Poradniki i mechanikaNie ma trawy, ale jest trawnik. Straż miejska wystawia mandaty za parkowanie

Nie ma trawy, ale jest trawnik. Straż miejska wystawia mandaty za parkowanie

Rozjechany trawnik? "Samo" się przecież nie zrobiło
Rozjechany trawnik? "Samo" się przecież nie zrobiło
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Filip Buliński
09.08.2022 08:57, aktualizacja: 13.03.2023 16:17

Przepisy mówią jasno, że za niszczenie zieleni grozi mandat. Stając na trawniku samochodem, przyczyniamy się do jej dewastacji. Ale co jeśli w danym miejscu trawy już nie ma i mamy do czynienia z tzw. klepiskiem? Tych miejsc także lepiej unikać.

Kwestia prawidłowego parkowania samochodów w Polsce to temat rzeka. Niektórym wystarczy włączenie świateł awaryjnych, by całkowicie usprawiedliwić zatrzymanie w każdym miejscu. Często dla kierującego nie ma żadnego znaczenia, że utrudnia ruch czy stwarza realne zagrożenie dla pieszych stając np. tuż przed albo nawet na przejściu, bo przecież "on tylko na chwilę". Bo on musi.

Otóż nie, nie musi. Tak samo, jak nie musi stawać na trawniku lub obszarach zielonych, jeśli w okolicy nie ma miejsc parkingowych. Z własnej obserwacji mogę stwierdzić, że niemal zawsze miejsca parkingowe są w promieniu kilkuset metrów. Ale przebyć ten dystans spacerem, to dla niektórych za dużo. A za parkowanie na trawniku grozi mandat.

Mówi o tym art. 144. Kodeksu wykroczeń, który brzmi następująco:

Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność lub też dopuszcza do niszczenia roślinności przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem albo na terenach przeznaczonych do użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.

art. 144 Kodeksu wykroczeń

Powstaje jednak dylemat jak traktować tzw. klepisko, czyli obszar, na którym kiedyś rosła trawa, ale została już zniszczona. Otóż tutaj również możemy spodziewać się mandatu za niszczenie zieleni. Potwierdza to referat prasowy Straży Miejskiej m.st. Warszawy: "prawo nie definiuje czegoś takiego jak klepisko. Teren rozjechany przez samochody także traktowany jest jak teren zielony".

Należy też zauważyć, że przecież właśnie takie zachowanie doprowadza do wspomnianego stanu rzeczy. Wystarczy, że podczas deszczowego okresu w danym miejscu zaparkuje kilka aut, żeby trawnik zamienić w błoto. Ponadto w ten sposób możemy zaparkować w miejscu, w którym została zasiana nowa trawa, ale nie zdążyła jeszcze wyrosnąć. A po zaparkowaniu już na pewno nie wyrośnie.

Zanim więc następnym razem stwierdzimy, że musimy zaparkować na klepisku, może warto rozejrzeć się po okolicy, czy na pewno nie ma wolnych miejsc. W końcu lepiej nadłożyć nawet 5 min spacerem, a przy okazji nie niszczyć zieleni oraz uniknąć mandatu. Bo ten, jak wspomniano w przepisie, może wynieść nawet 1000 zł.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)