VW Up! - mały wielki samochód - test na dystansie 11 500 km
Sprawdzamy jak przez 7 miesięcy użytkowania w mieście i trasie sprawowało się najmniejsze auto wyprodukowane przez VW - największego europejskiego producenta samochodów.
26.07.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:45
VW Up! - mały wielki samochód.
Test na dystansie 11.500 km.
1. Najpierw trochę historii...
VW Up! to obecnie najmniejsze auto w gamie modeli marki Volkswagen sprzedawanych w Europie. Pojawił się na rynku pod koniec 2011 r. kiedy pierwsze modele opuściły fabrykę VW na Słowacji, gdzie Up! jest produkowany razem ze swoimi dwoma bliźniakami - Škodą Citigo oraz Seatem Mii. Auto spodobało się nie tylko klientom, ale również branży motoryzacyjnej - zajmując w 2012 r. tytuł World Car of the Year 2012 oraz uzyskując 2. miejsce w European Car of The Year w tym samym roku (konkurs organizowany od 1964 r.). Na jesieni 2014 r. VW Up! przeszedł modernizację techniczną - producent na podstawie zebranych doświadczeń dokonał pewnych modyfikacji technicznych auta, jednak jego wygląd pozostał niezmieniony. W lutym 2014 r. VW zaprezentował wersję Up! przeznaczoną dla krajów tzw. Ameryki Łacińskiej, produkcję przewidziano w Brazylii. Południowoamerykański Up! jest dłuższy od wersji europejskiej o 6,5 cm, co wiąże się ze zwiększonym zbiornikiem paliwa, który mieści 50 litrów (zamiast 35 litrów, jak w wersji europejskiej) oraz nieco większym bagażnikiem - wersja amerykańska nie ma jednak dużej szklanej pokrywy klapy.
W testach Euro NCAP VW Up! uzyskał maksymalny wynik - 5 gwiazdek. Ochrona dorosłych - 89%, ochrona dzieci - 80%, ochrona pieszych - 46%, systemy bezpieczeństwa - 86%.
W 2011 r. kiedy wprowadzono Up! do sprzedaży na koniec roku sprzedano w Europie 4582 egzemplarze. W 2012 r. Europejczycy kupili 113 827 Up!-ów, w 2013 r. było to już nieco ponad 130 000 aut, a rok 2014 zakończył się zakupem niecałych 125 000 małych Volkswagenów.
VW Up! sprzedawany jest w trzech podstawowych kompletacjach wyposażenia. Podstawowa wersja to Take Up!, kolejna to Move Up!, a najwyższa nazywa się High Up! Oprócz nich spotkać można wersje specjalne, jak np. White Up!, pojawiające się na wybranych rynkach co pewien czas.
2. Co my tu mamy do testu...
Testowane auto to fabrycznie nowy VW Up! w wersji Move Up!, 5-drzwiowy, biały z dołożonym systemem radiowym RCD 215 (odtwarzacz płyt CD, funkcja odtwarzania mp3, AUX-IN), głośnikami Sound Plus (6 głośników), stalowym kołem zapasowym 5Jx14 (dla felg 14 cali) i podnośnikiem. Koszt takiej konfiguracji to 40 280 zł. Za te kwotę otrzymujemy ładny, nowoczesny miejski samochód, który jak się okazało, przy odrobinie dobrej woli potrafi nawet spełniać funkcję rodzinnego autka.
3. Pierwsze wrażenia...
Auto jest ładne. Zwłaszcza w białym lakierze prezentuje się nowocześnie, schludnie, estetycznie i po prostu ładnie. Linia jest prosta, bez zbędnych dziwactw, koła rozmieszczone są praktycznie na krańcach auta z przodu i z tyłu. Na masce dumnie producent zamieścił wielki znaczek VW. Tylna klapa ozdobiona jest ładną szklaną powierzchnią odróżniającą Up!'a od Škody Citigo i Seata Mii. Auto może się podobać zarówno pokoleniu miłośników Apple, jak i starszym użytkownikom. Jak swego czasu zauważył Jeremy Clarkson w programie Top Gear - VW Up! przypomina trochę psa rasy West Highland White Terrier - i miał rację bo up! to mały, ale zadziorny, z wesołym pyszczkiem łobuziak. I jak go tu nie lubić... skoro to taki wesoły maluch.
Wnętrze auta robi wrażenie... swoją przestronnością. Wsiadając człowiek nastawia się na konieczność obcowania z samochodem małym, biorąc pod uwagę wymiary zewnętrzne. A tutaj wielka niespodzianka! Miejsca jest praktycznie tyle samo co w VW Polo, ba z tyłu siedzi się dużo wygodniej niż w Polo bo kanapa jest ustawiona pod lepszym kątem, jeśli chodzi o siedzisko (w Polo tylna część siedziska jest sporo niżej niż przednia przez co siedzi się niewygodnie, niemalże w kucki, w Up! siedzisko jest płaskie i równe), jest też więcej miejsca na nogi i głowę. Kto nie wierzy - niech zrobi samemu test w salonie - najpierw niech usiądzie na miejscu kierowcy - ustawi pod siebie fotel a potem niech usiądzie sam z tyłu za ustawionym przez siebie fotelem.
Kierowca ma przed sobą ładnie zaprojektowaną deskę rozdzielczą. W testowanym aucie deska miała beżowy (prawie biały) kolor z ciemną górą oraz beżową tonację boczków drzwi, fotele były granatowe. Taka jasna kolorystyka nadaje autu wesoły nastrój. Do wyboru jest jeszcze oczywiści ciemna tapicerka, jednak moim zdaniem ta jasna o wiele bardziej pasuje do wesołego stylu Up!, auto poza tym wygląda w niej po prostu ładniej.
Plastiki są twarde, ale wyjątkowo odporne na zarysowania - test trwał pół roku i po przejechaniu 10 000 km na plastikach deski czy boczkach drzwi nie pojawiła się ani jedna rysa, mimo że autem jeździły dwie dorosłe osoby, dzidziuś i piesek (nomen omen właśnie rasy West Highland White Terrier). Fotele są odporne na zabrudzenia, kierownica przyjemna w dotyku (nawet plastikowa bez skóry), podświetlenia zegarów w sam raz. Schowek przed pasażerem jest pojemny, a w drzwiach znajdują się dodatkowe kieszenie na mapy, torby, chusteczki, czy co tam kto co trzyma.
Bagażnik auta to swoisty fenomen... VW odwalił kawał dobrej roboty - bo tak małe auto potrafi zmieścić naprawdę sporo bagażu. Testowy Up! wykorzystywany był m.in. jako rodzinne auto do jazdy po mieście, ale także w trasie i potrafił pomieścić tygodniowe bagaże trzyosobowej rodziny i pieska, a także wózek spacerówkę. Jak to się wszystko tam mieści nie wiem... ale się mieści. To chyba auto miejskie o największym bagażniku z jakim się spotkałem. Tutaj jedna uwaga - wersja Move Up! ma bonus - specjalną półkę w bagażniku, dzięki której można sobie podwyższać lub obniżać głębokość bagażnika.
Powiem szczerze - ta półka jest zupełnie bez sensu, ponieważ zmniejsza pojemność bagażnika i od razu wylądowała w piwnicy jako zbędny dodatek. Do minusów zaliczam też brak jakiegokolwiek oświetlenia bagażnika - spróbujcie tam znaleźć coś po ciemku... (trzeba się wyposażyć w latarkę) oraz to, że po podniesieniu tylnej klapy - półka bagażnika się nie unosi razem z nią, co sprawia że trzeba ją podnieść ręcznie, a potem opuścić i mogę się założyć, że początkowo niemal każdy użytkownik Up!a będzie zapominał właśnie o jej opuszczeniu tylko zamykał klapę, potem siadał za kierownicę, zapinał pas i jak spojrzy w lusterko wsteczne to zda sobie sprawę z tego, że prawie nic nie widzi bo widok zasłania skutecznie owa półka bagażnika, więc trzeba wysiąść żeby tę półkę opuścić.
Przedostatnia rzecz, którą na miejscu producenta bym poprawił to kieszenie w drzwiach tylnych, bo to co jest w wersji z dokupionymi głośnikami Sound Plus to tylko wgłębienie a nie kieszonka i trudno tam cokolwiek schować. No i na koniec - szkoda, że komputer pokładowy to "rarytas" i nie ma go w standardzie ani w wersji Take Up! (co jeszcze można zrozumieć skoro to wersja najprostsza), ani w Move Up! (co już jest trochę dziwne, bo to wersja środkowa wyposażenia...), a samego dokupić w ramach opcji nie można.
4. Jak ten maluszek jeździ?
Auto wyposażone było w 3-cylindrowy, jednolitrowy silnik o mocy 60 koni mechanicznych oraz manualną skrzynię biegów (5 przełożeń). Biegi wchodzą bardzo płynnie i ich zmiana to po prostu przyjemność. Dźwięk silnika jest przyjemny i właściwie nie czuć, że ma tylko 3 cylindry. Czy 60 koni starcza? O dziwo tak. W mieście auto jest bardzo dynamiczne, na autostradzie nie wiem jaka jest maksymalna prędkość, podróżowałem w 3 osoby dorosłe, raczej nielekkie z prędkością licznikową ponad 160 km/h (tak, oczywiście na niemieckich autostradach) i auto bardzo sprawnie trzymało się wyznaczonego pasa ruchu. Przy prędkości powyżej 120 km/h robi się głośniej w aucie co wynika z tego, że jest kanciaste i przeznaczone do jazdy po mieście, a nie rajdów po autostradzie.
Na drogach pozamiejskich trzeba jednak nastawić się na jazdę z pewną pokorą bo trudno szybko przyspieszyć żeby nagle coś wyprzedzić. Na autostradzie tego problemu nie ma bo zawsze jest miejsce żeby tej prędkości nabrać. Wydaje mi się, że dopłacać do wersji 75-konnej za bardzo nie ma sensu, poza tym według nieoficjalnych informacji to ten sam silnik... tyle że specjalnie trochę zdławiony programowo. Oczywiście jeśli mamy pieniążki i chcemy Up!em więcej jeździć po trasie niż po mieście - dopłacić do mocniejszej wersji można, ale jeśli głównie jeździmy po mieście, to po co?
Spalanie jest prawdę mówiąc bardzo niskie. Jeśli jeździć przepisowo poza miastem - na 100% spalanie wynosi 4,5 - 5 litrów. Przy szalonym pędzie 160 km/h na autostradzie wyniosło trochę ponad 7 litrów, przy jeździe z przekraczaniem ok. 10-20% ograniczenia prędkości (wiem, wiem - to grzech) spalanie wynosi ok. 6 litrów. Jazda po mieście to pomiędzy 5,5 a 6,5 litra. Moja średnia z 11.500 km to 5,62 litra.
Jak się jeździ Up!em? Prawdę mówiąc siedząc za jego kierownicą ma się wrażenie, że jeździ się większym samochodem. Auto prowadzi się pewnie, stabilnie, układ kierowniczy jest precyzyjny, zawieszenie twardawe (co sprzyja wyczuciu auta, choć czuć przez to dziurawe ulice polskich miast). Ale co najważniejsze - jazda Up!em sprawia po prostu przyjemność. Na dodatek łatwo go zaparkować, łatwo zawrócić, czy przejechać przez wąską uliczkę z zaparkowanymi autami po obu stronach.
5. Koszty całkowite.
Cena katalogowa auta, jak już napisałem na początku, z dodatkowymi opcjami wyniosła 40 280 zł.
Koszt ubezpieczenia (pakiet dealerski) na rok OC/AC/NNW to 1190 zł.
Cztery opony zimowe (Barum): 672 zł.
Paliwo - kupowane na różnych stacjach, często na stacjach przy supermarketach (auto było tankowane 24 razy): 3176,34 zł.
Myjnie automatyczne (5 razy): 75 zł.
6. Usterki.
Zero. Jak na razie przez 7 miesięcy i przejechane 11 500 km... nic się nie popsuło (odpukać żeby nie zapeszyć!).
7. Podsumowanie...
Reasumując przyznam się do czegoś. Moim pierwszym samochodem był wiele lat temu Fiat 126P, zwany później Maluchem. Było to moje najgorsze auto jakie miałem, ciągle się psuło, bagażnik miało jakby go nie miało..., było ciasne, głośne, nieekonomiczne. Ogólnie osobę, która go wymyśliła powinno się skierować do obozu pracy celem reedukacji, gdyby takie istniały. Do Up!a podchodziłem więc trochę negatywnie, że pewnie będzie za mały, za wolny, bez bagażnika, ciasny, i w ogóle bez sensu... a tutaj miłe rozczarowanie - ten mały samochód jest WIELKI. Właściwie spełnia w 100% a nawet więcej wszystkie wymogi stawiane przed autem miejskim - jest ekonomiczny, wystarczająco dynamiczny, wygodny, ładny, można nim podjechać i pod uczelnię, i pod operę, i pod szkołę po dziecko, i pod supermarket na zakupy - wszędzie pasuje.
Jeżdżąc Up!em ma się wrażenie, że jeździ się naprawdę dobrym samochodem, a Volkswagen zamieszczając na jego masce wielki znaczek VW naprawdę może być dumny, że tak to auto dopracował. VW Up! sprawił, że na nowo polubiłem małe samochody. Powiem więcej - moim zdaniem to najlepszy obecnie produkowany Volkswagen, który spełnia to co obiecuje samo znaczenia nazwy marki - to prawdziwe auto dla ludu, auto kompletne, które nie obiecuje nic więcej, niż to co oferuje - a oferuje zadziwiająco dużo.