315 mln zł poszło w dwa tygodnie. Państwo dorzuca się do ładowarek

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej pokryje 50 proc. kosztów postawienia i uruchomienia szybkiej ładowarki. Zainteresowanie środkami było tak duże, że pieniądze rozeszły się w dwa tygodnie. Trudno się temu dziwić.

Pierwsze superszybkie ładowarki Ionity są już w Polsce
Pierwsze superszybkie ładowarki Ionity są już w Polsce
Źródło zdjęć: © fot. Mariusz Zmysłowski
Mateusz Lubczański

W kolejce po fundusze ustawili się przedsiębiorcy, jednostki samorządu terytorialnego, spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe czy rolnicy. 315 mln zł było przeznaczone na rozwój ultraszybkich stacji ładowania o mocy co najmniej 150 kW. To oznacza, że w takim miejscu naładujemy do pełna akumulator np. mercedesa EQS (zasięg 732 km) w ok. 40 minut. Obecnie takich ładowarek jest w Polsce ok. 50.

Łącznie na rozwój infrastruktury zarezerwowano 870 mln zł, a pozostałe obecnie środki są zarezerwowane dla nieogólnodostępnych stacji ładowania o mocy co najmniej 22 kW, ogólnodostępnych o mocy do 150 kW oraz stacji tankowania wodoru.

Ładowarki o dużej mocy uruchamia się głównie na trasach przelotowych, gdzie natężenie ruchu jest duże. Niestety, jeśli mają być postawione pośrodku niczego, gdzie nie ma odpowiedniej infrastruktury, mówimy tu o olbrzymich kosztach sięgających kilkuset tysięcy złotych. Nie pomaga w tym niska liczba pojazdów elektrycznych, co wpływa negatywnie na popyt i możliwości inwestycyjne operatorów.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)