Auto klasy LMP2 polskiego zespołu (fot. Inter Europol Competition)

Wyścigi jak żadne inne. O fenomenie LMP2 opowiada zawodnik Jakub Śmiechowski

Mateusz Żuchowski
9 stycznia 2021

Nowe plany ogłoszone przez Roberta Kubicę zwróciły wzrok Polaków ku wyścigom długodystansowym klasy LMP2. Tymczasem w bolidach tego typu z powodzeniem już od kilku sezonów ściga się polski zespół Inter Europol Competition. O tym czym są samochody LMP i jakie szanse na sukces ma były kierowca F1 rozmawiam z zawodnikiem Jakubem Śmiechowskim.

LMP2 to klasa bolidów wyścigowych typu Le Mans Prototype. To jeden z dwóch podstawowych rodzajów aut wyczynowych, obok wozów klas GT, które to wizualnie i konstrukcyjnie są dużo bardziej zbliżone do samochodów drogowych.

Wbrew nazwie prototypy LMP nie ścigają się wyłącznie w imprezie 24h Le Mans, ale również w innych wyścigach długodystansowych na całym świecie. Jednym z takich wydarzeń jest słynny 24h Daytona, w którego tegorocznej edycji wystartuje Robert Kubica wraz duńskim zespołem High Class Racing.

Nie jest to jednak pierwszy Polak, który zasiądzie za sterami takiej maszyny. Jednym z najbardziej doświadczonych specjalistów od LMP2 jest urodzony w 1991 roku Jakub Śmiechowski. Ścigający się profesjonalnie od 2009 roku zawodnik jest kierowcą Inter Europol Competition, polskiego zespołu, który w tym roku będzie rywalizował w klasie LMP2 w Mistrzostwach Świata Wyścigów Długodystansowych FIA WEC.

W 2018 roku, wraz z polskim zespołem, zdobył tytuł wicemistrza European Le Mans Series, a następnie mistrzowski w Asian Le Mans Series. To osiągnięcie otworzyło drzwi do historycznego wydarzenia: pierwszego startu polskiego zespołu w najsłynniejszym wyścigu świata, 24h Le Mans. W 2019 roku został on sklasyfikowany na 16. miejscu w swojej klasie, a rok później na 17.

Mateusz Żuchowski, Autokult.pl: Wyścigi klasy LMP2 z perspektywy polskiego fana motorsportu to dość egzotyczna dyscyplina. Czemu wybrałeś akurat tę klasę?

Jakub Śmiechowski, Inter Europol Competition: W karierze każdego kierowcy wyścigowego przychodzi moment, w którym musi podjąć decyzję, w którym kierunku się rozwijać. My zdecydowaliśmy, że postawimy na prototypy Le Mans. Jednym z marzeń był start w 24h Le Mans i tę ambicję udało się już spełnić. 24h Daytona jest też jednym z tych wyścigów, które są na naszej liście rzeczy do zrobienia, ale ten plan przełożyliśmy, bo priorytetem w tym roku są starty w Mistrzostwach WEC.

W wyścigach długodystansowych piękne i wyjątkowe jest to, że jest się częścią zespołu. O ile inne serie wyścigowe można traktować jako sporty indywidualne, to długie dystanse są zdecydowanie sportem zespołowym. Tutaj zawodnik walczy o sukces nie swój, ale zespołu. Jeśli ktoś gra na własne nazwisko, to nie odniesie tutaj sukcesu.

Każdym autem, zależnie od długości wyścigu, jedzie dwóch lub trzech kierowców, którzy muszą ze sobą współpracować. To, co się robi samemu, jakie decyzje się podejmie i na jakie ryzyko zdecyduje, ma bezpośredni wpływ nie tylko na własny wynik na mecie, ale i ich. Jeśli popełnisz błąd, to tracą wszyscy.

Dlatego tutaj kierowcy czują większą presję, nawet jeśli ścigają się na dużo dłuższym dystansie niż w innych seriach wyścigowych. Najbardziej znane klasyki to 24 godziny nieprzerwanej rywalizacji.

Jakub Śmiechowski (fot. Inter Europol Competition)
Jakub Śmiechowski (fot. Inter Europol Competition)

Przez tę długość wyścigów okazuje się, że nagle u kierowców liczą się zupełnie inne umiejętności niż w pozostałych formach sportu motorowego. Jakie pojawiają się tutaj wymagania, których nie znają zawodnicy dotychczas związani ze sprintami?

Dużo ważniejsze jest przygotowanie fizyczne i mentalne, to podstawa. Wyścigi długodystansowe to nie walka o dziesiąte sekundy, a o przetrwanie. Przez dobę ścigania wszystko może się zdarzyć, ale ważne jest, by po każdej kolizji czy usterce za wszelką cenę dojechać do garażu. Nawet jeśli naprawa w garażu zajmie godzinę, to się tę godzinę straci i jedzie się dalej. Nigdy nie można się poddawać.

Wiele zależy od samego przygotowania kierowcy i sprzętu. W samochodzie spędza się dużo czasu, więc trzeba mieć dużą wiedzę techniczną na jego temat, tak żeby szybko wyłapać potencjalne problemy techniczne i zaradzić im już w zarodku.

Czym jest klasa LMP2 w teorii, mniej więcej już wiemy. Powiedz jednak, jak wygląda ściganie się takim autem w praktyce. Na ile jest ono podobne do zwykłego samochodu, a na ile do bolidów pokroju Formuły 1? Jakie doświadczenie przydaje się tutaj bardziej?

Tak naprawdę auta klasy LMP2 są jak formuły z dachem i błotnikami. Wozy GT na ich tle są jak zwykłe auta drogowe przystosowane do wyścigów. Auta klasy LMP i formuły są konstrukcjami opracowanymi od podstaw wyłącznie do wyścigów, nie posiadają drogowych odpowiedników. Wyróżniają się znacznie mniejszą masą i nieporównywalnie większym dociskiem aerodynamicznym. Dużo bardziej liczy się tu więc doświadczenie z formuł.

Auto klasy LMP2 polskiego zespołu (fot. Inter Europol Competition)
Auto klasy LMP2 polskiego zespołu (fot. Inter Europol Competition)

Czy to z tego powodu w klasie LMP2 można znaleźć tylu zawodników z Formuły 1? Kubica nie jest tutaj w końcu wyjątkiem. W tym sezonie w autach LMP2 obok niego zasiądą zarówno weterani F1 jak Juan Pablo Montoya, jak i młodsi, jak Stoffel Vandoorne.

Myślę że głównym czynnikiem jest tutaj przede wszystkim prestiż samych wyścigów, w których pojawiają się auta klasy LMP2. Już od wielu lat jest to bardzo mocno obsadzona klasa. Obecnie cieszy się nawet większym zainteresowaniem niż LMP1, w której z liczących się graczy jest w tej chwili tylko jeden zespół Toyoty. Tymczasem na imprezach typu Mistrzostwa Europy pojawia się blisko dwadzieścia załóg z wozami LMP2. Ściga się nimi obecnie absolutna czołówka kierowców wyścigowych. Wyścigi tego typu to więc nie przepustka do wyższych klas, to już jest najwyższa klasa i dla wielu zawodników szczytowy moment ich karier.

Auto klasy LMP2 polskiego zespołu (fot. Inter Europol Competition)
Auto klasy LMP2 polskiego zespołu (fot. Inter Europol Competition)

Auta LMP2 cieszą się dużym zainteresowaniem w Europie, ale i w USA, czego dowodzi fakt, że to właśnie w wyścigu na Daytona Beach na Florydzie zadebiutuje Robert Kubica. Ty pojedziesz w tym roku w innym słynnym amerykańskim klasyku wyścigów wytrzymałościowych, 12h of Sebring. Jak wygląda zainteresowanie takimi imprezami w USA?

Choć z naszej perspektywy może się wydawać, że Amerykanów interesuje wyłącznie ściganie się na owalach, to w rzeczywistości jest tam bardzo wysoka kultura motorsportu w ogóle, a więc i wyścigi długodystansowe cieszą się tam dużym zainteresowaniem.

Daytona i Sebring zaliczają się do najważniejszych i najbardziej prestiżowych wyścigów długodystansowych na świecie. Obydwa to zawody z bardzo długimi tradycjami. Ten pierwszy jest organizowany od 1950 roku, drugi od 1962. Przed pandemią koronawirusa przyciągały one dziesiątki tysięcy widzów, nierzadko jest to wśród nich tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. To trwające od wielu lat zainteresowanie sprawi zapewne, że i w tym roku wyścigi te będzie śledziło wielu amerykańskich widzów. Tym bardziej, że w obydwu imprezach startuje również wielu amerykańskich kierowców i znane zespoły z USA.

Auto klasy LMP2 polskiego zespołu (fot. Inter Europol Competition)
Auto klasy LMP2 polskiego zespołu (fot. Inter Europol Competition)
Kubica w Daytonie będzie jechał bolidem Oreca 07. Takim samym modelem jeździ również Twój zespół. Co możesz powiedzieć o tej konstrukcji?

Nasza przygodę z LMP2 rozpoczęliśmy z samochodem marki Ligier JS P217. Niestety okazał się on nie dość konkurencyjny. Obecnie realia klasy LMP2 wyglądają tak, że jeśli jedzie się czymkolwiek innym niż Oreca 07, to samemu stawia się siebie na przegranej pozycji. To praktycznie jedyna konkurencyjna konstrukcja w klasie, choć może to być nie zawsze widoczne w wynikach, bo występuje pod różnymi nazwami w różnych zespołach. Jeśli myślimy w tym roku o walce w Mistrzostwach Świata, to również musieliśmy się w taki wóz zaopatrzyć. Plus tej sytuacji jest taki, że obecnie w klasie LMP2 jak w mało której serii wyścigowej liczą się rzeczywiste umiejętności kierowców, bo praktycznie wszyscy rywalizują identycznymi autami.

Jako osoba, która zna ten sport i obecną stawkę od podszewki, to jakie szanse dajesz zespołowi Kubicy na sukces w Daytonie? Czy możliwe jest, żeby zespół z takim składem i z tym autem od razu wskoczył na czołowe lokaty?

Jeśli tak by się stało, to byłby to spektakularny wyczyn. Stawka pełna jest świetnych kierowców i doświadczonych zespołów. Z drugiej strony w wyścigach długodystansowych wszystko się może zdarzyć. Tutaj wyniki są wyjątkowo trudne do przewidzenia ze względu na długi czas trwania rywalizacji. Zespół High Class Racing, z którym Robert Kubica będzie jechał w Daytonie, na ostatnim 24h Le Mans już po około ¼ wyścigu został wyeliminowany przez usterkę skrzyni biegów.

Wśród czterech zawodników zespołu, którzy pojadą w USA, pojawia się dwóch doświadczonych, etatowych zawodników zespołu oraz Robert i Ferdinand Habsburg, którzy jeszcze niedawno byli swoimi rywalami w DTM. Są oni pewną niewiadomą, ale nie mam wątpliwości, że będą konkurencyjni, w końcu to wysokiej klasy profesjonaliści.

Polski zespół na 24h Le Mans (fot. Inter Europol Competition)
Polski zespół na 24h Le Mans (fot. Inter Europol Competition)

Start Kubicy to tylko jeden z powodów, przez które wyścigi klasy LMP2 coraz popularniejsze. Czy spodziewasz się dalszego rozwoju tej klasy?

Klasa LMP2 przeżywa obecnie bardzo dobry czas, co pokazuje choćby fakt jacy kierowcy dołączają do stawki. Liczę na to, że jej popularność w Polsce będzie rosła, bo te wyścigi zwyczajnie na to zasługują. Jeśli jest się fanem motorsportu to warto śledzić nie tylko te słynny klasyki w Daytonie czy Le Mans, ale i całe Mistrzostwa WEC, bo to naprawdę ściganie na najwyższym poziomie, tak jeśli chodzi o kierowców, jak i o maszyny i tory. Co najważniejsze: na tych wyścigach zawsze dużo się dzieje i nie brakuje zaskakujących rezultatów.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)