OC dla kierowcy, a nie dla pojazdu - propozycja Konfederacji

Dobromir Sośnierz, kandydat Konfederacji na posła w nadchodzących wyborach, proponuje radykalne zmiany w przepisach dotyczących obowiązkowego OC na pojazdy. System miałby zostać odwrócony, a kierowcy mieliby płacić za siebie. Były europoseł uzasadnia swoją propozycją nie tylko zdrowym rozsądkiem, ale także podniesieniem poziomu bezpieczeństwa na drogach i lepszym wpływem na środowisko.

Znany z ciekawych wypowiedzi w europarlamencie Dobromir Sośnierz proponuje nie mniej ciekawe zmiany dla kierowców.
Znany z ciekawych wypowiedzi w europarlamencie Dobromir Sośnierz proponuje nie mniej ciekawe zmiany dla kierowców.
Źródło zdjęć: © fot. Michel CHRISTEN/Isopix/East News
Marcin Łobodziński

10.10.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:47

Kandydat Konfederacji na posła do Sejmu w swoim wpisie na Facebooku przyznaje, że ugrupowanie, z którego startuje, nie ma szans na dojście do władzy. Ma jednak nadzieję na wprowadzenie kilku zmian dla kierowców ponad podziałami partyjnymi. Najważniejszą z nich jest wprowadzenie ubezpieczenia OC przypisywanego konkretnej osobie, a nie - jak to jest obecnie - pojazdowi.

System OC nie dla kierowców

Dobromir Sośnierz zauważa, że kierowcy (w domyśle właściciele pojazdów) są "najbardziej dyskryminowaną kategorią społeczną w Polsce", a "system OC jest prawdziwą koroną głupoty". Kandydat na posła twierdzi, że został on opracowany nie z myślą o kierowcach, lecz ubezpieczalniach.

Zwraca uwagę na to, co już było wielokrotnie poruszane, m.in. przez posła Liroya. Już w 2016 roku składał on interpelację w sprawie przywrócenia możliwości czasowego wyrejestrowania pojazdu, jeśli nie jest używany, co wiązałoby się z możliwością niepłacenia składek OC. Tego samego chciałby kandydat Konfederacji.

"Dla wygody ubezpieczycieli zabroniono więc również wyrejestrowywania pojazdu, kiedy np. nie zamierzamy nim jeździć, bo jesteśmy pół roku za granicą, albo kiedy samochód jest po prostu zepsuty. Ubezpieczalnie chcą, żeby hajs wpływał miarowo i bez zbędnych przerw i nie zamierzają się przekomarzać z użytkownikami, którzy chwilowo nie potrzebują takiej usługi" – pisze na facebooku.

System nie działa na korzyść bezpieczeństwa, domowych wydatków i środowiska

Jednym z największych błędów systemu OC w Polsce, zdaniem Sośnierza, jest przypisanie OC do właściciela pojazdu, a nie do kierowcy, co sprawia, że szkody wyrządza pojazd, za który odpowiada jego właściciel, a nie kierujący nim. Słusznie zauważa, że w przypadku spowodowania szkody, tzw. zniżki za bezszkodową jazdę traci "Bogu ducha winny" właściciel, a nie kierujący. Tym samym, choć właściciel nie spowodował żadnej szkody, cena jego polisy wzrośnie przy jej odnawianiu.

Jest (prawie) tak, jak twierdzi Dobromir Sośnierz.

— Standardowo w przypadku spowodowania szkody cudzym pojazdem, zniżki traci właściciel tego pojazdu — wyjaśnia precyzyjnie Barbara Zielińska z porównywarki MUBI.pl. — Jeśli pożyczamy komuś auto i osoba ta doprowadzi do szkody, musimy się liczyć ze zwyżką za ubezpieczenie. Jednak od kilku lat do UFG raportowani są nie tylko właściciele, ale także sprawcy szkody. Część towarzystw ubezpieczeniowych może (ale nie musi) taką szkodę spowodowaną cudzym pojazdem również zaliczyć do naszej historii ubezpieczeniowej i traktować nas jako kierowcę szkodowego. Dotyczy to także kolizji np. autem z wypożyczalni czy samochodem służbowym — dodaje.

W związku z powyższym system nie jest skuteczny w eliminowaniu niebezpiecznych zachowań i zwykle nie karze kierowców, którzy powodują kolizje.

"Gdyby OC przypisane było do kierowcy, to podwyższona składka ciągnęłaby się za nieostrożnym sprawcą, a nie nieszczęsnym właścicielem. I szybko zniechęciłaby do prowadzenia auta ludzi naprawdę niebezpiecznych. W obecnym systemie wystarczy zarejestrować auto na ojca, wujka albo żonę — i problem znika” — pisze Dobromir Sośnierz.

Sensu nie mają obecnie także czynniki ryzyka, takie jak miejsce zarejestrowania pojazdu czy pojemność silnika. Można mieć auto z dużym silnikiem, ale słabym, więc co do zasady wolniejsze, a zarejestrować je w jednym województwie, jeżdżąc w zupełnie innym.

Kolejną kwestią, jaką porusza, jest konieczność wykupywania OC na każdy pojazd, jaki się posiada, choć nie da się używać kilku jednocześnie. Jego zdaniem w zupełności wystarczy jedna polisa, gdyby oczywiście była przypisana do osoby, a nie do pojazdu. W odpowiedzi na potencjalne zarzuty o zwiększenie kosztów rodziny, w której jeden pojazd jest wykorzystywany przez kilka osób, odpowiada:

"Osoby prowadzące wspólny dom i mające do podziału tylko jeden samochód, będą się mogły ubezpieczyć grupowo według ustalonego algorytmu — bo wiadomo, że auto użytkowane przez 4 kierowców statystycznie nie będzie jeździło 4 razy więcej niż przy jednym kierowcy, tylko — powiedzmy — 1,5 razu więcej".

Wspomina także o możliwości wykupienia polisy OC na kilka dni w razie potrzeby. Nie każdy jest bowiem kierowcą na co dzień.

Przytacza także przykład, że można mieć dwa różne samochody, np. oszczędniejszy miejski i duży rodzinny, ale korzystać z pierwszego na co dzień, co ograniczyłoby także zanieczyszczenie powietrza. Tymczasem dziś niektórzy, bojąc się wysokich składek OC, rezygnują z dwóch pojazdów i jeżdżą tym najbardziej wszechstronnym, czyli z reguły największym, powodując większe straty dla środowiska.

To samo dotyczy przyczep nienadających się już do użytku. Przykładowo właściciel kampera, aby go wyrejestrować, musi go zezłomować, a mógłby wykorzystać jako domek letniskowy na działce. "I znowu mamy przykład obligatoryjnego marnotrawstwa — coś, co mogłoby jeszcze posłużyć, państwo nakazuje zniszczyć tylko po to, żeby zamiast tego trzeba było wytworzyć kolejną konstrukcję” — podkreśla.

OC podatkiem i grą hazardową

Dobromir Sośnierz podkreśla, że w ogóle nie jest zwolennikiem obowiązkowego OC, bo każdy powinien odpowiadać za siebie. Oczywiście kierowca może kupić OC, ale zdaniem byłego europosła nie powinien być do tego przymuszany. Brak OC byłoby oczywiście dużym ryzykiem utraty majątku, ale i tak kandydat na posła twierdzi, że ubezpieczenie to nic innego jak gra hazardowa.

"Ubezpieczenie jest w dodatku grą hazardową, w której wygrywa ten, kto zapłaci mniej, niż wyciągnie. Jedną ręką bohatersko walczymy z dobrowolnym hazardem w automatach, a drugą — zmuszamy do zakładania się o spowodowanie wypadku” — twierdzi.

"Jeśli mamy z tyłu głowy, że część strat, które spowodujemy, pokryje za nas ktoś inny, to nasza motywacja do unikania nieszczęścia będzie mniejsza niż wtedy, kiedy będziemy musieli uwzględnić widmo bankructwa” – dodaje.

Dobromir Sośnierz twierdzi również, że:

"Obecne OC jest więc po prostu podatkiem od pojazdu, a nie prawdziwym ubezpieczeniem, płaconym na rzecz ubezpieczalni, w zamian za który my zostajemy uwolnieni od odpowiedzialności za szkody, a państwo uzależnia od siebie sektor ubezpieczeniowy”.

Jednocześnie Sośnierz podkreślił w poście, że pomysł odnośnie ubezpieczenia OC nie jest programem Konfederacji, z której list będzie startował. Jednak post napisał 6 października, a już 8 października pomysł ten został publicznie zasygnalizowany w ramach Pakietu Polskiego Kierowcy, czyli programu Konfederacji na obniżenie kosztów dla kierowców i właścicieli pojazdów.

Moja opinia o pomyśle Dobromira Sośnierza: Absurdy, które zostały tu wymienione, można by jeszcze rozwinąć. Niektórzy mogą nie być kierowcami — np. właścicielem auta jest osoba niemająca uprawnień do kierowania pojazdem i to ona traci zniżki za bezszkodową jazdę w razie spowodowania przez kogoś jego autem kolizji. Albo z drugiej strony. Osoba posiadająca pojazd i w ogóle nim niejeżdżąca jest oceniana jako dobry kierowca, bo przecież bezszkodowy. Takim sposobem "robi się zniżki" na przyczepkach i motorowerach. Zawsze w parze z absurdem idzie prawna patologia.

Co do pomysłu Dobromira Sośnierza... można by zadać pytanie o "odpowiedzialność" i znaczenie tego słowa. W obecnym systemie szkodę wyrządza pojazd, więc odpowiedzialność ponosi ubezpieczyciel, który go ubezpiecza. Moim zdaniem odpowiedzialność powinni ponosić ludzie, bo to oni wyrządzają szkody, a składka być zależna od tego, jakim jest się kierowcą, a nie jakim samochodem się jeździ. Dlatego przychylam się do tego pomysłu, choć chciałbym zobaczyć szczegóły.

Marcin ŁobodzińskiMarcin Łobodziński
Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)