Idzie zmiana w systemie fotoradarów. Kierowcy będą płacić mandaty

Idzie zmiana w systemie fotoradarów. Kierowcy będą płacić mandaty

"Gdy złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka" - to popularna zasada wśród kierowców
"Gdy złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka" - to popularna zasada wśród kierowców
Źródło zdjęć: © GITD
Tomasz Budzik
27.02.2021 15:37, aktualizacja: 16.03.2023 14:27

GITD między słowami przyznała, że trwają prace nad zmianą przepisów określających sposób funkcjonowania systemu fotoradarów. Może to oznaczać, że w razie niewskazania sprawcy za przewinienie odpowie właściciel pojazdu.

Informacja prasowa GITD, dotycząca Krakowskich Dni Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, na pozór może wydawać się mało intrygująca. Pod koniec tekstu przygotowanego przez tę służbę czytamy jednak: ”Główny Inspektor mówił także o konieczności wprowadzenia zmian w przepisach, które wpłynęłyby na zamianę zachowania kierowców i poprawę brd. Opracowany przez ITD we współpracy z ekspertami Ministerstwa Infrastruktury projekt tzw. ustawy fotoradarowej miałby m.in. zapewnić nieuchronności kary, a dzięki temu zwiększyć dyscyplinę kierowców w przestrzeganiu przepisów ruchu drogowego”. Co to oznacza dla kierowców?

Wygląda na to, że GITD wróciło do koncepcji ujawnionej przed rokiem. Wówczas podczas konferencji służba ta zaproponowała, by zmienić zasady karania za wykroczenia zarejestrowane przez fotoradary. W myśl nowego rozwiązania w razie niewskazania sprawcy wykroczenia byłoby ono przypisywane właścicielowi uchwyconego przez fotoradar pojazdu. Ze słów szefa GITD wynika, że propozycja przepisów jest już gotowa, choć na razie ani służba, ani Ministerstwo Infrastruktury nie pochwaliło się jeszcze tym faktem.

Czy takie przepisy byłyby sprawiedliwe? Dyplomatycznie można powiedzieć, że na pewno budziłyby wiele emocji. Rozwiązałyby też jednak poważny problem. Jedną z możliwości, które ma adresat korespondencji od GITD, jest nieprzyznanie się do winy i niewskazanie sprawcy. Opcja ta w założeniu miała być wybierana przez osoby, które po prostu nie pamiętają, kto w danym momencie prowadził pojazd. Właściciel samochodu w takim przypadku otrzymuje wyższą karę finansową, ale unika nałożenia punktów karnych czy zatrzymania prawa jazdy, jeśli do drastycznego naruszenia doszło w terenie zabudowanym. Kłopot w tym, że taka opcja nagminnie wykorzystywana jest przez kierowców, którzy doskonale zdają sobie sprawę z własnej winy za wykroczenie.

W czerwcu 2020 r. GITD poinformowało o rozwiązaniu sprawy kierowcy bentleya continentala gt, który w Słomkowie Mokrym jechał z prędkością 146 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. W odpowiedzi na pismo właściciel drogiego auta nie przyznał się do winy i nie wskazał sprawcy, godząc się na 500 zł kary. Funkcjonariusze GITD nie dali jednak za wygraną. Twarz kierowcy na zdjęciu była doskonale widoczna. GITD wystąpiło więc do starostwa o udostępnienie zdjęcia z dowodu osobistego właściciela pojazdu. Sprawa trafiła na wokandę, a sąd z łatwością rozpoznał na fotografii mężczyznę. W efekcie ten zapłacił 1500 zł kary i pokrył koszty sądowe.

Trudno określić skalę nieprawidłowości związanych z nieprzyznawaniem się do winy kierowców, których wyczyny zostały uchwycone przez fotoradary. Przyjęcie przepisów, które w razie niewskazania sprawcy zrzucałyby odpowiedzialność na właściciela pojazdu, ułatwiłyby wiele postępowań GITD. Kierowcom taka zmiana z pewnością by się jednak nie spodobała.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (77)