Czy Defender może być jeszcze lepszy? Specjaliści z Ares Design udowadniają, że tak
Jedna z najdzielniejszych i najlepszych terenówek w historii jest dość spartańskim i prostym autem o dyskusyjnej urodzie. Nic więc dziwnego, że tak często trafia do tuningowych warsztatów, gdzie poza usprawnieniami mechanicznymi, zazwyczaj zyskuje nieco więcej blichtru.
17.07.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:48
Nie inaczej jest w tym wypadku. Wystarczy rzut oka na fotografie, aby zauważyć, że specjaliści z Ares Design dużą wagę przyłożyli do prezencji. Defender po kuracji tunera przypomina bardziej luksusowego SUV-a niż rasową terenówkę. Niech was jednak nie zmylą dodatkowe spojlery, czy włókno węglowe. To nadal bardzo kompetentna maszyna do jazdy w trudnych warunkach. Chyba nawet bardziej niż seryjna.
Zacznijmy od napędu jakim jest 4,4-litrowe V8 Land Rovera. W tym przypadku rozwiercone do pojemności 4748 cm3, wyposażone w nowe wałki rozrządu i wydajniejsze wtryskiwacze. Zadbano też o odpowiedni wydech. Standardowy kolektor wydechowy zastąpiono sportowym odpowiednikiem. Zastosowano też katalizatory Milltek, a całość zwieńczono agresywnie brzmiącymi tłumikami końcowymi.
Dzięki takim zabiegom, po odpowiednim zestrojeniu jednostki i doposażeniu w doładowanie, moc V8 może przekroczyć 400 KM. Wiele zależy jednak od preferencji i zasobności portfela klienta. Tuner nie ograniczył się jednak tylko do napędu. Jak przystało na auto terenowe, zadbano także o odpowiednie zawieszenie. Standardowe amortyzatory i sprężyny zastąpiono odpowiednikami zwiększającymi prześwit. Dokładnie o 75 mm, które z pewnością przydadzą się w trudnym terenie.
Choć hamulce nie stanowią najważniejszego elementu terenówki, na tym polu także przeprowadzono kilka poprawek. Defender zyskał tarcze AP Racing o średnicy 362 mm z sześciotłoczkowymi zaciskami. Całość ukryta jest za 18-calowymi felgami, obutymi w opony Cooper w rozmiarze 305/70/18. Czy potrzeba czegoś więcej? Cóż, chyba tylko wyglądu, który podkreśli wyjątkowy charakter i dopracowanie prezentowanego Defendera.
Specjaliści z Aresa ubrali karoserię w dodatki z włókna węglowego, wytrzymalsze zderzaki, wzmocnienia punktów holowania i w pełni LED-owe lampy. Dzięki temu Defender jest nie tylko bardziej praktyczny, ale i stylowy. Wnętrze natomiast wykończono skórą aluminium i - podobnie jak nadwozie - sporą ilością włókna węglowego. Trudno mówić tu o luksusie znanym z bogatych wersji Mercedesa Klasy G, ale z pewnością jest znacznie lepiej niż w seryjnym Defenderze.
Auto robi wrażenie, podobnie jak jego cena. Aby stać się posiadaczem tak wyjątkowego Defendera, trzeba posiadać egzemplarz, który zostanie poświęcony jako baza do budowy i dodatkowo wyłożyć 190 tys. funtów (ok. 920 tys. złotych). Chętni muszą się spieszyć. Powstaną bowiem tylko 53 egzemplarze.