IIHS znów utarło nosa producentom. Nowy test obnażył słabości aut
Współczesne samochody są w pełni bezpieczne i projektowane tak, by zapewnić podróżnym jak najlepszą ochronę niezależnie od warunków, prawda? Jak się okazuje, nie do końca. Amerykanie już trzeci raz w ostatnich latach pokazali nowy wariant testu zderzeniowego i znów trafili w słaby punkt niektórych aut.
13.12.2022 | aktual.: 13.12.2022 17:18
Mówi się, że pańskie oko konia tuczy. W tym wypadku chodzi o oko instytucji, której zależy na bezpieczeństwie zmotoryzowanych. Amerykański IIHS (Insurance Institute for Highway Safety) już od dawna nie zadowala się ogólnie przyjętymi, standardowymi testami zderzeniowymi aut. Amerykanie w 2012 r. wprowadzili nowy rodzaj prób. Test "small overlap", który po polsku można byłoby nazwać "obrysowym", polegał na uderzeniu w przeszkodę jedynie 25 proc. szerokości maski, a nie jak zwykle 40 proc. szerokości. Nie był to przypadek. Z akt najcięższych wypadków drogowych wynikało, że właśnie takie "obrysowe" zderzenia pociągają za sobą najwięcej ofiar śmiertelnych.
Jakie były efekty? Katastrofalne. Spośród 11 aut przetestowanych za pierwszym razem dobrze sprawiły się tylko dwa (Volvo S60 oraz AcuraTL). Inicjatywa IIHS-u oczywiście wywołała spory ferment w branży i zmusiła producentów aut do zapewnienia lepszej ochrony w swoich modelach. Z czasem wyniki zaczęły być dobre. IIHS wcale nie osiadł jednak na laurach.
W 2016 r. instytucja wprowadziła do repertuaru stosowanych prób test obrysowy, ale wykonany po stronie pasażera przedniego fotela. Efekty znów były dalekie od zachwycających. Tylko jeden na siedem testowanych w ten sposób SUV-ów otrzymał maksymalną notę czterech punktów. Trzy auta otrzymały po trzy punkty, dwa modele dostały dwa punkty i jeden tylko jedno "oczko".
Teraz ponownie przyszedł czas na zmiany. IIHS opublikowało wyniki pierwszego testu, w którym w nowy, bardziej restrykcyjny sposób badano, jakie są efekty zderzenia dla pasażerów kanapy. I to również nie jest przypadek czy nagły przypływ fantazji Amerykanów. Jak informuje IIHS, w wielu wypadkach osoby siedzące z tyłu zostają poważniej ranne niż kierowca i pasażer z przodu. W przypadku tych ostatnich na przestrzeni ostatnich lat wiele się poprawiło. Dawniej głównym problemem było miażdżenie auta, które powodowało drastyczny spadek miejsca na ciało kierowcy i pasażera. Dziś konstrukcje są na tyle silne, że deformacja niemal nie zachodzi. Do tego skuteczniejsze pasy bezpieczeństwa i lepiej zaprojektowane oraz działające poduszki powietrzne chronią osoby z przodu.
Manekiny w drugim rzędzie siedzeń wyposażone są w czujniki przeciążeń. W nowym teście IIHS dobre rezultaty mogą osiągnąć tylko te modele aut, w przypadku których nie doszło do przeciążeń, sugerujących ryzyko obrażeń głowy, szyi, klatki piersiowej, brzucha lub uda. Na 15 przetestowanych samochodów tylko dwa zaliczyły nową próbę bez żadnej wpadki – Volvo XC40 oraz Ford Escape (wyprodukowany od maja 2022, kiedy wprowadzono poprawki w pasach bezpieczeństwa pasażerów tylnego rzędu).
Wśród problemów, które zmniejszają poziom bezpieczeństwa pasażerów tylnego rzędu, IIHS wymienia m.in. mijanie się głowy pasażera z kurtyną powietrzną, przesuwanie się pasa biodrowego zbyt wysoko i powstawanie w ten sposób urazów organów jamy brzusznej, uszkodzenia szyjnego odcinka kręgosłupa, uderzenie głową w słupek C (za tylną szybą) w fazie powrotu na pierwotne miejsce po zderzeniu.
Poważne uchybienia bezpieczeństwa pasażerów drugiego rzędu w zakresie ochrony głowy i szyjnego odcinka kręgosłupa stwierdzono w następujących modelach testowanych SUV-ów: Chevrolet Equinox, Honda HR-V, Hyundai Tucson, Jeep Compass, Jeep Renegade, Mazda CX-5, Mitsubishi Eclipse Cross.
Z kolei poważne uchybienia bezpieczeństwa pasażerów drugiego rzędu w zakresie ochrony klatki piersiowej stwierdzono w następujących modelach testowanych SUV-ów: Buick Encore, Chevrolet Equinox, Honda CR-V, Hyundai Tucson, Jeep Compass, Jeep Renegade, Mazda CX-5, Mitsubishi Eclipse Cross.
Wprowadzenie nowych badań, którym IIHS poddaje samochody, to dobra informacja dla wszystkich użytkowników aut. Amerykańska instytucja powiedziała "sprawdzam" i teraz producenci aut będą musieli zmienić swoje modele tak, by lepiej odpowiadały rzeczywistym wymogom bezpieczeństwa, a nie tylko testów zderzeniowych.