Polacy nie lubią już dzwonić po taksówki. Wolą zamawiać je w inny sposób

Polacy nie lubią już dzwonić po taksówki. Wolą zamawiać je w inny sposób

Taksówki najczęściej zamawiamy przez aplikacje
Taksówki najczęściej zamawiamy przez aplikacje
Źródło zdjęć: © fot. Jakub Porzycki/NurPhoto/Getty Images
Szymon Jasina
23.07.2022 13:42, aktualizacja: 13.03.2023 16:31

Choć może nawet sami nie kojarzymy siebie w ten sposób, to jesteśmy narodem, który lubi nowinki techniczne i chętnie z nich korzysta. Nic dziwnego, że z miejsca polubiliśmy też aplikacje taksówkowe, dzięki którym można zamówić transport w parę chwil. Dziś taki sposób "wołania" taksówki dotyczy ponad połowy kursów – tłumaczy w rozmowie z Autokultem Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający Free Now w Polsce.

Branża taksówkowa w ostatnim czasie na pewno nie może narzekać na nudę – nie tylko z powodów zmian technologicznych i prawnych, ale też problemów, z którymi musiała się zmagać. Czas pandemii oznaczał zatrzymanie biznesu niemal z dnia na dzień, teraz problemem są ceny paliw, ale tym, co jest jeszcze ciekawsze i bardziej znaczące dla klientów taksówek, jest to, jak dziś zamawiamy kursy.

Tradycyjne dzwonienie czy tym bardziej branie taksówki z postoju już zostały pokonane przez aplikacje na smartfony. Tam wystarczy zaznaczyć skąd i dokąd chce się jechać, a na ekranie wyświetli się informacja o jadącym po nas kierowcy i samochodzie, natomiast opłata zostanie pobrana automatycznie.

– W Polsce funkcjonujemy już 10 lat – mówi Krzysztof Urban. – W tym czasie wiele się zmieniło. Gdy startowaliśmy, zamawianie przewozu osób przez aplikację było w mniejszości, a dziś jest to numer jeden i większość rynku. Ponad połowa wszystkich przejazdów w Warszawie jest zamawiana przez aplikację.

Przez trzy dni kliencie Free Now mogli zamówić lot balonem
Przez trzy dni kliencie Free Now mogli zamówić lot balonem© fot. Free Now

Jak tłumaczy prezes Free Now, czas pandemii był dla taksówkarzy dużym wyzwaniem, bo praktycznie z dnia na dzień ludzie przestali korzystać z przewozów. Najważniejszym zadaniem było zatrzymanie kierowców, aby nie zabrakło taksówek w momencie, gdy sytuacja wróciła do normy. Od zniesienia obostrzeń rynek przeżywa mocne odbicie. Pierwsza połowa 2022 r. była już rekordowa dla Free Now, które odnotowało więcej kursów niż przed pandemią.

Pomocą była też zmiana przepisów, dzięki którym nie jest już wymagany drogi taksometr, a kursy mogą być rozliczane za pomocą aplikacji. Dzięki temu, po uzyskaniu wymaganej licencji taksówkowej, kierowcom łatwiej, a raczej taniej jest wejść w zawód taksówkarza.

Paliwa są kosztem numer jeden dla kierowcy taksówki i mamy 30-procentowy ich wzrost w porównaniu do okresu przed wojną w Ukrainie – tłumaczy Krzysztof Urban. – Dostosowaliśmy do tego ceny usług. Jednak ważnym elementem jest to, że przy dużej liczbie zamówień kierowcy w aplikacji Free Now cieszą się z tego, że ich trasy dojazdu po pasażera są krótkie. Jest to z reguły 3-5 minut.

Jak tłumaczy dyrektor zarządzający Free Now, dziś branża stoi przed dwoma wyzwaniami. Jednym jest zapewnienie odpowiedniej liczby kierowców. Jednak jest on optymistyczny w tej kwestii, gdyż tylko jego firma rozszerzyła ostatnio swoją działalność i jest dostępna w 19 miastach w Polsce. Natomiast wyzwaniem numer dwa jest tworzenie usługi, która jest bezpieczna i transparentna dla użytkowników.

Jak stwierdza Krzysztof Urban, jedną z zalet takich platform jest oferowanie w jednej aplikacji różnych środków transportu. Jako przykład podaje dostępność elektrycznych hulajnóg, a tę łatwość wprowadzania nowych usług miała podkreślić akcja, przy okazji której mieszkańcy Warszawy mogli zamówić sobie miejsce w balonie wznoszącym nad stolicę i z góry podziwiać jej panoramę.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)