Używana Kia Sportage I 2,0i (1994-2002) – SUV na każdą kieszeń
Dziś zmierzymy się z zupełnie inną technicznie koncepcją samochodu, który gdy powstawał, jeszcze nie był klasyfikowany jako SUV. Kia Sportage pierwszej generacji była lekką, rekreacyjną terenówką zbudowaną w sposób klasyczny, podobnie jak Suzuki Vitara.
10.04.2015 | aktual.: 30.03.2023 09:55
Nieświadomy zakup Sportage I może okazać się fatalnym błędem dla osoby szukającej przyjemnego, taniego SUV-a. Choć właściwościami terenowymi nie dorównuje takim autom jak Nissan Patrol czy Toyota Land Cruiser, to jednak właśnie w podobny sposób należy traktować ten model. Problemem dla niezorientowanych może być samo sprowadzenie Sportage, która zawieszona częściowo na sztywnym moście będzie mało komfortowa i jeszcze mniej bezpieczna.
Precyzja kierowania to w porównaniu z Hondą, Subaru czy Toyotą rzecz zupełnie obca Kii. To samo dotyczy trakcji, gdyż normalnie Kią Sportage jeździ się z napędem na tylną oś, a napęd 4x4 nie pojawia się wtedy, gdy tego potrzebujemy, ale wtedy, gdy go włączymy ręcznie.
W zamian dostajemy przełożenie terenowe, a w niektórych wersjach również LSD w tylnym moście. Wybierając ten samochód całkowicie świadomie, będąc gotowym na pewne wyrzeczenia, można być tylko zadowolonym. Wtajemniczeni, wiedzą jak dzielnym terenowo samochodem jest Kia Sportage, a właściciele raczej na nią nie narzekają. A jeśli już, to na co?
Co się psuje?
Tak naprawdę niewiele, ale trzeba zacząć od tego, że Kia Sportage zadebiutowała na rynku w 1994 roku, więc najstarsze auta maja już ponad 20 lat. W takich egzemplarzach trudno mówić o awaryjności, bo w zasadzie 80 procent podzespołów po takim czasie zwykle dożywa swojej emerytury.
Jednak kilkunastoletnie Kie są nad wyraz trwałymi, wdzięcznymi i niezawodnymi samochodami. Choć jakość wykonania i używanych do produkcji materiałów stosowanych przez Kię nie należy do złych, to jednak auta jeżdżące na oryginalnych częściach są teraz bardziej podatne na awarię niż te, w których siedzą już porządne zamienniki.
Słabe punkty Kii Sportage to przede wszystkim łożyska kół oraz sprzęgiełka przednich półosi. Te drugie stosuje się po to, aby odłączyć w sposób mechaniczny przednie koła od przedniej części układu napędowego, który w trybie tylnonapędowym musiałby się niepotrzebnie kręcić. Fabrycznie montowano zazwyczaj automatyczne sprzęgiełka, choć w zależności od rocznika i przeznaczenia na konkretny rynek, były również rozwiązania mechaniczne... podobno.
Dziś trudno to jednoznacznie ustalić. O tym, jakie rozwiązanie mamy w kołach używanego egzemplarza zwykle już wcześniej zdecydował poprzedni właściciel. Automaty psuły się po około 100 tys. km, a w autach często eksploatowanych w terenie nawet po 70 tys. km. A więc praktycznie wszystkie zostały już wymienione. Chyba, że nigdy nie korzystano z trybu 4WD.
Jeżeli nasz poprzednik wybrał oryginalne, to znaczy, że prawdopodobnie znów odmówią posłuszeństwa i jak pokazuje praktyka, stanie się to wtedy, gdy trzeba będzie włączyć napęd na cztery koła. A zatem najlepiej wymienić je na nowe oryginalne lub na solidne zamienniki oferowane w postaci sprzęgiełek manualnych za 600-800 zł. Nie zalecam ogólnie sprzęgiełek manualnych, gdyż i one mają swoje wady.
Zwykle nikomu nie chce się ich przełączać, więc z wyboru albo jeździmy tylko po szosie w trybie 2WD, albo wszędzie z włączonymi sprzęgiełkami i wtedy rośnie zużycie paliwa i hałas. Z drugiej strony powinny wytrzymać na tyle długo, by raz na zawsze o nich zapomnieć.
Poza tym, układ napędowy świetnie daje sobie radę z niewielką choć i nielekką, bo ważącą ok. 1,5 tony Kią. Długo wytrzymują półosie, tylny most jest krótki więc trudno go przez przypadek złamać, a przednie wahacze nie mają tak filigranowej konstrukcji jak w pełnokrwistych SUV-ach.
Na pochwałę zasługują też skrzynie biegów i reduktory, których obsługa może nie przypomina współczesnych, ale nie można mieć zastrzeżeń do trwałości. W egzemplarzach po faceliftingu w 1997 roku napęd 4WD można dołączyć podczas jazdy… o ile działają lub są odpowiednio ustawione wspomniane sprzęgiełka. Warto też pamiętać o regularnej wymianie, albo chociaż kontroli oleju w reduktorze i mostach.
Innym słabym punktem Sportage jest zawieszenie, a konkretnie elementy resorujące. O ile fabryczne amortyzatory i sprężyny działają tak, jak miały działać w konfiguracji fabrycznej i przy łagodnej eksploatacji, to już z instalacją gazową, częstym obciążaniem auta czy częstymi wyjazdami w teren sobie nie radzą. Amortyzatory są za mało wydajne, a sprężyny lubią pękać.
Oczywiście nie jest to norma, ale nie jest to też coś obcego użytkownikom Sportage. Wymiana tych elementów na mocniejsze, lepsze, droższe i markowe eliminuje wszelkie problemy. Jest to też konieczne podczas próby liftu i wymiany opon na terenowe, czyli cięższe. Układ hamulcowy trudno określić jako bardzo wydajny, więc traktując Kię Sportage jako holownik warto przemyśleć stosowanie najwyższej jakości tarcz i klocków hamulcowych.
Wadą i zaletą jednocześnie jest przekładnia kierownicza o konstrukcji śrubowej, która z jednej strony nie zapewnia prawie żadnej precyzji kierowania i powyżej prędkości 90 km/h auto różnie się zachowuje, za to odwdzięcza się trwałością i odpornością na terenową jazdę.
Kolejną wadą i zaletą zarazem jest ramowa konstrukcja nadwozia. I tu znów mamy trwałość, zwłaszcza ochrona nadwozia przed zginaniem, które w terenie nie będzie tak pracowało jak w konstrukcjach samonośnych, ale ramy mają swoje wady. Lubią korodować, a korozja ramy nie jest najlepszą wiadomością dla użytkownika.
Z drugiej strony, lepiej mieć skorodowaną ramę, którą można wymienić, niż skorodowaną podłogę w Hondzie, której już nie da się połatać. Nadwozie Kii też może korodować, ale zdecydowanie w mniejszym stopniu niż na przykład Hondy. Poza tym Kia ma bardziej odporne na rdzę detale i połączenia śrubowe.
Na koniec zostawiamy silnik, który jakby nie było jest udaną pod kątem długoletniej eksploatacji konstrukcją. Na rynku są dwie 2-litrówki z 8- i 16-zaworową głowicą. Obie mają identyczną konstrukcję bloku i generują odpowiednio 95 i 128 KM. Jasne jest zatem, że 8-zaworówki nie jadą, ale na szczęście zdarzają się bardzo rzadko. 16-zaworowe też nie są mistrzami na ćwierć mili, ale zapewniają przyzwoite osiągi przy dość przyzwoitym zużyciu paliwa. Raczej nie warto kusić się na bardzo rzadko spotykaną wersję z 4-biegowym automatem, który tylko pogarsza osiągi.
Jednostka benzynowa Kii jest jak na owe czasy nowoczesna, ale jeszcze na tyle prosta, że nie wymaga specjalnej dbałości o konkretne obszary. Przy regularnym serwisie płynów, kontroli stanu układu chłodzenia i terminowej wymianie pasków oraz świec zapłonowych nie będzie sprawiała żadnych problemów poza sporadycznymi awariami elementów elektrycznych osprzętu jak to ma zawsze miejsce w autach o tak zaawansowanym wieku. Nie jest to jednak silnik, który potrafi odmówić posłuszeństwa i unieruchomić auto na kilka dni „żądając w zamian” dużych nakładów finansowych na naprawę.
Z drobiazgów kłopotliwe bywają zaparowane szyby, zwłaszcza zimą więc warto dbać o układ wentylacji i stan techniczny klimatyzacji. W egzemplarzach po 1999 roku prawie wyeliminowano ten problem.
Koszty eksploatacji
Koszty eksploatacji po uwzględnieniu niskiej awaryjności i wysokiej trwałości tego samochodu powinny być stosunkowo niskie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę takie aspekty jak sposób eksploatacji i mechaniczne uszkodzenia z tego wynikające. Kia Sportage I jest bowiem samochodem o przeznaczeniu terenowym, więc tak często jest traktowana. Poza tym, szybko można się zarazić wirusem o nazwie „offroad” jeśli Sportage jest pierwszym tego typu autem i choć raz spróbujemy jak to jest.
Koszty związane z zużyciem paliwa nie będą zbyt wysokie jeśli auto będzie jeździło na gazie, ale warto podejść do tematu LPG na poważnie i zainwestować w dobrą instalację. Silnik raczej nie powinien stawiać oporu, ale z kiepską instalacją szybko zacznie sprawiać problemy.
Kia Sportage I jeździ na ogumieniu o rozmiarze 205/70 R15, a więc dokładnie takim jak w przypadku Hondy CR-V. W związku z tym, nie ma problemów z dostępnością stosunkowo tanich opon letnich czy wielosezonowych w cenie do 400 zł za sztukę. Rzadziej trafiają się egzemplarze z oponami 205/75 R15. Dobrze wiedzieć, że takie koła też mieszczą się w nadkolach, zwłaszcza gdy chcemy założyć opony terenowe. Można też poszukać nieco węższych rozmiarów, np. 195/80 R15.
Ceny i dostępność części
Ceny części nie są wysokie, nawet wiele elementów oryginalnych można kupić za rozsądne pieniądze. Pytanie tylko, czy nie lepiej skorzystać z dość bogatej oferty, nierzadko lepszych zamienników. Tylko z najbardziej nietypowymi elementami mogą być problemy, zwłaszcza jeśli chodzi o osprzęt silnika czy elektryczne detale.
Warto mieć zaprzyjaźniony sklep, który poszuka odpowiedników z innych modeli lub kogoś, kto się po prostu zna na tych samochodach. Serwisy 4x4 bez trudu obsługują Kię Sportage. W takich serwisach można też liczyć na fachowe doradztwo dotyczące zmian technicznych w samochodzie.
Można liczyć na niezłą ofertę części używanych, choć z pewnością nie tak dobrą jak do marek japońskich.
Sytuacja rynkowa
Na rynku zwykle jest kilkadziesiąt ogłoszeń sprzedaży tego modelu i auta wyraźnie dzielą się na zadbane z końca produkcji i najtańsze z początku lub zaniedbane. Nietrudno znaleźć egzemplarz wyprodukowany po roku 2000 z całkiem przyjemnym wyposażeniem jak na tę klasę auta. Samochody po 1999 roku przeszły ostatni lifting, obejmujący głównie kompletację wyposażenia i takich jest najwięcej. Kosztują przeciętnie 10-12 tys. zł i jest to rozsądna kwota, by nie powiedzieć atrakcyjna oferta. Tymczasem najtańsze egzemplarze z połowy lat 90. można nabyć za okazyjne 5-6 tys. zł. Jak na samochód terenowy to bardzo mało.
Choć wersje z silnikami Diesla stanowią zdecydowaną mniejszość, to jednak i na taki egzemplarz można się pokusić. Natomiast ze świecą szukać rekreacyjnego, półotwartego nadwozia 3-drzwiowego. Trudno też znaleźć przedłużonego Wagona z o ponad 100 litrów większym bagażnikiem. Mimo to znalezienie jednego i drugiego jest możliwe. Wyjątkowo trudno trafić natomiast na wersję z automatyczną skrzynią biegów.
Jeszcze raz zaznaczę, że Kię Sportage I należy kupować świadomie, jako samochód terenowy o niewielkich rozmiarach nadający się do codziennej jazdy, a nie jako crossovera o lepszych niż konkurencyjne auta właściwościach terenowych. Jeśli kupisz Sportage I w pełni świadomie, prawie na pewno będziesz zadowolony.