Docieranie nowego samochodu - jakie ma to uzasadnienie techniczne?
Ile osób, tyle opinii na ten temat. Każdy zmotoryzowany ma własne zdanie o tym, jak powinno się eksploatować nowo zakupiony pojazd. Jak jest naprawdę i dlaczego pierwsze kilometry zrobione samochodem mogą być dla niego takie ważne?
31.01.2013 | aktual.: 30.03.2023 12:07
Kiedyś, gdy technologia obróbki metali nie była tak rozwinięta, a środki smarne pozostawiały wiele do życzenia, w instrukcjach i książkach obsługi opisywano skomplikowane niekiedy procedury, w jaki sposób dobrze dotrzeć nowo zakupiony pojazd. Takie techniki jazdy były przestrzegane, przecież nowo zakupiony samochód był wielkim luksusem i dbało się o niego bardziej niż o niejednego członka rodziny.
W książce obsługi Fiata 126p przedstawiono opis postępowania z podziałem na kilometry przebiegu. Coraz większe prędkości obrotowe i prędkość wraz ze zwiększaniem się kilometrów pozwalały według autorów uzyskać lepsze parametry trakcyjne i niższe zużycie paliwa w późniejszej eksploatacji.
I rzeczywiście tak było. Różnice w przyspieszeniach i prędkościach maksymalnych pomiędzy poszczególnymi egzemplarzami były znaczne. Oczywiście, wynikały w dużej mierze z różnic w wykonaniu poszczególnych elementów silnika, ale również w docieraniu.
Ponieważ silniki nowych samochodów kiedyś nie były docierane w fabryce i montowano je bardzo ciasno, podczas pierwszych kilometrów wiele części ocierało się o siebie, powodując wzajemne skrawanie. Opiłki metalu mogą być zabójcze w dłuższej perspektywie dla pracy silnika, dlatego stosowano specjalne, gęste i lepkie oleje, które pochłaniały jak najwięcej opiłków.
Były to specjalne oleje na docieranie, które z czasem wymieniano na normalne (np. po przejechaniu 1500-2000 km). Często proces powtarzano, tj. pierwszy olej stosowano na pierwsze 500 kilometrów, kolejny na następne 1500, a później wlewano już olej normalny.
Dziś technologie są inne, ale też inni są użytkownicy samochodów. Większość ma niewielką świadomość techniczną. Dlatego pożądane są samochody jak najprostsze w obsłudze. To wymusiło na producentach sprzedaż aut, które po raz pierwszy w serwisie powinny pojawić się dopiero po przejechaniu pierwszych 30 000 km.
Co więcej, nie ma mowy o specjalnym traktowaniu przy niewielkim przebiegu. Czy rzeczywiście producenci mają rację, czy może warto trzymać się dawnych przyzwyczajeń? Co zmieniło się w technologii i w samych samochodach?
Warto zauważyć, że kiedyś części silnika wykonywane były z innymi tolerancjami. Pasowania w silniku były dość ciasne, a w miarę procesu docierania poszczególne części wypracowywały sobie potrzebny do właściwego działania luz. Jednak praca przy ciasnym pasowaniu powoduje wydzielanie się znacznej ilości ciepła.
Jest go tym więcej, im bardziej sportowa jest jazda kierowcy. Kiedyś powodowało to, że tłoki nadmiernie zwiększały swoją średnicę pod wpływem temperatury, co skutkowało zatarciem silnika. Podobnie sprawa wyglądała z wałem korbowym. To właśnie wymuszało stosowanie przy niewielkim przebiegu niewielkich prędkości obrotowych.
Ze zwiększoną temperaturą nie radziły sobie także układy chłodzenia, co powodowało przegrzewanie. Dziś jest już inaczej. Części wykonane są bardziej precyzyjnie, są hartowane lub azotowane, dzięki czemu ich powierzchnia utwardzona jest wcześniej, a nie pod wpływem temperatury pracującego silnika.
Co jeszcze się zmieniło? Przede wszystkim oleje i układy smarowania. Dzisiejsze oleje syntetyczne są znacznie lepsze od ich mineralnych odpowiedników z dawnych lat. Dobrze chronią powierzchnię, nie doprowadzając nawet w trudnych warunkach do powstania uszkodzeń. Jednocześnie filtry oleju są znacznie doskonalsze i świetnie wyłapują drobinki metali powstałe podczas pierwszych kilometrów danego silnika.
Istotna jest także zmiana konstrukcyjna materiałów, z których zrobione są blok i głowica silnika. Dziś powszechne jest, że oba elementy są aluminiowe. Kiedyś jeden mógł być aluminiowy, a drugi żeliwny. Powodowało to różnice w nagrzewaniu, istotne zwłaszcza podczas pierwszych kilometrów. Blok żeliwny rozgrzewał się wolniej niż aluminiowa głowica, co powodowało znaczne naprężenia.
Jednak najważniejsza różnica jest taka, że dziś każdy silnik jest już wstępnie docierany w fabryce. Dzieje się tak ze względu na wyśrubowane metody kontroli jakości. Silniki są wstępnie kalibrowane, co ma znaczenie np. ze względu na czystość spalin. Dlatego każdy silnik musi przejść specjalny proces testowy, który jest zaprojektowany tak, aby stopniowo zwiększać prędkości obrotowe pracy i docierać silnik.
Jednak to tylko wstępne dotarcie i użytkownik powinien być tego świadomy. Nawet jeżeli w książce obsługi nie wspomniano o specjalnym traktowaniu samochodu podczas pierwszych kilometrów po jego odebraniu. A warto się trochę pomęczyć, bo samochód odpowiednio traktowany, posłuży dłużej i będzie lepszy (większa moc i niższe zużycie paliwa). Nie bez powodu niektóre egzemplarze mają tzw. gift, czyli są mocniejsze, niż być powinny.
Jak postępować z samochodem, aby wszystkie części prawidłowo się zgrały? Przede wszystkim przez pierwsze kilometry używać go rozsądnie. Nie wprowadzać silnika na wysokie obroty. Dobrą granicą będzie 3500 rpm dla silników benzynowych i 2500 dla diesli. Co ważne, najlepiej silnik dociera się w zmiennych warunkach pracy, czyli wtedy, gdy kierowca często zwalnia i przyspiesza.
To daje szansę na prawidłowe ułożenie się wszystkich elementów dla różnych warunków. Oczywiście nie można przesadzać w drugą stronę i używać niskich prędkości obrotowych, zwłaszcza pod obciążeniem. W miarę wzrostu pokonywanych kilometrów warto zwiększać również prędkości obrotowe, jednak nie wychodzić poza średni ich zakres.
Dlatego mylne jest założenie, że nowym samochodem najlepiej wyjechać w trasę i jechać ze stałą prędkością. Z drugiej strony w miejskich warunkach docierania należy unikać korków, kiedy silnik pracuje bez obciążenia, oraz krótkich podróży, które nie pozwolą dobrze rozgrzać silnika. A odpowiednia temperatura pracy jest kluczowa dla poprawnego ułożenia się bloku i głowicy.
Z ciekawych zaleceń warto wymienić jeszcze to, aby nie podróżować autem mocno załadowanym i nie holować przyczep. O tym ostatnim wspomina się z reguły w instrukcjach obsługi. Sprzęgło z pewnością będzie za to wdzięczne.
Jeśli dbamy o samochód, to możemy po 1500 lub 2000 km zmienić olej. Pozwoli to usunąć wszelkie drobny metalu i pyłki. Z pewnością silnik odwdzięczy się w późniejszej eksploatacji. To także dobra okazja, by wymienić olej na taki, jakiego będziemy używać w przyszłości. Producenci wykorzystują markowe wyroby, ale często takie, które są wysoce energooszczędne.
Dlatego w nowych samochodach często spotkamy oleje o oznaczeniach 5W30. Jeśli wiemy, że będziemy częściej używać wyższych prędkości obrotowych, to warto przejść na olej gęstszy, np. 0W40 lub 5W50.
Auto będzie odrobinę wolniejsze za sprawą większych oporów i zużycie paliwa minimalnie wzrośnie, ale taki olej gwarantuje skuteczność także pod dużym obciążeniem i przy znacznych siłach bezwładności występujących przy wysokich prędkościach obrotowych.
Jednak silnik to nie wszystko. Nie tylko on musi się dotrzeć w nowym samochodzie. Ważne jest to także np. dla układu chłodniczego. Aby wszystko funkcjonowało w pełni wydajnie, to pompa wody powinna pracować z właściwym ciśnieniem. Tutaj po raz kolejny widać zalety pracy w odpowiedniej temperaturze podczas docierania takiego auta.
Przy odbieraniu nowego samochodu warto zwrócić uwagę na to, że jego parametry trakcyjne znacznie odbiegają od przewidzianych. Mowa tutaj np. o oponach, które jako nowe pokrywane są środkami przeciwdziałającymi starzeniu się gumy i przez pierwsze 150-200 km są mało przyczepne.
To samo dotyczy hamulców, które też muszą się ułożyć. Współpraca klocka z tarczą musi się dograć i dlatego pierwsze hamowania powinny być delikatne. Ich siłę powinniśmy stopniowo zwiększać. Warto w początkowym okresie unikać ich przegrzewania np. podczas jazdy w górach. Podczas odbierania nowego samochodu warto szczególnie uważać, bo mało skuteczne hamulce i niewielka przyczepność opon powodują, że łatwo o wypadek. A przecież nie ma nic gorszego niż rozbicie nowiutkiego auta.
Zupełnie inaczej przebiega docieranie silników aut sportowych. Luzy w silnikach takich aut są znacznie większe niż w zwykłych pojazdach. Ma to sens ze względu na zwiększone obciążenia cieplne przy sportowej jeździe i duże siły bezwładności działające na elementy silnika. Dlatego docieranie takich silników jest bardzo ważne i instrukcje szczegółowo opisują, jak ma się to odbywać.
Często dystans takiej eksploatacji jest spory. Dla Porsche 911 Carrera RS docieranie to aż 10 000 pierwszych kilometrów, podczas których stopniowo zwiększane są obroty i obciążenie.
To ważne, ponieważ tylko po właściwym dotarciu taki silnik będzie rozwijał właściwą moc. Dlatego kupując takie auto, warto sprawdzić (o ile to możliwe), jak wyglądały jego pierwsze kilometry.
O tym, jak ważne dla aut sportowych jest docieranie, wiedzą ludzie w ekipach przygotowujących samochody do sportu. Na docieranie są przewidziane specjalne procedury i robią to wykwalifikowani pracownicy. Od poprawności ich pracy często zależy wynik sportowy.
Docieranie jest skomplikowanym tematem i to, że producenci o nim nie wspominają, nie znaczy, że warto je pominąć. Nowy samochód często dopiero po kilku tysiącach kilometrów nabiera odpowiedniej mocy. Widać to także po autach, które testujemy. Najlepiej jeżdżą te, które na liczniku mają 10 000, czasem więcej kilometrów. Jeszcze są jak nowe, ale są już ułożone i jeżdżą, jak powinny. Nie bez powodu takie najczęściej dostajemy do testów.
Jedno z aut, które niedawno testowałem, odebrałem z minimalnym przebiegiem. Z każdym przejechanym kilometrem było widać, że wszystko zaczyna działać tak, jak powinno. Pod koniec testu było zupełnie inne niż na początku. Właściwa eksploatacja przez pierwsze kilometry nie jest koniecznością, ale jeśli tylko możemy, warto tak prowadzić, aby prawidłowo dotrzeć wszystkie elementy nowego samochodu.