Produkcja Matiza w FSO ruszyła 19 lat temu. Sprawdzamy, co zostało z polskiego hitu
Kiedy pojawił się w Polsce, jego głównym konkurentem był Fiat Seicento, a w motoryzacyjnych programach telewizyjnych można było usłyszeć entuzjastyczne opinie na jego temat. Choć można nazwać go następcą malucha, nie powtórzył jego sukcesu. Dziś kosztuje grosze.
18.10.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:59
Znów zmotoryzować Polaków
Matiz pojawił się na motoryzacyjnej scenie w 1998 r. jako produkowany w Korei model Daewoo. Samochód mógł zaskakiwać udanym wyglądem. Był to efekt włoskiego dziedzictwa Matiza. Bazą dla tego modelu był zaprezentowany w 1993 r. koncepcyjny pojazd Italdesign Lucciola. Według włoskiej wizji auto miało być na wskroś nowoczesne i ekologiczne, a za napęd miała posłużyć hybrydowa jednostka. Oczywiście koreańscy księgowi szybko dopasowali projekt do swoich potrzeb. Samochód trafił do Polski i początkowo był składany w warszawskich zakładach w systemie SKD. 18 października 1999 r. w FSO rozpoczęła się zaś produkcja Matiza.
Samochód o długości 3495 mm mógł być uważany za spadkobiercę Fiata 126p. Należał do grupy najmniejszych pojazdów dostępnych wówczas w polskich salonach, a jego głównym konkurentem był Fiat Seicento. Powstający na Żeraniu Matiz miał nad nim przewagę. Pięciodrzwiowe nadwozie było bardziej praktyczne od włoskiej propozycji, a testy zderzeniowe Euro NCAP z 2000 r. jasno pokazały, kto w tym starciu jest zwycięzcą. Matiz otrzymał wówczas 3 gwiazdki za ochronę dorosłych i 2 gwiazdki za ochronę pieszych. W przypadku Fiata były to po dwie gwiazdki, a dodatkowo po weryfikacji systemu oceniania testów zderzeniowych Euro NCAP skreśliło jedną z gwiazdek za ochronę dorosłych.
W chwili debiutu pod maską Matiza pracował motor o pojemności 796 cm3. Oddawał on do dyspozycji kierowcy moc 51 KM przy 4600 obr./min oraz maksymalny moment obrotowy wynoszący 68,6 Nm przy 4600 obr./min. Osadzony na 13-calowych felgach samochód o wadze od 778 do 837 kg - w zależności od wersji - rozpędzał się maksymalnie do 144 km/h, a "setkę" osiągał w 16,9 s.
Matiz zaliczył dobry początek. W 1999 r. z polskiej fabryki wyjechało niemal 80 tys. sztuk tego modelu. Potem było już tylko gorzej. W 2000 r. powstało 33 tys. matizów, w 2001 r. 14,5 tys., a w następnych latach 4,2 tys. oraz 4,9 tys. W 2004 r. przez naszą zachodnią granicę ruszyła lawina używanych samochodów. Zamiast kupować w salonie małego i słabo wyposażonego matiza, można było stać się właścicielem używanego, ale większego i bardziej prestiżowego modelu. Taką możliwość wybrało wielu naszych rodaków.
Matiz dziś
Na przestrzeni lat Matiz zyskał reputację taniego i praktycznego środka transportu. Na wiele więcej nie warto jednak liczyć. Wysoka i wąska karoseria sprawia, że samochód na zakrętach nie okazuje się demonem prędkości. Ze względu na niewielką długość nie ma również co liczyć na wygodę przy pokonywaniu poprzecznych nierówności. Matiz nie jest również mistrzem oszczędzania. W mieście, przy spokojnej jeździe, spalanie oscyluje wokół 7 l/100 km i szybko rośnie, jeśli kierowca nie wykazuje pokory.
Wśród problemów, które trapią posiadaczy matizów, można wymienić rdzę, stosunkowo niską trwałość elementów zawieszenia, kłopoty z płynną parą jednostki napędowej, usterki aparatu zapłonowego czy niewielką wytrzymałość łożysk kół. Nie ma się jednak co oszukiwać, w przypadku kilkunastoletnich aut takie słabostki są dość powszechne.
Produkcję Matiza zakończono w 2007 r. Model wciąż obecny jest na rynku wtórnym, a samochód można kupić za bezcen. Zapłacimy od kilkuset złotych za niezbyt zadbany egzemplarz z pierwszych lat produkcji, do ok. 4 tys. zł za auto z XXI wieku. Matiz jest wyraźnie tańszy od Volkswagena Lupo, nieco bardziej atrakcyjny cenowo od Renault Twingo i porównywalny z Peugeotem 106. Można trafić nawet na oferty aut na czarnych "blachach". Nie należy się jednak spodziewać, że matizy z czasem znaczną zyskiwać na wartości. Pod tym względem znacznie lepiej rokuje wspomniany Fiat 126p. Za malucha z 1999 r. już dziś zapłacimy nawet kilka razy więcej niż za matiza.