Podwójne zwycięstwo. Zespół miażdży legendarne marki

Oscar Piastri pokazał klasę w drugiej rundzie mistrzostw świata Formuły 1. Podczas GP Chin, przez cały weekend był szybszy od Lando Norrisa i bez żadnych problemów wygrał niedzielne zmagania po starcie z pole position. Lider klasyfikacji pomimo poważnych problemów z hamulcami zdołał utrzymać drugą pozycję i dał McLarenowi pierwszy w tym roku dublet.

GP Chin. Oscar Piastri (drugi od lewej w dolnym rogu).
GP Chin. Oscar Piastri (drugi od lewej w dolnym rogu).
Źródło zdjęć: © PAP | WU HAO

Początek weekendu dla stajni z Woking nie układał się najlepiej. Kosztowne błędy w kwalifikacjach do sprintu spowodowały, że w sobotnim, krótkim wyścigu kierowcy McLarena startowali z trzeciej i szóstej pozycji. Już na pierwszym okrążeniu Norris popełnił kolejny błąd i ostatecznie finiszował na słabym 8. miejscu. Jednocześnie pozytywną niespodziankę sprawił Hamilton, który wywalczył pierwsze pole startowe, a następnie wygrał wyścig sprinterski.

Punkty wywalczone w sobotnim sprincie są ważne, ale najistotniejszym elementem weekendu jest niedzielna rywalizacja. W McLarenie wiedzieli, że ich bolid ma dobre tempo, ale kierowcy muszą przede wszystkim uniknąć błędów. Kwalifikacje do głównego wyścigu poszły im bardzo dobrze, a swoje pierwsze pole position w karierze wywalczył Oscar Piastri. Na trzeciej pozycji uplasował się Norris, a przedzielił ich George Russell.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nowy C‑HR, teraz z plusem. Toyota pokazała kolejną wersję hitu

Niedzielny wyścig przebiegał w całości pod dyktando kierowców McLarena. Piastri utrzymał prowadzenie, a Lando szybko uporał się z zawodnikiem Mercedesa. Później Russell próbował wykorzystać podcięcie, aby zagrozić ekipie Zaka Browna, jednak przyniosło ono tylko chwilowy efekt – Norris po swoim pit-stopie wyjechał za Georgem, lecz uporał się z nim już na kolejnym okrążeniu. Nadal mogliśmy jednak liczyć na emocje w walce o trzecie miejsce.

W połowie dystansu wyścigu kierowcy Ferrari zamienili się pozycjami. Jadący z tyłu Leclerc, który uszkodził przednie skrzydło po kontakcie z Hamiltonem na pierwszym okrążeniu, mimo problemów z bolidem, dysponował świetnym tempem. Na polecenie zespołu Lewis oddał mu pozycję, a Charles zaczął szybko zbliżać się do Russella. Próby ataku ze strony kierowcy Ferrari nie przyniosły jednak skutku, a walka z Brytyjczykiem miała swoją cenę. Leclerc mocno zużył opony i stał się celem dla jadącego z tyłu Maxa Verstappena.

Holender nie był w ten weekend zadowolony ze swojego bolidu. Po starcie spadł na szóstą pozycję i w pierwszej fazie zmagań nie był w stanie atakować rywali z przodu. Sytuacja odmieniła się w drugiej części wyścigu. Po tym jak Ferrari ściągnęło Hamiltona na drugi pit stop, Verstappen znalazł się za plecami Leclerca. Monakijczyk, który zniszczył opony w walce z Russellem, miał gorsze tempo od Holendra. Verstappen konsekwentnie odrabiał stratę i w końcówce wyścigu wyprzedził kierowcę Ferrari. Na ostatnich okrążeniach zagrożeniem teoretycznie mógł być jeszcze Hamilton, który po drugiej wizycie w alei serwisowej dysponował świeżymi oponami. Jak się jednak okazało strategia, którą przyjął 7-krotny mistrz świata, była błędna i Lewis nie zdołał dogonić ani Leclerca, ani Verstappena.

Po zakończeniu zmagań nad zespołem Ferrari zawisło widmo dyskwalifikacji. Jak się okazało w bolidze Leclerca wykryto masę samochodu poniżej minimalnego limitu. Monakijczyk został wykluczony z wyników wyścigu, a jego los, za dokładnie to samo przewinienie, podzielił Pierre Gasly z Alpine. To jednak nie był koniec dramatu stajni z Maranello. Chwilę później zdyskwalifikowany został także Hamilton. W jego przypadku okazało się że deska znajdująca się pod podłogą bolidu zużyła się zbyt mocno i jej grubość była o pół milimetra mniejsza niż wymagają tego przepisy.

McLaren potwierdził w Chinach, że dysponuje najszybszym bolidem w stawce. Piastri zwyciężył bez najmniejszych problemów, a Norris dowiózł drugie miejsce pomimo bardzo poważnych kłopotów z hamulcami pod koniec wyścigu. Lando utrzymał prowadzenie w klasyfikacji kierowców, a wśród konstruktorów McLaren prowadzi z 25-punktową przewagą nad Mercedesem. Ekipa Toto Wolffa dysponuje niezłym bolidem, ale jego potencjał jak na razie wykorzystuje tylko jeden kierowca. Russell wywalczył kolejne podium, podczas gdy Antonelli finiszował na 8. pozycji. Młody Włoch, którego szef ekipy nazywa "drugim Verstappenem", potrzebuje jeszcze sporo czasu, aby zacząć dorównywać na torze swojemu zespołowemu partnerowi.

Ferrari poprawiło się po bardzo słabym występie w Australii, jednak nadal nie są to rezultaty, jakich spodziewaliśmy się po świetnych testach przedsezonowych. Owszem, Hamiton fenomenalnie spisał się w sprincie i na metę wjechał z ogromną przewagą nad Piastrim, jednak w niedzielę nie było już tak dobrze. Kolizja zaraz po starcie utrudniła Leclercowi walkę z Verstappenem i Russellem. Również Lewis nie był wystarczająco szybki i próbował odmienić losy wyścigu, decydując się na drugi zjazd do alei serwisowej, co nie przyniosło pożądanego skutku. Ostatecznie wywalczone pozycje i tak zostały ekipie Ferrari odebrane po dyskwalifikacji Leclerca i Hamiltona.

Po drugiej rundzie mistrzostw Scuderia zajmuje w klasyfikacji czwarte miejsce ze stratą 19 punktów do Red Bulla. Czerwone Byki z kolei nie mogą marzyć o utrzymaniu się przed Ferrari, jeżeli w ich zespole ściga się tylko jeden kierowca. Liam Lawson po raz kolejny zawiódł. Zarówno w kwalifikacjach do sprintu, jak i czasówce przed niedzielnym wyścigiem, zajął ostatnie, dwudzieste miejsce. Przez cały weekend nie zdobył ani jednego punktu, a jego pozycja w ekipie jest mocno zagrożona. Już po zakończeniu GP Chin, w padoku zaczęły pojawiać się plotki, mówiące o tym, że za 2 tygodnie podczas GP Japonii, w bolidzie Red Bulla zobaczymy innego kierowcę.

Wszystko wskazuje na to, że sezon 2025 będzie należał do McLarena, jednak w walce o mistrzowski tytuł zdecydowanie nie będzie nudno. Lando Norris, który teoretycznie jest liderem zespołu, nie będzie miał w tym roku łatwo. Oscar Piastri jak na razie prezentuje się ze świetnej strony, a w Chinach przez cały weekend był szybszy od zespołowego partnera. Jeżeli Lando nie chce przegrać z Australijczykiem, musi popracować nad kwestią błędów, ponieważ w ten weekend popełnił ich zbyt dużo jak na kierowcę, który aspiruje do miana mistrza świata Formuły 1.

Podczas wyścigu o GP Japonii, który już za dwa tygodnie, po raz kolejny możemy spodziewać się interesującej rywalizacji pomiędzy Mercedesem, Ferrari i Red Bullem. Ze względu na dwie niewiadome w postaci tempa Antonellego oraz tego, który kierowca pojedzie u boku Verstappena, wyścig na torze Suzuka zapowiada się ekscytująco.

Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Autorem jest Paweł Wasilewski. Możesz wspierać autora bezpośrednio na jego profilu na Patronite https://patronite.pl/owyscigach

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)