Hypermiling, czyli ekstremalne metody na obniżenie spalania
19.07.2019 07:25, aktual.: 28.03.2023 10:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O ile w Europie coraz popularniejszy okazuje się ecodriving, czyli ekonomiczna jazda mająca na celu jak najmniejsze zużycie paliwa, tak Amerykanie idą o krok dalej. Tak, ojczyzna wielkich i paliwożernych silników stara się oszczędzać paliwo w dość ekstremalny sposób nazwany hypermilingiem.
Trend ecodrivingu stał się tak istotny, że szkolenia z tego typu poruszania się autem są oferowane w ośrodkach doskonalenia umiejętności obok programów jazdy wyczynowej. W walce o mniejsze zużycie można posunąć się dalej, ale hypermiling wymaga nieco wyrzeczeń i całej masy cierpliwości.
Hypermiling polega na osiąganiu ekstremalnie niskiego spalania, pokroju 3 czy nawet 2 litrów benzyny na sto kilometrów. Brzmi ciekawie? Tak, ale, niemal jak zawsze, do bicia rekordów trzeba się przyzwyczaić. No i oczywiście odpowiednio dobrać samochód – może i kochamy duże silniki V8, ale osiągniecie wyników godnych rekordów Guinessa raczej nie będzie nimi możliwe. Oczywiście zasady hypermilingu można stosować w każdym aucie.
Po pierwsze – stan techniczny
Tak, to brzmi jak coś oczywistego, ale trzeba zadbać o każdy element pozwalający obniżyć wynik. Świeży olej, wymienione filtry (w tym chyba najważniejszy – powietrza) czy nawet nieuszkodzone osłony podwozia pozwolą spalić mniej. Jeśli nasz samochód informuje o niedomaganiach poprzez kontrolki, trzeba się tym zająć. Tłumaczenie "to tylko czujnik" nie zadziała – komputer jednostki wybiera wówczas najbezpieczniejszy scenariusz, który nierzadko oznacza podanie większej ilości paliwa.
Po drugie – opony
Na pewno nie zimowe podczas upałów (choć niektórzy twierdzą, że "lepiej kleją"), z rezerwą podchodzimy też do rozwiązań całorocznych (z racji uniwersalnej mieszanki). Ogromną rolę ma też ciśnienie – najlepiej o ok. 20 proc. wyższe niż zalecane, choć tutaj trzeba uważać na zachowanie pojazdu w zakrętach. Najlepiej poeksperymentować.
Po trzecie – aerodynamika
Tak, jadąc na wakacje chcesz spalić jak najmniej, ale jednocześnie zapakować jak najwięcej. To oznacza również rowery i boksy dachowe, o których w przypadku hypermilingu należy po prostu zapomnieć. Sam bagażnik dachowy zwiększa spalanie o ok. 5 proc. A jeśli chodzi o rowery, może lepiej wypożyczyć je na miejscu?
Po czwarte – klimatyzacja
To punkt wymagający najwięcej wyrzeczeń – tak, jeśli tylko możesz, wyłącz klimatyzację. A całkowicie na poważnie – bycie upieczonym we własnym aucie nie jest najlepszym pomysłem. W tym przypadku można pójść na kompromis – dokładnie wywietrzyć samochód przed podróżą, włączyć obieg wewnętrzny i nie używać skrajnych ustawień temperatury.
Po piąte – nie rozgrzewaj
Temperatura w te wakacje płata figle, ale ten punkt będzie bardziej użyteczny jesienią lub zimą. Rozgrzany silnik ma mniejszy apetyt, trzeba jednak pamiętać, że gdy jednostka pracuje na obrotach jałowych, podawana jest jak najmniejsza dawka paliwa. To oznacza, że rozgrzewanie będzie trwało bardzo długo. Najlepiej od razu wyjechać w trasę i przynajmniej na pierwszych kilometrach nie podnosić obrotów do zbyt wysokich poziomów.
Po szóste – przyspieszaj z głową, przewiduj
To chyba najtrudniejszy do spełnienia warunek. Hypermiling wiąże się z jak największą płynnością jazdy, stąd też niczym pilot myśliwca musimy myśleć trzy kroki do przodu. Czy powinienem tutaj wyprzedzać, choć niedługo skręcam i będę musiał się zatrzymać? Czy kierowca jadący przede mną nie zacznie niedługo hamować? A może przyspieszenie przed światłami spowoduje, że nie złapie mnie czerwone? Hypermiling wymaga bycia cały czas przed innymi, choć prędkości, jakie osiągamy, nie zawsze o tym świadczą. Zwłaszcza na autostradzie, gdzie najlepiej utrzymywać 100-110 km/h i nie przyspieszać gwałtownie.
Odzyskuj energię albo przynajmniej jej nie marnuj
Tradycyjny silnik spalinowy nie jest specjalnie wydajny, a i podczas hamowania bezpowrotnie tracimy energię, którą można przecież odzyskać. Trzeba pamiętać, że coraz więcej aut jest tzw. miękkimi hybrydami, które przynajmniej w minimalnym stopniu starają się to robić. Warto pamiętać, by jak najczęściej hamować silnikiem, co przynajmniej kosmetycznie zmniejszy spalanie. Ten warunek w szczególności powinni spełniać właściciele tradycyjnych hybryd i hybryd plug-in. Choć najlepiej sprawdzają się one w mieście, również na trasie pozwalają przejechać niedługie dystanse bez zużycia paliwa. A przecież o to w hypermilingu chodzi.