Jedziesz na ferie? Uważaj na zaskakujące mandaty
Podczas letnich wakacji często zapominamy o zdrowym rozsądku, narażając się na mandat. Szczególnie, gdy decydujemy się na podróż samochodem, warto przypomnieć sobie przepisy obowiązujące w kraju, do którego się wybieramy.
17.01.2024 | aktual.: 25.01.2024 15:38
Jednym z przypadków zagrożonych mandatem jest sytuacja, kiedy podczas postoju włączamy klimatyzację, aby schłodzić wnętrze samochodu. W Polsce, mimo że istnieją przepisy zabraniające postoju z uruchomionym silnikiem, nie jest to zbyt często egzekwowane. Zupełnie inaczej jest we Włoszech, gdzie stróże prawa traktują ten przepis bardzo poważnie. Jeśli policjanci zauważą, że stoicie z włączonym silnikiem, mogą nałożyć na was mandat w wysokości od 223 do 444 euro. W Hiszpanii za podobne wykroczenie grozi kara w wysokości 100 euro.
Wielu polskich kierowców korzysta z wideorejestratorów, które niejednokrotnie uratowały ich z opresji. Niestety, udając się za granicę, nie zawsze warto mieć je przy sobie. Przed wyjazdem do Austrii lepiej całkowicie zdemontować te urządzenia, ze względu na zawiłe i niejasne przepisy. W Austrii obowiązuje bowiem bardzo restrykcyjne prawo dotyczące nagrywania innych osób bez ich zgody. W przypadku wideorejestratora trudno o zgodę przypadkowych przechodniów. Nasza kamera w świetle prawa może być traktowana jak monitoring.
Od zakazu nagrywania są jednak wyjątki, a jednym z nich jest m.in. używanie nagrań w celach prywatnych, gdy chcemy nagrać widoki jadąc motocyklem czy autem. W razie zatrzymania każdy przypadek może być jednak rozpatrywany indywidualnie, a policjant może uznać, że stały nadzór drogi wykracza poza ustalone wyjątki i bynajmniej nie służy nagrywaniu widoków na pamiątkę. Za pierwszym razem możemy dostać mandat w wysokości nawet 10 tys. euro. W przypadku recydywy grozi nam jednak już aż 25 tys. euro, czyli ponad 111 tys. zł!
Uważać z wideorejestratorami powinniśmy zresztą nie tylko w Austrii. Definitywny zakaz ich używania obowiązuje m.in. w Luksemburgu czy na Słowacji, choć w przypadku tego ostatniego kraju, chodzi po prostu o zakaz montażu jakichkolwiek ozdób czy urządzeń na przedniej szybie. Uważać z wideorejestratorami trzeba także w Niemczech czy Szwajcarii, gdzie korzystać z filmów możemy wyłącznie do celów prywatnych. Publikując nagranie z wizerunkami innych osób bez ich zgody, narażamy się na wysokie kary.
Wśród cyfrowych wspomagaczy, nie można nie wspomnieć o CB Radiu. Popularne szczególnie wśród zawodowych kierowców urządzenie nie wszędzie jest "mile widziane". Lepiej unikać korzystania z niego w Austrii, Irlandii Północnej czy Rumunii. Podobnie jest z wszelkiej maści antyradarami. Te są zabronione w Austrii, Belgii, Francji, Luksemburgu, Szwajcarii czy Szwecji.
Choć może wydawać się to absurdalne, we Włoszech możemy dostać mandat za jazdę w klapkach czy z tzw. zimnym łokciem. Choć w kodeksie drogowym nie ma bezpośredniego przepisu zabraniającego tych czynności, policjant może powołać się na zapis, w którym kierowca ma obowiązek być w stanie wykonać wszelkie manewry konieczne do zachowania bezpieczeństwa. Nietrudno się domyślić, że jedna ręka za oknem czy luźne obuwie nie zawsze to umożliwiają. Lepiej więc nie kusić losu, inaczej grozi nam mandat od 42 do 173 euro.
Podobnie jak w przypadku uruchomionej klimatyzacji na postoju, tutaj również przypadki karania za takie zachowanie nie należą do rzadkości. Szczególnie jeśli będziemy mieli stłuczkę. Nawet jeśli wina pozornie nie będzie leżała po naszej stronie, policja może uznać nas za współwinnych. Funkcjonariusz może bowiem stwierdzić, że gdybyśmy nie mieli luźnego, niezapewniającego odpowiedniej kontroli obuwia, moglibyśmy uniknąć wypadku.
Podobnie sprawa ma się w Hiszpanii. Tutaj przepisy mówią o tym, że kierowca musi mieć pełną swobodę ruchów, by móc zachować bezpieczeństwo. I w czasie jazdy powinien zachować odpowiednią postawę. Mandat za jazdę w klapkach ma jednak stałą kwotę i wynosi 80 euro.
Gdy jesteśmy we Włoszech i parkujemy samochód, lepiej nie zostawiajmy go z nawet lekko uchylonymi szybami. Czemu? Włoska policja już niejednokrotnie informowała o nałożeniu mandatu za takie zachowanie, tłumacząc to "nakłanianiem do popełnienia przestępstwa". Zgodnie z włoskim prawem, kierowca musi zastosować wszelkie środki ostrożności, by nie dopuścić do wypadku czy użycia pojazdu bez zgody. Historia pamięta nawet przypadek, w którym mężczyzna poradził się swojego prawnika ws. wystawionego mandatu. Ten z kolei stwierdził, że służby miały pełne prawo nałożyć na mężczyznę grzywnę. Wówczas dostał on mandat w wysokości 41 euro. Obecnie kara to 43 euro.
Osobiście uważam palenie przy dziecku za skrajnie nieodpowiedzialny pomysł i wiele służb za granicą podziela moje zdanie. Palenie w aucie jest w niektórych krajach zabronione, jeśli jedziecie razem z niepełnoletnią osobą. Różnice polegają jednak na wysokości mandatu oraz wieku dziecka, przy którym nie można palić. Przykładowo w Austrii "granica" wynosi 18 lat, a kara – 100 euro (i 1000 euro w razie recydywy). W Finlandii z kolei nie można palić przy dziecku, które ma mniej niż 15 lat. We Włoszech natomiast nie można palić nie tylko przy dziecku do 12. roku życia, ale także przy ciężarnej kobiecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W pierwszym przypadku grozi nam mandat od 50 do 500 euro, a w drugim – od 25 do 250 euro. Najsurowsze prawo ws. palenia przy dziecku w aucie ma Grecja. Tutaj "granica" jest identyczna, jak we Włoszech, ale kara to aż 1500 euro. Mało tego, na kierowcę palącego przy dziecku może zostać nałożony miesięczny zakaz kierowania.
Jeśli jednak jesteście już sami w aucie i zapalicie, zachowajcie niedopałek przy sobie i wyrzućcie go do kosza niezależnie od tego, gdzie jesteście. Jeśli natomiast pokusicie się o wyrzucenie go przez okno w Hiszpanii, możecie zarobić mandat w wysokości aż 500 euro. Patrząc na to, jak wielką plagą jest wyrzucanie niedopałków na ulicę – słusznie.
Niemiecki rząd z kolei w ostatnim czasie wprowadził pewien przepis, który nie spodoba się szczególnie właścicielom sportowych aut i fanom jazdy bez celu. Otóż nowe prawo mówi, że "bezcelowe jeżdżenie w tę i z powrotem w obszarze zabudowanym jest zabronione, jeśli jest to dokuczliwe dla innych". Kodeks nie określa, ile razy musimy przejechać, by nasze zachowanie zostało uznane za uciążliwe. To zależy już od policjanta. Jeśli natomiast zostaniemy zatrzymani i nie będziemy w stanie wyjaśnić, dlaczego kilka razy pokonujemy ten sam odcinek drogi w tę i z powrotem, grozi nam mandat w wysokości 100 euro.
Nieco mniej, bo 80 euro, dostaniemy, jeśli naszą jazdą w obszarze zabudowanym wywołamy więcej hałasu, niż jest to niezbędne do przemieszczania się. Jeśli więc lubicie przygazowywać czy strzelać z wydechu w mieście, może spotkać was za to kara.