Co wspólnego mają ładowarki Tesli z silnikiem Diesla? Więcej, niż Musk chciałby przyznać

Co wspólnego mają ładowarki Tesli z silnikiem Diesla? Więcej, niż Musk chciałby przyznać

Nie zawsze jest tak ekologicznie, jak wygląda
Nie zawsze jest tak ekologicznie, jak wygląda
Źródło zdjęć: © WP | autokult.pl
Tomasz Budzik
08.10.2023 10:39, aktualizacja: 08.10.2023 13:40

Droga pomiędzy Los Angeles a San Francisco mierzy mniej więcej 345 mil, czyli 555 km. To całkiem sporo. Szczególnie dla samochodu elektrycznego. To właśnie dlatego mniej więcej w jej połowie Tesla stworzyła miejsce do ładowania samochodów. Superchargery miały jednak brzydką tajemnicę.

Jak informuje serwis jalopnik.com, Harris Ranch Supercharger to prawdopodobnie największa na świecie stacja ładowania samochodów Tesli. Właścicielom aut tej marki udostępniono tam aż 98 miejsc, umożliwiających podreperowanie zasobów energii. Problem jednak polega na tym, że nie wszystko odbywało się zgodnie z oczekiwaniami klientów, którym bliska jest ekologia.

Zdaniem dziennikarza śledczego Eda Niedermayera stanowiska ładowania w czasie wakacyjnego szczytu były tak mocno obciążone, że niemożliwe było pozyskiwanie wystarczającej energii z sieci. Wówczas do gry miały włączyć się generatory prądu wyposażone w silniki Diesla, zlokalizowane przy znajdującej się nieopodal stacji benzynowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nie wiadomo, jaki procent energii dystrybuowanej w Harris Ranch Supercharger był lub wciąż jest pozyskiwany za pomocą spalinowych generatorów. W 2017 r. Elon Musk zadeklarował, że wszystkie superchargery będą zasilane wyłącznie energią odnawialną. Jak się okazuje, póki co tak nie jest.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)