na taką sytuację złożyło się wiele czynników – kryzys półprzewodników, szalejąca inflacja, braki materiałowe (np. magnezu do produkcji nadwozi) czy przestoje w fabrykach, które wywołały nie lada luki w całym łańcuchu sprzedaży. Problem dotyczy praktycznie każdego samochodu z pierwszej dziesiątki najchętniej wybieranych modeli. „Straciliśmy kilka tysięcy samochodów. Na skutek braku produkcji wynik jest mniejszy o 3–4 tys. od zakładanego” – mówił mi pod koniec 2021 roku Grzegorz Zalewski, dyrektor marki Dacia w Polsce.

Nie trzeba szukać daleko. Jeszcze w listopadzie 2021 roku škoda fabia – nowość na rynku z miejskiego segmentu B – wyceniana była na 59 100 zł (rok modelowy 2022). Jednak już egzemplarze wyprodukowane po 1 stycznia 2022 roku to kwestia minimum 62 tys. zł.

Jeden z najchętniej wybieranych SUV-ów w Polsce – Dacia Duster – kosztowała w naprawdę ubogiej wersji 51 300 zł. Teraz to już 52 200 zł. Niby niewiele, ale za taką kwotę można już przecież dokupić np. ogrzewane fotele. Jeszcze pod koniec roku dowiedziałem się, że podwyżki po nowym roku nie są planowane. O tym przekonamy się w najbliższych tygodniach.

Podrożał Volkswagen Golf, przez co bez 90 tys. zł nie ma nawet po co pojawiać się w salonie. Hyundai Tucson po 1 stycznia 2022 roku jest już droższy o 2 tys. zł (111 900 zł) i ograniczono rabatowanie – z 5 do 2 tys. zł. W przypadku najlepiej sprzedających się modeli Toyoty sytuacja nie jest inna. C-HR – choć już wyprzedane – jeszcze w listopadzie kosztowało 109 100 zł, teraz to już 113 200 zł. O prawie 10 tys. podrożała RAV-4, prawie o tyle samo Focus, choć w ich wypadkach zmiany modelowe były całkiem spore. Ostatni z wymienionych przeszedł przecież lifting.

"Wiele wskazuje na to, że nadchodzi spowolnienie gospodarcze i sytuacja ekonomiczna w kraju i na światowych rynkach będzie nadal bardzo trudna: wzrastają ceny surowców, w tym stali i miedzi, ale też gazu, co z kolei odbija się na cenach energii” – stwierdził na łamach Automotive Suppliers Review Andrzej Korpak, Dyrektor Zarządzający fabrykami grupy PSA (teraz Stellantis).

To z kolei z pewnością wpłynie na ceny pojazdów używanych, co już można było zauważyć w 2021 roku. Sieć komisów AAA Auto informowała, że na rynku wtórnym pojawiło się ok. 2,1 mln aut, co jest najgorszym wynikiem od 2018 roku. Rosła za to mediana cen – przez 22 500 zł w listopadzie 2021 roku do nawet 23 900 zł w grudniu! Klienci potrzebowali aut, więc kto mógł zapłacić więcej, decydował się na to, co jest.

Po pierwszym kwartale 2022 roku będzie też można ocenić, jak na rynek leasingu samochodów wpłynął Polski Ład. 70 proc. nowych pojazdów finansowanych jest w formie właśnie leasingu, a od nowego roku zasady rozliczania się stały się nieco bardziej skomplikowane i mniej korzystne dla przedsiębiorców. O tym, czy importerzy i dilerzy odpowiednio przygotowali swoje instrumenty finansowe, będą świadczyć wyniki z pierwszych trzech miesięcy nowego roku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)