Klasyczny Datsun 280Z w bułgarskim wydaniu. Nie spodoba się każdemu
Datsun 280Z jest bez wątpienia jednym z najbardziej rozpoznawalnych, japońskich klasyków. Nie brakuje osób, które otaczają ten model swoistym kultem. Prezentowany projekt z pewnością nie przypadnie im do gustu.
25.02.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:45
Vilner to bułgarski specjalista od samochodowych wnętrz, a od kilku lat także i nadwozi. Nie zmenia to jednak faktu, że wnętrza wychodzą mu zdecydowanie lepiej. Istnieje wiele projektów będących dziełem tej firmy, na widok których dosłownie opada szczęka. Niestety opisywany raczej się do nich nie zalicza, choć oczywiście wszystko jest kwestią gustu.
Seryjny Datsun 280Z jest bez wątpienia jednym z najbardziej urodziwych samochodów w historii japońskiej motoryzacji. Świetnie prezentuje się w beżu, szarościach, czy czerni, ale matowy lakier z pogranicza granatu i fioletu wydaje się w tym przypadku lekką przesadą. Cóż, być może właśnie takie było życzenie klienta na zlecenie którego Vilner modyfikował auto.
Mimo wszystko trzeba przyznać, że samochód przykuwa uwagę. Jest też kilka ładnych dodatków, takich jak chociażby miedziane wstawkim, końcowki wydechu ze stali nierdzewnej, czy nowoczesne oświetlenie LED ukryte za klasycznymi kloszami. Poza tym, pocieszeniem jest wnętrze - tradycyjnie dla Vilnera, trudno mu wiele zarzucić.
Ogromne połacie wysokojakościowej skóry, liczne przeszycia oraz pikowane wstawki mogą się podobać. Zadbano tu o każdy detal i naprawdę trudno znaleźć jakikolwiek element, który tak jak w serii, wykonany jest z niezbyt przyjemnego plastiku. Gdyby tylko nie niebieska podsufitka, dywaniki oraz wykładzina. Rozumiemy jednak konieczność nawiązania do kolorystyki nadwozia.
W kwestii napędu, 280Z pozostał seryjny 2,8-litrowa, rzędowa sześciocylindrówka generuje 170 KM. Sprzężona jest z tylną osią przy pomocy klasycznego, trzybiegowego automatu. Jedyną, mechaniczną poprawkę w stosunku do serii, stanowi nieco obniżone zawieszenie na podzespołach Eibach. Choć to kontrowersyjny projekt, wyceniono go dość wysoko. Vilner twierdzi, że auto jest warte 75 000 euro, czyli jakieś 320 tysięcy złotych.