Jak samochód elektryczny zmieni nasze miasta? Odpowiedź znajdziemy w Norwegii
Najbliższa przyszłość w europejskiej motoryzacji będzie należała do pojazdów elektrycznych. W ciągu kilku lat wielu z nas przesiądzie się do takich aut. Zmiany, które zajdą, będą jednak znacznie głębsze niż po prostu zastąpienie benzyny czy oleju napędowego prądem.
17.10.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:42
Rewolucja odbędzie się w miastach
Popularyzacją elektromobilności najbardziej zainteresowani są mieszkańcy dużych miast. Powody są oczywiste. Po pierwsze, byłby to szybki i skuteczny sposób na poprawę jakości powietrza w centrach metropolii. Choć do powstawania smogu przyczyniają się głównie palący w piecach mieszkańcy i przemysł, to już emisja bardzo szkodliwych tlenków azotu w dużej mierze związana jest z transportem kołowym. Wymiana diesli na samochody elektryczne to prosta recepta na natychmiastową poprawę.
Po drugie, rewolucja związana z elektromobilnością może mieć miejsce w miastach głównie za sprawą możliwości infrastrukturalnych. To miasta dają gwarancję, że postawione stacje ładowania aut nie będą przez większość czasu stać bezużytecznie. Jest tam więcej mieszkańców, a więc i potencjalnie wyższa będzie gęstość aut elektrycznych na kilometr kwadratowy.
Wreszcie, osoby mieszkające i pracujące w miastach pokonują mniej kilometrów niż ci, którzy mają dalej do pracy czy szkół, do których muszą odwieźć dzieci. To eliminuje największą niedoskonałość aut elektrycznych, czyli ograniczony zasięg. Rewolucja zbliża się wielkimi krokami. By przekonać się o tym, że może nadejść szybciej, niż można byłoby sądzić, wystarczy skierować wzrok na północ.
Czekają nas zmiany
Światową forpocztą elektrycznej rewolucji na drogach jest Norwegia, a jej stolica, Oslo, może uchodzić za modelowe pod tym względem miasto.
W 2013 r. w Norwegii odsetek w pełni elektrycznych aut wśród pojazdów kupowanych jako nowe wynosił 5,5 proc. W 2017 r. było to 20,8 proc., a w 2018 r. już 31,2 proc. Jeszcze lepsze wyniki notuje Oslo. W norweskiej stolicy 37,5 proc. nowych aut sprzedanych w 2017 r. stanowiły pojazdy w pełni elektryczne. W 2018 r. było to już 42,0 proc. Aktualnie 9 proc. spośród wszystkich aut zarejestrowanych w Oslo to pojazdy w pełni elektryczne.
Jak osiągnięto taki rezultat? Na szczeblu państwowym zwolniono samochody elektryczne z podatków: VAT-u oraz daniny za emisję CO2 i tlenków azotu. To posunięcie sprawiło, że pojazdy elektryczne mogą być w Norwegii nawet tańsze od spalinowych. Miasto zadbało zaś o jak największą liczbę ładowarek, by zachęcić mieszkańców stolicy do zakupu elektrycznych aut. W szczytowym momencie jedna ładowarka przypadała na cztery samochody elektryczne. Obecnie stosunek ten wynosi 1 do 10, ale władze Oslo już planują potrojenie liczby ładowarek.
Wśród posunięć, które mają dodatkowo podnieść odsetek samochodów elektrycznych, wymienić można wyznaczenie stref bezemisyjnego lub niskoemisyjnego transportu, czasowe zakazy ruchu dieslami w mieście w dni z silnym smogiem czy wyznaczenie bezpłatnych stref parkowania dla pojazdów bezemisyjnych. To wszystko wprowadzono w Oslo, a dodatkowo zdecydowano się na wymóg bezemisyjności dla taksówek (od 2022 r.) oraz strefy płatnego wjazdu dla pojazdów spalinowych. To sprawi, że także dostawcy na ostatnim łańcuchu transportu będą korzystać z elektrycznych aut dostawczych.
Podobny kierunek będą obierać państwa i miasta, których władze będą chciały stymulować rozwój elektromobilności. Pojawią się też nowinki w strategii infrastrukturalnej, takie jak wyposażone w odpowiednie przyłącza parkingi tylko dla aut elektrycznych czy innowacje technologiczne, jak miejsca do bezprzewodowego ładowania aut elektrycznych - w Oslo już zapowiedziano tworzenie takich punktów.
Zwiększająca się liczba pojazdów elektrycznych wymusza zmiany w miastach. Można jednak powiedzieć także, że samochody elektryczne są jedynie odpowiedzią na potrzeby mieszkańców miast. Największą rewolucją wiążącą się z popularyzacją aut elektrycznych w miastach będzie poprawa jakości powietrza i obniżenie poziomu hałasu.