Dziwne auta z Geneva Motor Show, którymi wróciłbym do domu

Dziwne auta z Geneva Motor Show, którymi wróciłbym do domu

Dziwne auta z Geneva Motor Show, którymi wróciłbym do domu
Mateusz Żuchowski
07.03.2019 10:22, aktualizacja: 28.03.2023 11:39

W cieniu wielkich premier i poważnych min prezesów światowych firm, co roku na targach w Genewie pojawia się także mnóstwo mniej znanych osobliwości. Przebrnąłem przez masę brzydkich i zwyczajnie złych nowych modeli, by wyselekcjonować te, które przy bliższym poznaniu okazują się zaskakująco wartościowe.

W medialnych relacjach z targów genewskich znajdziecie doniesienia o kilkudziesięciu nowościach najpopularniejszych marek. Tak naprawdę przypada na nie co najmniej drugie tyle premier różnych samochodów, o których nie mówi się w mediach zbyt często. Najczęściej są to bezsensowne projekty koncepcyjne, ekscentryczne wynalazki przeróżnych pasjonatów, bądź tuningowe kreacje tak brzydkie, że szkoda na nie uwagi. Słuch o takich dziwolągach ginie w momencie zakończenia dni targowych.

Jednak również z dala od fleszy aparatów i tłumów napierających na barierki można znaleźć ciekawe i warte odnotowania premiery. Poniżej zebrałem samochody, które wbrew pozorom okazują się mieć zaskakująco dużo sensu. Na tyle, że każdy z nich chętnie zabrałbym z desek genewskiego salonu i wróciłbym nim do domu.

Ginetta Akula

Ginetta Akula (2019) (fot. Mateusz Żuchowski)
Ginetta Akula (2019) (fot. Mateusz Żuchowski)

Bądźmy szczerzy, samochód ten wygląda bardziej jak składany w szopie kit-car niż rywal Ferrari F8 Tributo, za którego uważają go jego twórcy. Tym bardziej, że Akula rzeczywiście jest autem złożonym w przysłowiowej szopie przez brytyjskich pasjonatów.

Ginetta osiągnęła jednak przez ostatnią dekadę imponujący postęp, który każe mi nie skreślać tego projektu zbyt szybko. Ta mała firma oprócz organizowania od lat własnych serii wyścigowych, z powodzeniem startuje obecnie także w topowej klasie Le Mans LMP1 jako jeden z niewielu zespołów konkurujących z gigantami przemysłu motoryzacyjnego.

Akula może wyglądać dość nieporadnie na tle dużo bardziej futurystycznych i dopracowanych Ferrari czy McLarenów, ale pod względem osiągów nie ma się czego wstydzić. Posiada ramę z włókna węglowego, dzięki czemu całość waży zaledwie 1150 kg. Z taką masą mierzy się sześciolitrowy silnik własnego projektu Ginetty, który oferuje moc około 600 KM. I kto się śmieje ostatni?

Ginetta Akula (2019) (fot. Ginetta)
Ginetta Akula (2019) (fot. Ginetta)

Ruf Goldfinger Restomod

Ruf od lat przygotowuje na targi w Genewie specjalną kolekcję nowych modeli. Niemiecka manufaktura nie zawiodła i w tym roku. W obliczu mody na przerabiane klasyczne Porsche 911 rozkręconej przez Singera i mu podobnych, Ruf poszerza swoją ofertę i w tym kierunku.

Ruf Goldfinger (fot. Mateusz Żuchowski)
Ruf Goldfinger (fot. Mateusz Żuchowski)

Nowy projekt Goldfinger to bardzo zgrabna kreacja bazująca na modelu G z 1987 roku. Nie szokuje mocą (200 KM) ani designem, ale dopracowane do perfekcji szczegóły sprawiają, że mało które auto z całych targów wzbudzałoby we mnie aż takie pożądanie jak to.

Citroen Ami One

Jeśli na samochody pozbawione charakteru mówi się "lodówki na kołach", to zrobienie auta w kształcie lodówki w teorii nie powinno być dobrym pomysłem. W praktyce nowy koncept Citroena jest jednak jedną z najbardziej charakternych premier tegorocznych targów. Ma wszystko to, czego oczekiwalibyśmy od udanego projektu tej marki. Jest więc awangardowy, zakręcony wygląd, ale wyegzekwowany w praktycznej i budżetowej formie.

Citroen Ami One (2019) (fot. Citroen)
Citroen Ami One (2019) (fot. Citroen)

Tylko spójrzcie na te klamki w formie pasków przypiętych pod lusterkami czy też szyby przytrzymywane za zatrzaski. To powrót do motoryzacyjnych korzeni, którego potrzebujemy, i który, ze wszystkich marek na świecie, powinien nam dać właśnie Citroen.

Eadon Green Zanturi

Eadon Green Zanturi (fot. Mateusz Żuchowski)
Eadon Green Zanturi (fot. Mateusz Żuchowski)

O prowadzonej przez brytyjskiego pasjonata Felixa Eatona firmie słyszałem już parokrotnie. Nie przywiązywałem do niej wielkiej wagi, sądząc, że po paru latach podzieli los podobnych mu producentów pokroju Davida Browna czy Caparo.

W Genewie miałem jednak okazję po raz pierwszy zobaczyć pojazdy tej marki na żywo i jestem pod prawdziwym wrażeniem. Są imponująco duże i dobrze wykonane. Model Zanturi, który na zdjęciu stoi za mną, oprócz przednich świateł z Rolls-Royce'a Ghosta ma też jego dwunastocylindrowy silnik. Piękne auta, ale szans na powodzenie tej firmy dalej nie widzę.

Eadon Green Zanturi (fot. Eadon Green)
Eadon Green Zanturi (fot. Eadon Green)

Lagonda All-Terrain Concept

Lagonda All-Terrain Concept (fot. Mateusz Żuchowski)
Lagonda All-Terrain Concept (fot. Mateusz Żuchowski)

Bez krzykliwych linii czy szokujących cech nowy model Lagondy nie ma łatwo w walce o genewskiego widza. A przecież to tak interesujący samochód, który na ulicy musi wyglądać jak milion dolarów, a w podróży zapewniać komfort jak żadne auto po tej stronie Rolls-Royce'a. Szeroko otwierające się w przeciwległe strony drzwi zapraszają do kabiny, która z tak dużą przestrzenią i płaską podłogą wygląda bardziej jak jakiś luksusowy apartament.

O napędzie wiadomo póki co tyle, że składa się z dwóch silników elektrycznych, po jednym na każdą oś. Więcej informacji ukaże się bliżej premiery produkcyjnej wersji tego modelu, który będzie opuszczała bramy fabryki Aston Martina w Walii od roku 2022. Prezentowany projekt koncepcyjny jest już podobno bardzo bliski wersji finalnej. Ja mógłbym nim jechać do domu już teraz.

Lagonda All-Terrain Concept (2019) (fot. Lagonda)
Lagonda All-Terrain Concept (2019) (fot. Lagonda)

Imagine by Kia

Imagine by Kia (2019) (fot. Kia)
Imagine by Kia (2019) (fot. Kia)

Na pierwszy rzut oka gwiazda Kii na tegorocznych targach w Genewie to kolejny model studyjny, z którego nic nie wynika. Sugerowałaby to nawet pretensjonalna, nic nie znacząca nazwa.

Ale za tym wozem idą konkretne – i bardzo obiecujące – zapowiedzi. Podobny samochód ma pojawić się w gamie koreańskiej marki już w roku 2021, jako coś na kształt futurystycznego alter ego Stingera. Sensacyjnie piękne wnętrze wypełnia 21 ekranów. Pod kabiną napęd elektryczny. Na żywo wszystko to robi efekt taki, jak widać na załączonym obrazku.

Imagine by Kia (fot. Mateusz Żuchowski)
Imagine by Kia (fot. Mateusz Żuchowski)
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)