Mamy prawo wściekać się na ceny autostrad. Dwa przejazdy A2 są droższe niż rok jazdy w Szwajcarii
17.01.2019 12:02, aktual.: 28.03.2023 12:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od 1 marca 2019 roku opłaty za autostradę A4 mają wzrosnąć. Choć podwyżki nie dotyczą samochodów osobowych, temat cen znowu wrócił na usta Polaków. Nic dziwnego – w porównaniu do innych krajów nasze autostrady są piekielnie drogie i ie podróżuje się nimi tak wygodnie.
Jak informuje Money.pl, grupa Stalexport Autostrady zarządzająca autostradą A4 planuje podniesienie opłat dla pojazdów kategorii 2, 3 i 4. Oznacza to, że podwyżki nie dotkną samochodów osobowych i motocykli, które nadal za przejazd na odcinku Katowice-Kraków płacić będą odpowiednio 10 i 5 zł na każdej z bramek. Zmianom w cenniku sprzeciwiła się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, lecz jedyne, co może zrobić, to zaapelować do zarządcy, by przeanalizował swoją decyzję.
Nawet po podniesieniu kwot A4 nie będzie najdroższą autostradą w Polsce. Ten niechlubny tytuł od dawna należy do A2 łączącą niemiecką granicę z Warszawą. Niecała trasa jest płatna, lecz po podsumowaniu wszystkich odcinków otrzymujemy kwotę 87,90 zł, a mówimy tutaj o podróży tylko w jedną stronę. Realnie patrzymy więc na blisko 176 zł. Porównując ze stawkami, jakie obowiązują za granicą, jest to cena wręcz zaporowa.
Ceny autostrad w innych krajach
W wielu krajach obowiązuje system winiet. Jest to zdecydowanie wygodniejsze rozwiązanie niż bramki, bowiem opłaca się przejazdy z góry na konkretny czas. Zazwyczaj do wyboru są trzy okresy, które wahają się od tygodnia do nawet roku. Najwygodniej korzysta się z nich na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. Podczas zakupu winiety wystarczyć podać numery rejestracyjne auta, a system kamer na autostradzie rozpozna, że przejazd został opłacony. W pozostałych krajach winietę nakleja się na szybę.
Ceny wahają się od 3 euro za 7-dniową winietę w Rumunii do 139 euro za rok jazdy po autostradach na Węgrzech. Patrząc jednak na pojedynczą podróż tam i z powrotem, która odbywa się w ciągu tygodnia, w większości z krajów nie wydamy więcej niż 15 euro (ok. 64 zł). Tyle wynosi opłata za winietę na 7 dni na Słowenii. Wyjątkiem jest Szwajcaria, gdzie trzeba zapłacić za cały rok jeżdżenia z góry. Opłata to jednak 40 franków szwajcarskich, a więc ok. 150 zł – ciągle wychodzi taniej niż przejazd A2 w dwie strony.
Jak w Polsce płacimy za autostrady?
W Polsce winiet dla samochodów osobowych nie ma. Zdecydowanie najczęściej występującą metodą jest uiszczanie opłaty po zatrzymaniu na bramkach. Są dwa sposoby. W niektórych należy zapłacić za przejazd z góry. Na innych wjeżdżając na płatny odcinek pobiera się bilecik, który następnie oddaje się go przy bramce przy zjeździe z trasy. Tam naliczana i pobierana jest opłata.
Niezależnie od rodzaju, bramki mają jedną wspólną cechę: tworzące się korki. Zarządcy autostrad chcą temu położyć kres wprowadzając własne systemy opłat. Jadąc konkretnym fragmentem A1 oraz A4 pieniądze mogą być automatycznie pobrane z konta. W tym celu należy skorzystać z aplikacji mobilnej i tam zarejestrować swój samochód. Następnie, podjeżdżając do wydzielonej bramki, system kamer rozpozna numery auta i umożliwi przejazd. Szkoda, że firmy zarządzające nie dogadały się, by stworzyć jedną, uniwersalną usługę.
Czy po polskich autostradach opłaca się jeździć?
Tutaj zdania są podzielone. Z wyłączeniem Niemiec mamy "najszybsze" autostrady w Europie. Dopuszczalna prędkość to bowiem 140 km/h, o 10 km/h więcej niż w większości krajów. Z drugiej strony kierowcy narzekają na liczne remonty, które wydłużają czas podróży.
Zobacz także
Powracającym jak bumerang tematem jest kultura jazdy na polskich autostradach. Przekraczanie prędkości, umiłowanie lewego pasa, nieutrzymywanie odpowiedniego odstępu - to tylko niektóre z częstych grzechów kierowców. W efekcie może okazać się, że podróż taką trasą będzie zwyczajnie nieprzyjemna.
Cieszy natomiast, że tak chętnie krytykowane remonty przynoszą rezultaty. Autostrad przybywa i stają się coraz lepszej jakości. Zarządcy dbają, by rozwijać infrastrukturę, pojawiają się też stacje do szybkiego ładowania samochodów elektrycznych.