Polskie fabryki Fiata i Opla wciąż "stoją". Winę za to ponosi paraliż rynkowy
Przez ostatnie tygodnie z całego świata spływały wiadomości o sukcesywnym powrocie do pracy w zakładach przemysłu motoryzacyjnego. Kilka z nich wciąż jednak jest zamkniętych – w tym fabryki Fiata w Tychach i Opla w Gliwicach. Okazuje się, że dostosowanie do norm bezpieczeństwa to jedno, lecz dużo większym problemem okazuje się paraliż na rynku nowych aut.
01.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:22
Branża motoryzacyjna w bardzo dotkliwy sposób odczuła skutki pandemii koronawirusa. W połowie marca na wstrzymanie produkcji zdecydowały się praktycznie wszystkie zakłady w Europie. Po kilkutygodniowej przerwie koncerny zaczęły snuć plany powrotu do pracy. Jednym z pierwszych była Kia, której zakład w słowackiej Żylinie obudził się do życia już na początku kwietnia.
Kolejne firmy ogłaszały wznowienie produkcji w drugiej połowie kwietnia i na początku maja. Wśród nich były m.in. zakłady Volkswagena w Wielkopolsce, Toyoty w Wałbrzychu i Jelczu-Laskowicach, Grupy PSA w Tychach i Gliwicach czy fabryka Fiata w Tychach. W większości przypadków wszystko poszło zgodnie z planem i montaż odbywa się obecnie z wykorzystaniem ograniczonej mocy produkcyjnej. Wyjątek stanowią ostatnie dwa koncerny.
O ile zakład produkcji silników francuskiego PSA w Tychach rozpoczął pracę 18 maja, tak fabryka Opla w Gliwicach wciąż świeci pustkami. Podobnie jest z tyskimi halami Fiata. Przerwa trwa tam już ponad 2 miesiące — w skali europejskiej jest to jeden z najdłuższych przestojów. Zapytałem się więc przedstawicieli co jest powodem tak długiej zwłoki oraz czy znany jest potencjalny termin uruchomienia taśm. O ile wcześniej głównym kryterium powrotu do pracy były przede wszystkim względy bezpieczeństwa, teraz dochodzi do tego inny czynnik, również powiązany z wirusem SARS-CoV-2.
- Wznawianie produkcji w zakładach Groupe PSA w Polsce odbywa się stopniowo, zgodnie z ogólnym harmonogramem w oparciu o dwa elementy: konieczność wdrożenia protokołu wzmocnionych środków ochrony zdrowia dla pracowników, które zostały potwierdzone audytami oraz sytuacją na rynku motoryzacyjnym – mówi w rozmowie z Autokult.pl Agnieszka Brania, kierownik ds. komunikacji zakładów produkcyjnych Groupe PSA w Polsce.
- Już wcześniej, bo 18 maja, udało się uruchomić zakład jednostek napędowych w Tychach. Przedłużona przerwa w pracy fabryki Opla w Gliwicach jest związana z zapotrzebowaniem rynkowym na modele. Nie mogę zdradzić konkretnej daty wznowienia produkcji pojazdów, jednak powinno to nastąpić w niedługiej perspektywie – dodaje.
W przypadku Fiata produkcja miała ruszyć 31 maja. Termin wznowienia produkcji został kolejny raz przesunięty – tym razem na 7 czerwca. Osoba związana z FCA nieoficjalnie potwierdziła, że i tu kolejne przesunięcia daty powrotu do pracy mogą mieć związek nie tylko ze względami bezpieczeństwa, ale także z sytuacją rynkową.
Mniejsze zainteresowanie widać nie tylko w zapewnieniach przedstawicieli marki, ale także w wynikach rejestracji nowych samochodów. Według europejskiego związku producentów pojazdów ACEA, w kwietniu na terenie Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii, względem analogicznego okresu sprzed roku, liczba ta spadła aż o 76 proc. Najgorzej sytuacja wyglądała we Włoszech, gdzie spadek sięgnął blisko 98 proc. To właśnie tam trafiają w dużej mierze wytwarzane w Polsce Lancie Ypsilon, co częściowo tłumaczyłoby przedłużający się przestój.
Patrząc szerzej, Fiat zakończył czwarty miesiąc 2020 roku z blisko 87-procentową stratą względem kwietnia 2019 roku (dla całego koncernu spadek wynosi 87,7 proc.), zaś związana z włoskim koncernem Lancia (zliczana z Chryslerem) – z 98-procentową. W przypadku Opla, należącego do Francuzów, marka zanotowała w kwietniu spadek o 82,9 proc. względem zeszłego roku.
Paraliż na rynku dale się we znaki także innym
Problem dotyka nie tylko polskich fabryk. Opel wciąż nie zdecydował się na uruchomienie swojej macierzystej fabryki w Rüsselheim. Do grona producentów, których zakłady mają najdłuższe przerwy, należy także Nissan. Wznowienie produkcji w halach montażowych japońskiego producenta w brytyjskim Sunderland planowane jest na początek czerwca.
Zobacz także
Mimo wczesnego wznowienia produkcji, małe zainteresowanie modelami zmusiło m.in. Volkswagena do wstrzymania prac na kilka dni w niektórych zakładach, w tym w Wolfsburgu. Z kolei Mercedes w amerykańskiej Tuscaloosie był zmuszony zatrzymać taśmy produkcyjne ze względu na problemy z poddostawcą.
Choć wydaje się, że wszystko powoli wraca do normy, zamieszanie wywołane pandemią koronawirusa jeszcze długo będzie dawało o sobie znać. Choć firmy poradziły sobie już z zapewnieniem wymaganych środków bezpieczeństwa dla swoich pracowników, muszą dostosować się do znacznego spadku zainteresowania nowymi samochodami. Powrót do starych wyników sprzedażowych może zająć wiele miesięcy, a praca w mniejszej liczbie zmian może stracić niebawem wymiar wyłącznie zdrowotny.