Nowe obowiązkowe wyposażenie samochodu. Różnicy w cenie mamy nie poczuć

Od 2022 r. samochody sprzedawane w Unii Europejskiej będą musiały być wyposażone w szereg aktywnych systemów zwiększających bezpieczeństwo. O ile więcej zapłacimy za samochody? Według najnowszych szacunków będzie to niewielka kwota. Tylko dlaczego dziś trzeba sporo dopłacać?
Nowe przepisy
Jednym z celów Unii Europejskiej jest zmniejszenie liczby wypadków drogowych i ich ofiar. To właśnie dlatego ustanowione w 2019 r. przepisy zmienią samochody. Od maja 2022 r. wszystkie nowe modele i generacje aut, a od maja 2024 r. wszystkie pojazdy osobowe sprzedawane w Unii Europejskiej, będą musiały mieć na pokładzie szereg systemów zwiększających bezpieczeństwo jazdy. O jakie układy chodzi?
W pierwszym rzędzie będzie to system automatycznego hamowania przed przeszkodą, system utrzymywania pojazdu w pasie ruchu oraz asystent wspomagający cofanie. Te elementy są w stanie bezpośrednio przyczynić się do uniknięcia kolizji bądź zmniejszą rozmiar zdarzenia.
Oprócz nich obligatoryjne staną się również systemy nieco mniejszej wagi. Chodzi o układ wykrywający zmęczenie lub rozkojarzenie kierowcy, system inteligentnego dostosowania prędkości do ograniczeń, instalacja dostosowana do zamontowania blokady alkoholowej czy rejestrator danych na temat wypadków.
Zobacz również: Nowe Renault CLIO E-TECH Hybrid - wykorzystuje technologię z Formuły 1
Ile to wszystko będzie kosztowało? Najnowsza opinia na ten temat może być zaskakujący. Według cytowanych przez instytut Samar ekspertów Stowarzyszenia Dystrybutorów i Części Zamiennych, ma być to jedynie 70–80 euro, czyli 300–350 zł. To kwota tak niska, że aż zaskakująca. A ile za takie wyposażenie płacimy teraz?
Elektroniczny atut
Wielu zmotoryzowanych narzeka, że poszczególne modele samochodów stały się do siebie bardzo podobne. Jak więc wybrać jeden z nich? Elektroniczne układy wspierające kierowcę są dziś właśnie takim wyróżnikiem, a niektórzy producenci wiele z nich dają już w standardzie. Jest tak na przykład w cenionej wśród klientów indywidualnych Toyocie Corolli. To samo — z wyjątkiem asystenta pasa ruchu — znajdziemy w każdym Volkswagenie T-Rocu. Wszystkie systemy wymagane od 2022 r, a nawet nieco więcej, w standardzie znajdziemy w modnym Volvo XC40. Nie jest tak jednak w każdym modelu.
W przypadku Opla Crosslanda X, spośród wymienionych w przepisach UE systemów, bez dopłaty otrzymamy system ostrzegania przed niezamierzoną zmianą pasa ruchu. Pakiet wyposażenia dodatkowego z czujnikami parkowania, systemem antykolizyjnym oraz wykrywania zmęczenia kierowcy kosztuje 4,3 tys. zł. Za podobne wyposażenie w Citroenie C3 trzeba zapłacić 4,6 tys. zł w przypadku auta w słabszym standardzie lub 2 tys. zł w przypadku auta w bogatszej konfiguracji. Do Fiata Tipo trzeba byłoby dołożyć 4,2 tys. zł.
Zmiany w obowiązkowym wyposażeniu aut wejdą w życie za trzy lata. Czy możliwe jest, by w tym czasie branża była w stanie obniżyć ceny aktywnych systemów bezpieczeństwa tak, by kupujący nowe auto właściwie tego nie poczuł? Gdy popatrzymy na ostatnie z przytoczonych przykładów, wydaje się to mało prawdopodobne. Z drugiej jednak strony warto zauważyć, że już dziś niektóre oferujące takie rozwiązania modele nie są znacznie droższe od rywali, którzy nie mają tak bogatej oferty w standardzie.
Wygląda na to, że nowe przepisy spowodują spore zmiany w kwestii komponowania dodatkowych pakietów. W efekcie klienci mogą otrzymywać systemy poprawiające bezpieczeństwo bez towarzystwa mniej potrzebnych im gadżetów.
Ten artykuł ma 16 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze