Rodzynki z rynku wtórnego - zmoty
Zmota to bardzo popularne określenie wśród osób, które zajmują się offroadem na poważnie. Takie konstrukcje zwykle bywają drogie, bezkompromisowe i nie nadają się do codziennej jazdy, w przeciwieństwie do nawet mocno zmodyfikowanych aut terenowych. Dziś przedstawimy Wam kilka propozycji znalezionych w serwisach ogłoszeniowych, które możecie kupić od ręki.
17.11.2015 | aktual.: 20.10.2022 20:40
Rodzynki z rynku wtórnego - zmoty
Jednak zanim zobaczycie jakie zmoty można obecnie kupić na rynku wtórnym, proponuję zrozumieć czym jest taki pojazd, bo jeżeli nie pochodzicie ze środowiska offroadowego, możecie być zaskoczeni, a nawet zniesmaczeni niektórymi propozycjami sprzedających.
Zmota to pojazd o autorskiej konstrukcji, często bazujący na aucie seryjnym, ale niekoniecznie, bo część zmot powstaje od podstaw. To pojazd dostosowany do określonych warunków terenowych, zbudowany bez kompromisów według zamysłu, potrzeb i doświadczeń jego twórcy. Zmoty są używane w zasadzie tylko i wyłącznie do uprawiania sportu offroadowego, obecnie są to rajdy przeprawowe, dawniej również Rajdowe Mistrzostwa Polski Samochodów Terenowych (RMPST). Choć często używa się określenia zmota w stosunku do mocno zmodyfikowanych pojazdów seryjnych (duże koła, mocno podniesione zawieszenia) to moim zdaniem nie jest to prawidłowe. Zmota jest już maszyną, która kompletnie nie nadaje się do codziennej eksploatacji i nierzadko została stworzona w oparciu o elementy różnych producentów.
Bardzo często zmoty nie mają karoserii lub mają tylko śladowe ilości poszycia albo karoserie zaprojektowane według własnej inwencji twórczej właściciela, więc nie zawsze wyglądają estetycznie. Zwykle są wyposażone w mocny silnik ze zmodyfikowanym osprzętem w taki sposób, by był możliwie wydajny przy maksymalnym ograniczeniu ryzyka jego uszkodzenia. Zmoty kosztują od kilkudziesięciu do nawet ponad 100 tys. zł. Oczywiście zmota nie jest terminem oficjalnym, a zatem każdy może go definiować na własny sposób. By jednak odróżnić typowe pojazdy terenowe z daleko posuniętymi modyfikacjami od klasycznych zmot, na drugiej karcie prezentujemy Wam wybrane przez nas właśnie takie auto, a na następnych będą już same zmoty. Natomiast na ostatniej przygotowaliśmy niespodziankę – prawdziwego rodzynka z rynku wtórnego.
Pamiętajcie by obejrzeć dokładnie samochód przed zakupem. Autor nie ocenił rzeczywistego stanu technicznego, a wnioski wyciąga jedynie na podstawie przeglądania ogłoszeń. Niektóre ogłoszenia mogą być już nieaktualne lub niezgodne z rzeczywistością.
Jeep Grand Cherokee ZJ
W ogłoszeniach bardzo często określenie zmota służy jedynie w celu zwrócenia uwagi na auto, które zostało już mocno zmodyfikowane, ale nadal jest samochodem w pełni funkcjonalnym. Wydaje się, że tak właśnie jest w przypadku prezentowanego Jeepa.
Auto według deklaracji sprzedającego zostało sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych, ma przebieg 170 tys. mil i oczywiście nie był męczony w terenie jak większość samochodów terenowych na ekstremalnym ogumieniu Simex, które kompletnie nie nadaje się do jazdy po asfalcie. Pomimo tego niewielkiego przytyku z mojej strony, samochód jest jak najbardziej godny uwagi, szczególnie dla osób, które poszukują auta na wyprawy i przejażdżki krajoznawcze po bezdrożach. Jest już przygotowane do walki z poważnym błotem, drzewami i kamieniami. Nadwozie uzbrojono w stalowy zderzak z wyciągarką i osłony nadkoli. Zawieszenie dostało 6,5-calowy lift. 32-calowe* ogumienie poza rzeźbą bieżnika nie jest specjalnie przesadzone i rozmiarem więc nie powinno mocno obciążać układu napędowego.
Modyfikacje wyglądają na przeprowadzone zgodnie ze sztuką, a ogromnym atutem samochodu jest silnik V8 z sekwencyjną instalacją gazową. Zastanawia tylko jej jakość, bo cena 3000 zł dla silnika V8 to dość kiepski żart. Natomiast atrakcyjna wydaje się być cena pojazdu, wynosząca 16 900 zł. Jeżeli jest on w stanie opisywanym przez właściciela to warto zapłacić taką sumę pieniędzy, zwłaszcza zważywszy na poczynione już modyfikacje.
*średnica zewnętrzna opony
Nissan Patrol
To już typowy przedstawiciel zmot, ale jeszcze z nadwoziem, choć i ono zostało tu gruntownie zmodernizowane. Zostało przycięte by maksymalnie skrócić zwisy i tym samym poprawić kąty natarcia i zejścia. Kabina nie pozostawia złudzeń, że jest to pojazd do wykorzystania w sporcie. Została wyposażona m. in. w fotele kubełkowe i metromierz.
Co do modyfikacji zewnętrznych, to oczywiście auto nie należy do pięknych, ale treść jest tu ponad formę. Klasycznym manewrem w rajdach przeprawowych jest przeniesienie chłodnicy za kabinę, dzięki czemu jest ona lepiej chroniona przed uszkodzeniem. Oczywiście pociągnęło to za sobą konieczność usprawnienia układu chłodzenia, więc właściciel zamontował dodatkową pompę wody.
Auto stoi oczywiście na oponach typu Simex o średnicy 35 cali, co powinny wytrzymać mocarne mosty Nissana Patrola. Co warte uwagi, cała konstrukcja choć zmodyfikowana poważnie, oparta jest tylko o podzespoły Nissana z dieslem po remoncie włącznie. Auto zostało też wyposażone w blokadę przedniego mechanizmu różnicowego, co w połączeniu z napędem dołączanym, stanowi pełne zblokowanie układu napędowego. Cena 19 tys. zł wydaje się rozsądna, zwłaszcza że tyle też kosztują zadbane, seryjne Patrole Y60. To klasyczny przykład taniej zmoty, zbudowanej z pomysłem w oparciu o pojazd seryjny.
w artykule posługuję się tym zwrotem ponieważ od razu wiadomo o jaką rzeźbę bieżnika chodzi. Simex to producent ogumienia, który opracował oponę o nazwie Extreme Trekker, natomiast hasło Simex jednoznacznie sugeruje rodzaj opony. Charakterystyczna i świetnie sprawdzająca się w błocie rzeźba bieżnika zrobiła furorę w rajdach przeprawowych i obecnie jest kopiowana przez wiele firm, również nalewana na opony bieżnikowane.
Mitsubishi Pajero
Pojazd podobny do opisywanego wcześniej Patrola, przygotowany do offroadu według tego samego przepisu, polegającego na odcięciu niepotrzebnych fragmentów nadwozia i przeniesieniu najważniejszych mechanizmów tam, gdzie nie będą narażone na uszkodzenie. Nawet konstrukcyjne różnice nie są tak duże jak mogłoby się wydawać, bo choć widzimy Mitsubishi Pajero, to w rzeczywistości patrzymy na kompilację Mitsubishi, Nissana, Toyoty i BMW. Rama pochodzi z Patrola Y61, silnik to 2,5-litrowa jednostka BMW M50, dawcą mostów napędowych został Patrol Y60, skrzynia biegów z reduktorem pochodzą z Land Cruisera, a karoseria z Pajero. Znalazła się też przystawka odbioru mocy dla wyciągarki mechanicznej. Słowem: najlepsze, ogólnodostępne i stosunkowo tanie podzespoły jakie można kupić na rynku wtórnym. Dzięki temu, przynajmniej teoretycznie jest to pojazd bardzo wytrzymały, pod warunkiem, że jest właściwie poskładany, a jednocześnie przystępny cenowo bo kosztuje 27 tys. zł.
Wyposażenie auta obejmuje m. in. dwie wyciągarki (mechaniczna i elektryczna), dwie blokady pneumatyczne ARB w mostach, zawieszenie Coilover, 37-calowe opony MAXIS Brepadot Biaz i snorkel. Wydaje się to uczciwa i dobra konstrukcja na start w offroadzie.
Isuzu Trooper
To już klasyczna zmota z definicji i wyglądu. Auto posiada szczątkowe nadwozie autorskiego projektu i pełny osprzęt przeprawowy. Zostało zbudowane na podzespołach Isuzu Troopera, ale z częściami pochodzącymi z innych pojazdów. Elementem bardzo podnoszącym wartość auta są reduktor i przystawka odbioru mocy z Volvo Lapplandera. Jednak większość elementów pochodzi z Isuzu, a są to rama, układ jezdny i mosty napędowe. Klatkę bezpieczeństwa zbudowano od podstaw dostosowując ją do potrzeb załogi. Wnętrze jest bardzo surowe.
Samochód został wyposażony w wyciągarkę elektryczną z tyłu i mechaniczną z wyciągniętą do przodu liną. Zgodnie ze sztuką budowania samochodów przeprawowych, układ chłodzenia został poprowadzony do tylnej części, za fotele załogi. Tę część auta całkowicie pozbawiono nadwozia.
O napęd samochodu dba tutaj benzynowy silnik V6 o pojemności 3,5 litra, więc jest to wystarczająca jednostka do bardzo lekkiego samochodu. Na podłoże siłę napędową przekazują opony typu Simex o średnicy 35 cali. Cena 65 tys. zł wydaje się bardzo wysoka, ale najpewniej uzasadniona nakładem pracy i częściami jakie włożono w ten pojazd. Nie jest to natomiast cena wyróżniająca się na tle innych pojazdów typu zmota.
BMW V8 by Mudmaster
Tutaj już mamy do czynienia z prawdziwą, w pełni profesjonalną konstrukcją zbudowaną od podstaw. Była wykorzystywana przez załogę Mudmaster Rally Team. Auto nie jest zbudowane w oparciu o pojazd seryjny, lecz stanowi zbiór wybranych przez konstruktora części mających spełnić oczekiwania załogi. Jest to także pojazd, który już się sprawdził w rajdach przeprawowych, a ten egzemplarz został odbudowany po sezonie i przygotowany do sprzedaży. Jak dowiadujemy się z ogłoszenia, samochód ma założone wszystkie nowe części, które wymagały wymiany.
Do budowy tej zmoty użyto sprawdzone w offroadzie elementy. Silnik pochodzi z BMW, jest to odporna na duże obciążenia jednostka V8 M60B40 o mocy 286 KM. W silniku zmodyfikowano układ smarowania, by pracował nawet w pozycji pionowej. Do przeniesienia mocy na mosty napędowe użyto skrzyni i reduktora Nissana Patrola. Nie zabrakło tu również mechanicznej wyciągarki. Mosty to elementy z Volvo Laplandera ze zwolnicami, bardzo wytrzymałe. Za resorowanie odpowiadają kolumny COILOVER PROFENDER 2.5, długie i bardzo wydajne podczas dynamicznej jazdy w terenie. Osprzęt nie wymaga większego komentarza, a ja nie wątpię, że konstrukcja jest warta ceny 110 tys. zł.
Tomcat 2 Evoque
Jeszcze droższym i bardziej ekstremalnym pojazdem jest prezentowany tutaj Tomcat 2. Jest to znana w świecie offroad marka budująca pojazdy w oparciu o rozwiązania Land Rovera. Tutaj mamy do czynienia z nieco inną konstrukcją, przygotowaną do rajdów przeprawowych, a nie szybkościowych.
Maszyna wygląda na nową i zdecydowanie bezkompromisową. Została przygotowana od podstaw na kratownicowej ramie przestrzennej jako całkowicie autorska konstrukcja nie mająca prawie nic wspólnego z modelem Evoque, do którego upodobniono panele nadwozia, ani z jakimkolwiek innym drogowym Land Roverem. Silnik to V8 od BMW współpracujący ze skrzynią biegów z pojazdu tej samej marki. Jednak reduktor i PTO* pochodzą już z… Robura. W offroadzie nie jest to powód do wstydu – bardzo często wykorzystuje się części z pojazdów ciężarowych, nierzadko bardzo starych. Moc trafia na koła poprzez mosty napędowe Lapplandera ze zwolnicami i blokadami. Auto obuto w 37-calowe ogumienie Maxxis Trepador. Zawieszenie to kolumny Coilover o bardzo dużym skoku.
Przyglądając się temu pojazdowi widać, że nie został on zbudowany w garażu przez mechanika o wątpliwych umiejętnościach. To przemyślana i profesjonalna konstrukcja z zawieszeniem ukierunkowanym na wydajność podczas jazdy ekstremalnej w bardzo źle ukształtowanym terenie. Oczywiście nie wątpimy w to, spełni swoją rolę również przy dużych prędkościach. Samochód już się sprawdził w kilku ekstremalnych imprezach offroadowych. Cena 165 tys. zł tylko osobom nie znającym tematu może się wydawać mocno przesadzona.
*przystawka odbioru mocy – urządzenie pozwalające na przeniesienie momentu obrotowego ze skrzyni biegów na urządzenie zewnętrzne, w offroadzie najczęściej na wyciągarkę
Range Rover
O tym pojeździe wiemy niewiele, ponieważ właściciel nie zamieścił zbyt obszernych informacji na jego temat w ogłoszeniu. Wiemy natomiast, że jest to pojazd zbudowany w oparciu o Range Rovera, domyślamy się, że pierwszej generacji i najpewniej większość podzespołów pochodzi z samochodu tej marki. Jest to samodzielna konstrukcja właściciela, napędzana 4-litrowym silnikiem V8 z instalacją gazową. Konstrukcja oczywiście typowa dla klasycznej zmoty, praktycznie bez karoserii. O bezpieczeństwo załogi zadba tu dość rozbudowana klatka bezpieczeństwa. Jako, że nie jest to specjalnie wyrafinowany technicznie projekt, złożony z drogich podzespołów, cena pojazdu jest stosunkowo niska bo to jedynie 29 tys. zł. Dobre auto na początek przygody z ekstremalnym offroadem. Ma wszystko czego potrzeba czyli wyciągarkę i ogumienie typu Simex, a także 90-stopniowe kąty natarcia i zejścia.
Suzuki Jimny
Tak, to nie żart – właśnie patrzycie na Suzuki Jimny, a właściwie na zmotę powstałą w oparciu o ten malutki samochodzik terenowy. Może nie wygląda pięknie, ale za to ma na koncie już kilka zwycięstw w swojej klasie w rajdach przeprawowych, o czym możecie poczytać w ogłoszeniu. Jako udana konstrukcja, przechodziła z rąk do rąk zaspokajając potrzeby kolejnych właścicieli.
Auto jest napędzane niedużym, 1,6-litrowym silnikiem Suzuki Liany o mocy 106 KM. Według właściciela dużą zaletą samochodu są mosty napędowe Spidertrax. Osobiście nie znam tej konstrukcji, więc nie oceniam. Natomiast nie mam żadnych wątpliwości co do możliwości terenowych tego pojazdu. Ma pneumatyczne blokady mechanizmów różnicowych ARB, dwie wyciągarki Warn, zawieszenie Coilover i 35-calowe ogumienie typu Simex. Dzięki temu samochód stoi bardzo wysoko, a jego geometria terenowa powinna zaspokoić najwyższe wymagania w tym obszarze.
Pojazd choć nie grzeszy urodą, to przyjrzenie się mu wystarczy, by przyznać, że jest to specyficzna konstrukcja dostosowana do konkretnych celów. Cena to 59 900 zł. Jeżeli wierzyć zapewnieniom właściciela, jest to cena niska, ponieważ same mosty kosztowały ponad 10 tys. euro.
Range Rover
Zmoty mają różne oblicza, a ta jest ostatnią, jaką chciałbym Wam zaprezentować. Oczywiście określenie zmota nie jest właściwym dla tego pojazdu. To rajdówka, przygotowana do imprez typu Cross Country, przypominająca o starych dobrych czasach RMPST, gdy wszystkie startujące w tym cyklu auta były konstrukcjami autorskimi. Ten samochód pokazuje jak bardzo daleko można posunąć się z modyfikacjami i mieszaniem podzespołu w poszukiwaniu ideału, jednocześnie zachowując kształt normalnego samochodu. Kiedyś od pewnego offroadowca usłyszałem, że idealna terenówka powinna mieć jakąkolwiek ramę, amerykańskie nadwozie, japoński układ przeniesienia napędu i niemiecki silnik. Tak właśnie jest w tym przypadku.
Ten Jeep to Range Rover z podzespołami Nissana i silnikiem Audi. Auto przygotowano zgodnie z wymogami PZM. Konstrukcję oparto o ramę Range Rovera, na którą nałożono nadwozie wzorowane na Jeepie Wranglerze, ale wykonane z włókna szklanego. Pod nim zainstalowano jednostkę napędową 4.2 V8 od Audi o mocy deklarowanej na poziomie 300 KM. Konie mechaniczne trafiają na skrzynię biegów LT (?) i dalej do reduktora z Robura. Reduktor wysyła ją poprzez wały napędowe do mostów z Nissana Patrola. Zawieszenie służy przede wszystkim do szybkiej jazdy, więc wybrano amortyzatory firmy Ohlins. Cały osprzęt silnika oraz kabina zostały przygotowane jak w stricte rajdowym samochodzie, zgodnie z jego przeznaczeniem. Całe auto według deklaracji sprzedającego zostało rozebrane i zregenerowane, więc jest gotowe do sezonu. Cena 85 tys. zł tylko wydaje się wysoka.
Range Rover Classic
Tak wiem, to nie jest zmota. Ogłoszenie odnalazłem przypadkowo, a jako, że jest to artykuł o rodzynkach z rynku wtórnego, nie darowałbym sobie gdybym nie pokazał tego samochodu. Pozostawiam Wam jedno zdjęcie i link do ogłoszenia. Mój komentarz jest tutaj całkowicie zbędny.