Rajd Szwecji 2012 - doświadczenie i talent [WRC]
Jeśli można wskazać jedną rundę mistrzostw świata, w której potrzebna jest ogromna dawka doświadczenia i talentu, to Szwecja wydaje się najbardziej odpowiednia. Dowodem na to były tegoroczne zmagania w Rally Sweden.
12.02.2012 | aktual.: 12.10.2022 13:05
Przyjrzyjmy się zawodnikom, którym nie brakuje talentu. Są nimi z pewnością tegoroczni debiutanci: Ott Tanak i Thierry Neuville. Mają do dyspozycji samochody w prawie fabrycznej specyfikacji. Można się spodziewać, że Tanak, jako kierowca, co do którego Ford ma poważne zamiary na przyszłość, miał w Szwecji samochód z lewej strony stajni M-Sport. A jednak poza ogromnym talentem, zabrakło czegoś tej dwójce - doświadczenia.
Tanak nie spisał się najlepiej wielokrotnie lądując w zaspie, kręcąc się i tracąc przez to mnóstwo czasu. Cóż z tego, że pokazał szybkość pod koniec rajdu skoro nie zrobił wyniku. W końcówce wycofał się w wyniku problemów technicznych.
Nie spodziewałem się po Neuville'u dobrego występu w rundzie na śniegu, ale moim zdaniem wypadł poniżej najbardziej ostrożnych oczekiwań. Nie zaglądał zbyt często do pierwszej 8 czasów oesowych, tylko raz udało mu się zakończyć próbę na 3 pozycji. Im dłuższy odcinek, tym Belg jechał wolniej. Finisz na 13 pozycji za dwoma samochodami S2000 to nie to, czym Neuville będzie się chwalił.
Doświadczenia zabrakło również trzeciemu, fabrycznemu kierowcy Citroena - Nasserowi Al-Attiyahowi. Katarczyk już przed rajdem mówił, że Szwecja będzie dla niego trudniejsza niż Dakar i faktycznie tak było. Nie ma się co dziwić, skoro śnieg oglądał głównie na obrazkach i w telewizji - efekt 21 pozycja.
Niestety o braku doświadczenia można tez powiedzieć w przypadku Michała Sołowowa, który do Szwecji przyjechał Fordem Fiestą RS WRC. Polak co prawda należy raczej do starych wyjadaczy, ale nie w jeździe samochodem WRC. Jednak czy zajęcie 20 miejsca za 6 zawodnikami SWRC nie jest trochę poniżej oczekiwań?
A komu zabrakło talentu? Chyba nie odkryję Ameryki, jeśli wskażę Henninga Solberga. Starszy i zdecydowanie mniej utalentowany brat Pettera, niestety zupełnie zawiódł na nawierzchni, na której powinien czuć się najlepiej. Zresztą co tam nawierzchnia, skoro połowa rajdu odbywała się w lasach Norwegii, w rodzinnych stronach braci Solbergów. Słowa Henninga mówią wszystko: "Samochód jest perfekcyjny, chodzi tylko o kierowcę. "
Żal pisać o fabrycznym zespole Mini, który grał w zupełnie innej lidze. Armindo Araujo - brak talentu - i Paulo Nobre - kto to w ogóle jest? - nie nadają się do reprezentowania producenta w mistrzostwach, ale w ich zespole nie brakuje pieniędzy. Armindo Araujo zajął 15 miejsce, nieźle w porównaniu z nazwijmy to trzecią ligą WRC. Niestety Nobre, jechał zwykle pierwszy, ale od końca, aż do momentu wypadnięcia z drogi. Może to i dobrze, bo zajęcie ostatniego miejsca w fabrycznym aucie byłoby hańbą.
Tymczasem Dani Sordo pokazał się z niezłej strony, choć śnieg to nie jego ulubiona nawierzchnia do ścigania. Szkoda, że Hiszpan musiał się wycofać po awarii silnika, który uszkodził po spotkaniu ze śnieżną bandą. Drugi kierowca byłego zespołu fabrycznego Mini - Patrik Sandell - wcześniej jeździł tylko samochodami S2000, a mimo to zajął całkiem przyzwoite 8 miejsce.
Można sobie zadać pytanie, czy ważniejszy jest talent czy może doświadczenie? Wydaje się, że talent. Przykładem są Mads Ostberg i Evgeny Novikov. Ten drugi zawodził w zeszłym roku, choć jeździł Citroenem. W tym sezonie wyrasta z niego naprawdę kawał solidnego zawodnika. Ma na razie więcej szybkości niż rozsądku, ale doświadczenia z poprzednich lat trochę nauczyły niepokornego Rosjanina, że punkty dają dopiero na mecie. Novikov braki doświadczenia skutecznie niweluje bezdyskusyjnym talentem.
Mads Ostberg pozostał jedynym, niefabrycznym kierowcą, który mieszał w ścisłej czołówce. Miał do udowodnienia jedną rzecz - chciał pokazać, że to on, a nie Petter Solberg zasługiwał na miejsce w Fordzie obok Latvali. Trochę przeszkadzało auto.
Hamulce zaczęły szwankować gdy Solberg podążał za Ostbergiem. Gdy ten go wyprzedził, mógł cisnąć. Później zbliżył się do Pettera na dość niebezpieczną odległość i pojawił się problem z elektroniką. Trzeciego dnia Ostberg ze sprawnym samochodem postawił wszystko na jedną kartę i dokopał się do najbardziej skrytych złóż swego talentu. Petter miał za zadanie utrzymać gówniarza na bezpieczny dla siebie dystans. To była prawdziwa męka, walka o własny honor, który mógł splamić jakiś szczyl. Do 21 próby z trudem mu się to udawało i... tu zróbmy pauzę.
Oczywiście nikt nie odmawia ani talentu, ani umiejętności Petterowi Solbergowi. Jest najbardziej doświadczonym kierowcą, z aktualnie startujących. Jego równa i konsekwentna jazda w dwóch rundach jest chyba spełnieniem marzeń Malcolma Wilsona. Norweg zbiera punkty i niczym kiedyś w Subaru, może okazać się czarnym koniem, który w końcówce powalczy o tytuł bez zwycięstw na koncie.
Sebastien Loeb to niemal wzorzec z Sevres kierowcy rajdowego. A jednak tym razem się nie udało. Loeb na OS7 popełnia błąd, ląduje poza drogą i traci 2 minuty. Może straciłby mniej czasu, jak pozostali pechowcy, ale akurat w tym miejscu nie było kibiców. Jego Citroen na pełnym wykrzyżu osi nie był w stanie ruszyć z miejsca. Spadek na 11 pozycję był efektem ciasnoty w czołówce. Dla Loeba to jednak woda na młyn, bo odrobienie strat nie wydawało się takie trudne, ale Francuz zdawał sobie sprawę z tego, że chłopaki nie wpuszczą go już na podium.
Na OS9 jest już 7 i ma przed sobą teoretycznie nieszkodliwego Henninga. Jednak to nie talent Solberga, a raczej jakaś niemoc mistrza świata powoduje, że ten wyprzedza Norwega dopiero na 16 próbie. Novikov traci do czołówki sporo, ale jedzie wystarczająco szybko, aby powstrzymać najlepszego z najlepszych.
Najlepsze Loeba ominęło - niesamowita walka w czubie stawki. Tym razem głównymi aktorami spektaklu byli dawni koledzy ze stajni Forda: Jari-Matti Latvala i Mikko Hirvonen.
Mikko na początku potrzebował wjeżdżenia nowym autem na śniegu, Latvla jak zwykle z jedyną sobie znaną taktyką: max attack. Tak przynajmniej to wygląda, choć Fin zdecydowanie zaprzeczał. Nie raz, po przejeździe mówił, że jedzie spokojnie, powoli lub ostrożnie. Jeśli tak, to jaki potencjał tkwi w Latvali po uwolnieniu od Hirvonena?
Ogromny, choć w jego potężne zasoby talentu nie wątpię od jakichś 3 lat. Zawsze brakowało rozsądku, pokory i konsekwencji. Latvala mógłby zostać mistrzem świata już wcześniej, ale zawsze to krzywdząca rola kierowcy nr 2 była jego problemem. Zgodnie z oczekiwaniami, Latvala pokazał klasę, gdy teraz to on jest panem we własnym domu.
Mikko Hirvonen pewnie z niedowierzaniem patrzył, jak Latvala ucieka mu samochodem, z którego zrezygnował na rzecz Citroena. Choć relacje pomiędzy Finami są nadal bardzo dobre, to Jari nie miał litości dla starszego kolegi.
Mikko uwielbia walkę na sekundy i wtedy wchodzi na taki poziom umiejętności, którego odbiciem z pewnością nie są punkty w klasyfikacji generalnej. Latvala jest tym samym kierowcą, którym był przez minione lata, ale z zupełnie inną energią. Zresztą to są Finowie, magicy i czarodzieje czterech kółek, oni w Szwecji byli w innym wymiarze, niedostępnym dla Norwegów.
Do OS8 Latvala nękał Hirvonena siedząc mu na ogonie z minimalną stratą. Później oddalał się sukcesywnie, nie dając absolutnie żadnych nadziei na wyprzedzenie, choć z pewnością fanom Hirvonena nadziei nie brakowało. Finowie jechali tak równo, że różnic praktycznie nie było, ale to kierowcy Citroena kończyły się kolce na oponach, podczas gdy Latvala "nie miał wyczucia", "jechał spokojnie" i powtarzał: "muszę się poprawić".
Końcówka była niesamowita. Mikko przygotował się na maksymalny atak ostatniego dnia, ale już na pierwszych dwóch próbach Latvala pokazał mu, że nie jest w stanie nic zrobić. W końcu Hirvonen skapitulował i zaczął coś mówić o dojechaniu do mety i zbieraniu punktów. W tym samym czasie Solberg miał tylko omijać przeszkody i jechać równym tempem, aby nie zagroził mu Ostberg.
Przyszedł czas na 15-kilometrowy odcinek Lesjofors, na którym było trochę zamieszania. Latvala i Hirvonen jakby już się dogadali co do pozycji na mecie, ale Petter i Mads mieli sobie coś do wyjaśnienia. Czy to już nie nudne powtarzać, że rajdy to bardzo nieprzewidywalny sport?
I tym razem okazało się, że to wciąż aktualne. Mogą poświadczyć Latvala i Solberg, którzy złapali kapcia po najechaniu na kamienie. Nagle, w jednej chwili marzenia o kolejnym 3 miejscu Pettera prysły jak mydlana bańka, bo zwycięzcą próby został nie kto inny jak Ostberg, który dołożył staruszkowi 30 s.
Latvala miał zrelaksowany dojechać do mety, a tymczasem podobna przygoda sprawiła, że znów trzeba było się spiąć. Przewaga kierowcy Forda zmalała do 8,4 s i zwycięstwo wisiało na włosku. Został 22-kilometrowy, przedostatni odcinek i niespełna 5-kilometrowy Power Stage.
Długa próba była kojąca dla Latvali, który znów stanął na wysokości zadania. Wyprzedził Hirvonena o 4,5 sekundy, zapewniając sobie niemal 13-sekundową, bardzo bezpieczną przewagę na końcówkę rajdu. Niestety tego samego nie mógł zrobić Solberg. Dostał baty od Ostberga i nadzieję mógł mieć jedynie na dodatkowe punkciki z Power Stage.
Szczeniak z Norwegii podszedł bardzo taktycznie i mądrze przejeżdżając część odcinka spokojnie, aby zaoszczędzić opony na samą końcówkę. Metoda zdała egzamin, co skutkowało wyprzedzeniem Solberga o kolejne 12 sekund. Inna sprawa, że Solberg nie miał dużych nadziei, jechał zachowawczo z zamiarem zostawienia resztek ogumienia na Power Stage.
Power Stage wygrał Loeb wyprzedzając Solberga i Latvalę - kolejnego zwycięzcę Szwecji spod znaku błękitnego owala. Kierowcy Forda wygrali już w tej rundzie po raz szósty z rzędu. To twierdza, którą Citroen zdobył tylko raz.
Latvala cieszył się na mecie jak dziecko, bo liczba zwycięstw w rundach WRC nie jest imponująca w dobytku młodego Fina. Hirvonen finiszował na 2 miejscu, co z pewnością odbiera jako porażkę. Na pochwałę zasługuje występ Ostberga. Co prawda nie powtórzył wyniku z zeszłego roku, ale stoczył zacięty pojedynek z całą, niezwykle silną czołówką. Udowodnił, że związek talent-doświadczenie sprawdza się lepiej, gdy więcej jest tego pierwszego.
W klasie 2 bez większych niespodzianek. Królem był rzecz jasna Sebastien Ogier, który nie dał absolutnie żadnych szans kolegom w takich samych autach. Nie dał rady nawet jego partner - Andreas Mikkelsen, który przecież Fabię zna na wylot. Co prawda zbliżał się i wyprzedzał Francuza, ale w ostateczności oddał drugie miejsce P-G. Anderssonowi - fabrycznemu kierowcy Protona.
Szwed drugi w klasie 2 został jednocześnie zwycięzcą w klasyfikacji SWRC. Uległ mu bardzo utalentowany, ale nadal zupełnie niedoświadczony Craig Breen, jadący Fiestą S2000. Trzeci w SWRC dojechał Pontus Tidemand.
Niestety Maciej Oleksowicz nie zaliczy tego rajdu do udanych, bo musiał się wycofać i korzystać z Rally 2 (dawne SupeRally). Kara w wysokości 30 min nie dawała szans na walkę w czołówce, ale punkty za 6 miejsce to i tak dużo w takiej sytuacji.
Klasyfikacja generalna Rally Sweden[block position="inside"]6431[/block]talent vs doświadczenie
Źródło: Autoklub • wrcrally • WRC • Best of Rallylive