Kontrola wjazdu do warszawskiej Strefy Czystego Transportu. Piąty raz już zaboli
Propozycja utworzenia warszawskiej Strefy Czystego Transportu budzi kontrowersje. Ma obejmować znacznie więcej terenów niż według wcześniejszych propozycji, a wjazd do niej ma być ściśle kontrolowany. Wiemy, w jaki sposób.
Okolice Stadionu Narodowego, Mokotów czy Żoliborz – to między innymi z tych terenów miasto stołeczne Warszawa chce powoli pozbywać się starszych pojazdów zanieczyszczających powietrze. Więcej o zasięgu samej strefy i limitach pisałem w tekście poniżej.
Po letniej zmianie ogólnopolskich przepisów gminy otrzymały możliwość elektronicznej kontroli Strefy, co oznacza obecność kamer sczytujących tablice rejestracyjne. "Obecnie używane kamery pozwalają na prowadzenie takiej kontroli. Wraz z pozyskiwaniem doświadczeń, system będzie rozwijany o kolejne kamery" – dowiaduję się w Biurze Zarządzania Ruchem Drogowym.
Domyślnie, aby wjechać do Strefy – przez cztery różne dni w roku – nie trzeba będzie starać się o zgodę. "Kamery zarejestrują pojazd automatycznie – jeśli pojawi się on w ciągu czterech różnych dni, a nie ma uprawnień do wjazdu, piąty raz będzie złamaniem zasad uchwały" – informują włodarze. W przypadku kontroli drogowej przez np. policję, kierowca może złożyć oświadczenie. Wyjątkiem może być np. wizyta u lekarza, ale w przypadku nieprawdziwego oświadczenia sprawa trafi do sądu grodzkiego. Kara za wjazd do strefy to 500 zł.
Mundurowi z kolei będzą korzystać z Centralnej Ewidencji Kierowców. Do CEP ma dostęp zarówno policja, jak i straż miejska. "Niezbędne dane są więc też w dowodach rejestracyjnych. Te wystarczą do kontroli ponad 95 proc. pojazdów" – informują przedstawiciele miasta.
Do kontroli wyjątków przydatna będzie naklejka, ale aby ją dostać, trzeba będzie przedstawić odpowiednie dane. Do tego w rozmowach pojawia się cyfrowa baza danych. Trwają wstępne prace nad stworzeniem jak najbardziej przyjaznego systemu, który byłby dostępny dla policji – o ile oczywiście uchwała zostanie przyjęta.