Posłowie Lewicy chcą zasad jazdy po marihuanie. Podali limity, ale chyba przestrzelili
Posłowie Lewicy złożyli w Sejmie projekt przepisów, które mają uregulować sprawy związane z medyczną marihuaną. Poruszono również kwestię limitu THC, który pozwalałby na prowadzenie pojazdów. Pomysł jest dobry, ale wygląda na to, że propozycja chybiona.
Limit +
Medyczna marihuana może przynosić ulgę osobom chorym na niektóre schorzenia. Posłowie Lewicy złożyli więc w Sejmie projekt zmian w przepisach, które miałyby wprowadzić ramy prawne dla używania tej substancji. Jednym z zagadnień poruszonych w proponowanej nowelizacji jest wprowadzenie regulacji dotyczących kierowców. Są one analogiczne do tych, które odnoszą się do używania alkoholu. Niestety, aż za bardzo.
Obecne przepisy określają, że osoba mająca mniej niż 0,2 prom. zawartości alkoholu we krwi może prowadzić pojazdy mechaniczne. Od 0,2 do 0,5 prom. mamy do czynienia ze stanem po użyciu alkoholu, a powyżej 0,5 prom. już z upojeniem alkoholowym. W proponowanej nowelizacji przepisów autorstwa posłów Lewicy pojawiły się takie same definicje dla tetrahydrokannabinolu – THC, będącego głównym składnikiem psychoaktywnym konopi indyjskiej.
W myśl propozycji stan po użyciu THC miałby zachodzić, gdy stężenie substancji we krwi wynosi od 2 do 5 ng na ml. Stan upojenia THC miałby występować, gdy we krwi znajdowałoby się więcej niż 5 ng na ml. Skąd akurat takie wartości?
W uzasadnieniu do projektu nowelizacji posłowie nie powołują się na żadne opracowania naukowe, w których badano zależność pomiędzy stężeniem THC we krwi a zdolnościami motorycznymi i prawidłowością postrzegania. Łatwo natomiast zauważyć, że wartości te są - po przeskalowaniu - adekwatne do wysokości progów przyjętych w przypadku alkoholu. Czy to dobry pomysł?
W kilku europejskich krajach obowiązują już ściśle określone limity substancji działających podobnie jak alkohol. Takie same przeliczniki stosuje się w Belgii oraz Norwegii. W pierwszym z tych państw limit pozwalający na legalną jazdę to 1 ng/ml, a w drugim 1,3 ng/ml. Łatwo zauważyć, że w myśl złożonej w Sejmie nowelizacji w Polsce legalna jazda byłaby dozwolona z dwukrotnie większą zawartością THC we krwi niż w Belgii. Otwarte pozostaje pytanie o to, czy taka różnica ma jakiekolwiek naukowe podstawy.
Konsekwencje jazdy z THC
Propozycja posłów Lewicy zawiera też szereg rozwiązań regulujących kwestie związane z kierowaniem pojazdami. W myśl nowelizacji byłoby ono zakazane w stanie po użyciu THC i w stanie upojenia THC. Kierowca byłby jednocześnie zobligowany do poddania się badaniu na obecność THC w razie uzasadnionego podejrzenia, że może prowadzić pod jego wpływem. Analogicznie do spożycia alkoholu pojazd prowadzony przez osobę, której podczas kontroli udowodniono jazdę po THC, mógłby zostać odholowany, jeśli nikt z pasażerów nie może w zgodzie z prawem przejąć kierownicy.
W razie spowodowania wypadku pod wpływem THC Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny miałby też prawo do pociągnięcia kierowcy do finansowej odpowiedzialności za spowodowane straty. Co ciekawe, propozycja nowelizacji wprowadza również obowiązek poddawania testowi na zawartość środków działających podobnie do alkoholu kierowców będących sprawcami wypadków.
Jak jest dziś?
Propozycja przepisów wprowadzających limit THC obowiązujący kierowców jest dobrym pomysłem. Wbrew obawom niektórych nie jest to przejaw akceptacji dla korzystania z marihuany, a zdroworozsądkowy ruch, który może usprawnić karanie sprawców naruszeń. Dziś w razie stwierdzenia jakiegokolwiek stężenia substancji sprawa trafia przed sąd. Ten zleca wykonanie analizy biegłemu, by miał na czym oprzeć swój wyrok. W efekcie sprawy się ciągną, a podatnicy płacą za zbędne opinie procesowe. Wprowadzenie opartego na badaniach naukowych limitu usprawniłoby procedurę. Przed sąd trafiałyby tylko poważniejsze przypadki.
Policja nie ma jeszcze najnowszych danych. Na koniec 2019 r. polscy mundurowi dysponowali jednak 326 przenośnymi elektronicznymi analizatorami do wstępnego wykrywania w ślinie substancji odurzających. Jak w odpowiedzi na jedną z interpelacji informuje MSWiA, w 2021 r. policja zakupi 360 kolejnych urządzeń.
Pozwoli to zwiększyć liczbę osób kierowców badanych pod kątem użycia substancji odurzających. Po znacznych wzrostach od roku 2015 (8794) i szczycie w r. 2018 (19048), nastąpiły spadki. W 2019 r. badaniu poddano 16387 kierujących, a w 2020 r. 12481 osób. Dla porównania w alkomat dmuchało blisko 6,7 mln kierowców.
Według policyjnych danych kierowcy pod wpływem substancji odurzających w 2020 r. brali udział w 115 wypadkach, w których zginęły 43 osoby, a 160 zostało rannych. W 2020 roku uczestnicy ruchu będący pod działaniem alkoholu spowodowali 2015 wypadków (8,6 proc. ogółu), w których zginęło 271 osób (10,9 proc.), a rannych zostało 2167 osób (8,2 proc.).